Każda wizyta w terenie to święto dla lokalnego środowiska, są kwiaty i uśmiechy, czasem nawet orkiestra i poczty sztandarowe, bo przecież zaszczycił nas swoją obecnością Pan wojewoda z Krakowa! A jak jeszcze przywiezie pismo urzędowe potwierdzające przyznanie przez rząd lub ministerstwo pieniędzy na remont drogi lub odbudowę wału przeciwpowodziowego, to mamy dodatkowy powód do radości.
Ale to tylko jedna strona medalu. Ta mniej widoczna to wiele spraw, które trzeba rozstrzygać szybko i mądrze, w ciszy gabinetu, nie w błysku fleszy i pod okiem włączonych kamer. To ciągnące się godzinami narady i nudne spotkania, urzędnicza, mrówcza praca niedająca takiego poklasku i satysfakcji jak oklaski podczas powitań w terenie. To wreszcie liczne konflikty i trudne decyzje z kategorii „wyboru mniejszego zła” lub „niesatysfakcjonującego kompromisu”, bez względu na to, jakie kto ma skojarzenia z takimi określeniami.
O dobrym sprawowaniu urzędu wojewody świadczy właśnie ta druga strona medalu. Jej efekty nie są może widoczne od razu, czasem skutki właściwie podjętej decyzji są odczuwalne dopiero po latach, może trudniej je dostrzec, bo nie można im zrobić zdjęć jak z uroczystości składania kwiatów czy wręczania odznaczeń.
I co chyba najważniejsze - wojewoda powinien być postacią nietuzinkową, wybijającą się ponad przeciętność polityczną, z oryginalną wizją tego, jak ma wyglądać tak ważny region jak Małopolska. Józef Pilch funkcjonował głównie po tej fajnej stronie bycia wojewodą. Wizjonerem nie był, wielu uważa, że miał nawet kłopot z dobrym administrowaniem. Niewielu jest zdania, że jego następca Piotr Ćwik poradzi sobie lepiej od poprzednika, bo jeszcze dalej mu do strategicznego myślenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?