Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna i sztuka. Miłość w listach wypalonych w krakowskim „Domu Utopii”. Projekt w Instytucie Goethego

Ireneusz Dańko
Ireneusz Dańko
- Pamiętam lwowski dworzec kolejowy, gdy Marina i Iwanka zdecydowały, że muszą jechać do Polski - mówi z ekranu mąż ukraińskiej artystki, która po napaści rosyjskiej znalazła schronienie m.in. w Krakowie.

Nagranie wideo jest częścią projektu Mariny Talutto z Kijowa, który od piątku prezentuje krakowski Instytut Goethego. Opowiada historię jej rodziny, którą wojna skazała na rozłąkę i tęsknotę. Film dokumentuje m.in., jak córeczka Mariny rysuje listy-obrazki dla swojego taty. 42-letni Tymofij przed 24 lutego zeszłego roku był malarzem ikon i ściennych obrazów w cerkwiach. Po ataku Rosji zawiózł żonę i dziecko pod polską granicę, a sam - nie mówiąc im nic - zgłosił się na ochotnika do ukraińskiej armii. Od roku stacjonuje ze swoim oddziałem pod granicą z Białorusią. W tym czasie tylko parę razy spotkał się na przepustkach ze swoimi najbliższymi.

- Nie bardzo wierzyliśmy, że to się stanie, dużo się o tym mówiło, ale nie pakowaliśmy nawet walizki - wspomina Tymofij na filmie nagranym telefonem komórkowym czas tuż przed rosyjskim najazdem.

W wojskowym mundurze nie przypomina dawnego artysty plastyka z Kijowa. Posiwiałe włosy i zmęczone oczy zdradzają, ile kosztuje go rozstanie z rodziną oraz życie w koszarach i okopach, choć nie trafił na wschód Ukrainy, gdzie toczą się walki.

Przez większość tego czasu jego żona i córka mieszkały w Polsce, dokąd trafiły z milionami ukraińskich uchodźców. Najpierw korzystały z gościny Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej w Ustce, a następnie, dzięki wsparciu Instytutu Goethego, zamieszkały w pokoju w „Domu Utopii” w Krakowie. Tam właśnie w pracowni ceramicznej Marina stworzyła dzieła, które są częścią prezentowanego projektu. To jakby wypalone i zastygłe w glinie rysunki-listy córki do ojca. Na filmie widać, jak dziecięce ręce zapełniają kolorowym obrazkami kartki.

- To nasz nowy rytuał - opowiada Marina. - Poprzez rysunek Iwanka przekazuje ojcu całą swoją tęsknotę i chęć zobaczenia go po zwycięstwie. To wyraz miłości, która w czasie wojny może dać wsparcie i kawałek ciepła.

Tymofij nosi te listy-rysunki w kieszeni na sercu. Wszystko jedno, czy jest w okopach, czy w koszarach. Stara się też, jeśli to tylko możliwe, być codziennie w kontakcie z najbliższymi. Dzwonią, piszą do siebie przez internet.

- Wojna nie rozgrywa się wyłącznie wzdłuż linii frontu - mówi artystka. - Toczy się w naszych sercach i umysłach. To nieustający stres, który dotyka wszystkich, także tych, którzy nigdy nie wzięli karabinu do ręki.

Wystawę "Listy" Mariny Talutto można oglądać do 21 kwietnia w Galerii KUNS(Z)T, Goethe-Institut w Krakowie, ul. Podgórska 34, godz. 15-19 (poniedziełek-sobota).

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wojna i sztuka. Miłość w listach wypalonych w krakowskim „Domu Utopii”. Projekt w Instytucie Goethego - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski