W Brzezince Górnej w gminie Andrychów do mycia i prania mieszkańcy przynoszą wodę z lokalnych potoków, które też już wysychają. Ludzie korzystają też z zapasów zgromadzonej w zbiornikach deszczówki.
- W studni nie ma już nic. Do prania nałapałem trochę wody z rzeczki. Susza - mówi Jan Buda, którego spotkaliśmy na pętli autobusowej w Brzezince.
Wodociągu tu nie ma
O wodę we wsi trudno, bo tu wodociągu nie ma wcale. Co prawda są plany jego budowy, ale obietnice poprawy zaopatrzenia w wodę mieszkańcy słyszą od lat.
- Jest ciężko, wody nie ma i nie wiadomo, skąd ją brać. Tu przebiega granica z województwem śląskim. Po tamtej stronie, w Wielkiej Puszczy, jest jeszcze gorzej - mówi Dorota Pyrowska. Dodaje, że wodę do spłukiwania, mycia i mycia garnków ma jeszcze ze studni rezerwowej. Jeśli i w tej zabraknie, to prać nie będzie. Już się zdarzało, że z praniem trzeba było czekać na deszcze. Dlatego tutaj gospodynie mają po kilka kompletów pościeli i dużo bielizny na zapas. Niektórzy jeżdżą prać do znajomych w mieście.
W okolicy deszczu nie było bardzo długo. Ziemia jest sucha, tak więc ten, kto ma zwierzęta hodowlane - krowy, świnie, kozy czy konie - musi wodę dowozić sobie sam w beczkach. Trochę pomagają strażacy z OSP Targanice Górne, którzy, jak informują na stanowisku dowodzenia PSP w Wadowicach, dostarczają wodę w zbiorniku na przyczepie.
W regionie w studniach nawet zimą jest mało wody, choć niektóre mają i po 10 metrów głębokości. - Wykopaliśmy już 10 studni i wody w nich nie ma. Trochę mamy ze źródła i trochę, jak napada deszczu - mówi Danuta Micherda, która mieszka na Złotej Górce, 700 metrów nad poziomem morza. Drogi tutaj nie ma. Wodę w butelkach i jedzenie trzeba wnosić na własnych plecach.
Dmuchają na zimne
W Andrychowie wyschła ostatnio rzeka Wieprzówka. Można było chodzić w jej korycie jak po deptaku. Jednak wody w mieście i gminie nie zabraknie.
- Jest większe zużycie, ale mamy tyle ujęć, że woda będzie - obiecuje Barbara Kruczała, kierownik działu organizacyjnego w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji w Andrychowie. W sąsiedniej gminie Wieprz płynie ta sama rzeka, ale tam woda jeszcze jest, bo za Andrychowem zasilają ją lokalne potoki i wody z oczyszczalni ścieków.
O tym, że wody nie zabraknie, zapewniają także w Wadowickim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji. - Obecnie odbiorcy zużywają około 20 procent więcej wody niż zwykle. Normalnie dostarczamy jej 6 do 7 tysięcy metrów sześciennych na dobę - mówi Jan Bliźniak, dyrektor ds. technicznych i eksploatacji sieci Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Wadowicach.
Pierwsze problemy z wodą pojawiły się także w gminie Kalwaria Zebrzydowska. Tu także wzrosło zużycie wody. Z reguły mieszkańcy pobierają 70 do 95 metrów sześciennych wody na godzinę a obecnie i 140 metrów.
- Dlatego okresowo spada ciśnienie w Zebrzydowicach i nie ma wody w kranach - mówi Bożena Mróz-Tumidajska, prezes kalwaryjskich wodociągów. Dodaje, że braki mogą być odczuwane także w przysiółkach Barwałd Średni Moskałówka i Barwałd Górny Zręby.
Miejski Zakład Wodociągów i Kanalizacji wystosował apel do mieszkańców z prośbą o rozsądne gospodarowanie wodą z kranów. Podobny apel wystosowały też władze gminy Brzeźnica.
- Na razie wody nie brakuje. Chodzi jednak o to, żeby nie nastąpił jej gwałtowny pobór - mówi Bogusław Antos, wójt gminy Brzeźnica.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?