Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna jest bardzo blisko?

Włodzimierz Knap
Ukraina–Rosja. Według Pawła Felgenhauera, rosyjskiego znawcy wojskowości, jeżeli Rosja zaatakuje Ukrainę, zrobi to najpóźniej do połowy maja. Na razie koncentruje wielkie siły.

Rosja koncentruje swoje wojska przy wschodniej granicy Ukrainy. Mogą w każdej chwili zaatakować. Tak wynika z raportu służb wywiadowczych USA, do którego dotarli korespondenci CNN w Pentagonie.

Amerykanie twierdzą, że obecna koncentracja wojsk rosyjskich przypomina sytuację przed inwazjami na Czeczenię i Gruzję. Najbardziej zagrożone są trzy duże miasta ukraińskie: Charków, Ługańsk i Donieck.

Przy ukraińskiej granicy znajduje się wiele rosyjskich jednostek zmechanizowanych, a także artyleria przeciwlotnicza. W sumie dziś jest tam ponad 30 tys. żołnierzy, lecz kolejni mogą być w każdej chwili przerzuceni.

Admirał Ihor Kabanenko, były zastępca dowódcy Sztabu Generalnego Ukrainy, ocenia, że Rosja dzięki zgromadzonym dziś siłom jest w stanie prowadzić działania wojenne nawet do 500 km w głąb jego kraju. Tymczasem były szef MON Jewhen Marczuk przewiduje, że inwazja na Ukrainę kontynentalną może przypominać scenariusz przejęcia przez Moskwę Krymu, czyli najpierw pojawią się ludzie bez mundurów, a potem regularne wojska. Marczuk ostrzega, że najbliższe dwa dni mogą być najtrudniejsze w dziejach niepodległej Ukrainy.

Jej władze zapewniają, że armia w przypadku rosyjskiego ataku nie ustąpi ani na krok. To oznacza, że nie zachowa się jak w przypadku Krymu. Kijów gotuje się do wojny: ogłasza mobilizację i dozbraja swoje wojsko.

Za scenariuszem wojennym przemawia kilka istotnych przesłanek. Wątpliwości budzi natomiast to, że przed zajęciem Krymu wywiad amerykański wykazał się bezradnością.

Za tym, że Władimir Putin może wydać w miarę szybko rozkaz wkroczenia na wschodnią Ukrainę, przemawia kilka argumentów. Głównie to, że Putina i jego ekipę nie zadowoli przejęcie samego Krymu. Kreml tak naprawdę chce przejąć władzę nad całą Ukrainą.

Zdaniem Pawła Felgenhau­era, rosyjskiego znawcy wojskowości, jeżeli Rosja zaatakuje Ukrainę, zrobi to najpóźniej do połowy maja. Chodzi o to, że 25 maja odbędą się na Ukrainie wybory prezydenckie, a szansa na to, że wygra faworyt Kremla, np. Julia Tymoszenko, są żadne.

Felgenhauer zwraca uwagę także na to, że 1 kwietnia zacznie się pobór do rosyjskiej armii. Ten czynnik nie powinien mieć jednak istotnego znaczenia, bo Moskwa zarówno do Gruzji, jak i na Krym wysyłała żołnierzy już przeszkolonych oraz jednostki specjalne. Ponadto, zachodnie sankcje gospodarcze z czasem mogą się bardzo do­tkliwie odbić na Rosji, w tym również na finansowaniu armii. Za szybką inwazją przemawia też to, że Krym jest mocno powiązany pod względem gospodarczym i infrastrukturalnym z Ukrainą kontynentalną.

Moskwa na wypadek niezrealizowania planów agresji, zostawiła sobie perfidną furtkę. Domaga się, by Ukraina przekształciła się w państwo federacyjne; od tego uzależnia zaakceptowanie jej nowych władz.

W takiej federacji regiony, gdzie mieszka liczna mniejszość rosyjska, zyskałyby tak duże uprawnienia, że Rosja mogłaby z południowych oraz wschodnich obwodów Ukrainy uczynić swój protektorat. Ponadto zawsze miałaby świetną odskocznię do interwencji wojskowej pod pretekstem ochrony ludności rosyjskiej. Kijów na takie rozwiązanie nie może więc przystać.

Napisz do autora
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski