Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna o szczepienia. Spisek koncernów czy ofensywa ciemnogrodu [WIDEO]

Dorota Abramowicz
Antyszczepionkowy trend przyszedł do nas z USA
Antyszczepionkowy trend przyszedł do nas z USA fot.123RF
Społeczeństwo. Obie strony odmieniają przez wszystkie przypadki słowo „ryzyko”. Wzięci w dwa ognie, skołowani rodzice stają więc wobec ryzykownej decyzji: szczepić czy nie szczepić dzieci? Najgorszy w sporze jest fakt, że dyskusja na ten temat coraz częściej przypomina awanturę w knajpie, a nie pojedynek na rzeczowe argumenty.

Obie grupy dzieli linia frontu. Po jednej stronie okopali się rodzice dzieci nietkniętych igłą, którzy twierdzą, że mamy do czynienia z manipulacją i propagandą za pieniądze koncernów farmaceutycznych. Z lekka zepchnięci do defensywy po ostatnich doniesieniach o 600 przypadkach odry w Niemczech (w tym jednym śmiertelnym), a także o chorych dzieciach w Poznaniu, Wrocławiu i Szczecinie.

Po drugiej stronie barykady – pediatrzy, epidemiolodzy i sporo rodziców pełnych obaw, że „nietknięte” zawloką zarazę do szkół i przedszkoli. Jest jeszcze ziemia niczyja, a na niej matki i ojcowie: bezradni, szukający autorytetów i chcący tylko spokojnie porozmawiać, kiedy można, a kiedy lepiej nie szczepić dzieci.

Główny Inspektor Sanitarny: Szczepienie dzieci zapobiega epidemii i jest obowiązkowe

Źródło: TVN24/x-news

Efekt sporu? W całej Polsce nie zaszczepiono prawie 13 tys. dzieci.

Karolina, która jest mamą Ani i Justynki, co prawda szczepi córki, ale i tak ma mętlik w głowie: – Rodzice się gubią. Jesteśmy skazani na szukanie informacji w internecie, skąd dochodzą sprzeczne przekazy. To jest gra na __najwyższych uczuciach. Autorzy niektórych wpisów powtarzają niezweryfikowane informacje sprzed lat, straszą, sugerują, że my, szczepiący dzieci, będziemy winni, jeśli zachorują. Dlaczego zostawia się nas samych?

Magdalena, mama rocznego Frania i 3,5-letniej Zosi, po złych doświadczeniach poszczepiennych z córką (miała drgawki) postanowiła na razie „oszczędzić” syna. – Nie jestem do końca przeciwniczką szczepień, ale po rozmowie ze znajomą pielęgniarką uznałam, że można je wykonać u Frania w drugim roku życia – mówi Magdalena. – Dlaczego nie pytałam lekarza?
Pół roku temu przeprowadziłam się do Gdyni. W przychodni byłam raz, zobaczyłam tłum przeziębionych dzieci, kolejny raz nie poszłam. Cały czas szukam pediatry, który wytłumaczyłby mi, czy dziecko się już nadaje, czy nie. Mam też mnóstwo pytań dotyczących jakości poszczególnych szczepionek. Brakuje mi indywidualnego podejścia do __każdego dziecka...

Pan Marek, ojciec czworga dzieci: – Szczepienia interesują mnie od kilku lat, od momentu, gdy zaufany pediatra, który ma pod opieką mojego najmłodszego, siedmioletniego dziś syna, poradził nam zakupić szczepionki i rozdzielić tę bezpłatną „trzy w __jednej” [przeciw błonicy, tężcowi, krztuścowi – red.] na trzy raty. Zalecił nie szczepić wszystkim naraz, a oddzielnie, i to szczepionką lepszej jakości. Kosztowało nas to kilkaset złotych, ale był to sygnał, że coś się dzieje nie tak! Od tego momentu zacząłem szperać w sieci i jestem zdruzgotany.

Narodziny buntu
Do szczepień mających zapobiegać groźnym chorobom zakaźnym od dawna podchodzono nieufnie. Przed 130 laty stutysięczny tłum wyszedł na ulice Leicester w Wielkiej Brytanii, by zaprotestować przeciw szczepieniom na ospę prawdziwą. Ludzie nieśli trumnę dziecka i spalili kukłę Edwarda Jennera, odkrywcy szczepionki, która ostatecznie w 1980 r. doprowadziła do całkowitego zwalczenia tej strasznej choroby.

Ojcem współczesnych ruchów antyszczepionkowych jest Anglik, dr Andrew Wakefield, który w 1998 r. ogłosił, że potrójnie skojarzona szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce (MMR) może powodować autyzm. W Polsce te same poglądy prezentuje prof. dr hab. Maria Dorota Majewska (jest neurobiologiem), która mówi od lat, że szczepionki wywołują nie tylko autyzm, lecz także ADHD i zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego. Zdaniem jej oraz innych przeciwników szczepień, spadek liczby zachorowań na pewne choroby nie wynika ze skuteczności szczepień, ale z faktu, że ludzie żyją dziś w dużo bardziej higienicznych warunkach niż kiedyś. Piją lepszą wodę, częściej się myją i lepiej się odżywiają.

Coraz więcej rodziców nie szczepi dzieci na odrę. "Powikłania mogą doprowadzić do śmierci"

Źródło: TVN24/x-news

W liście otwartym z 2012 r. prof. Majewska postawiła tezę, że poziom śmiertelności polskich niemowląt (6–7 prom.) jest związany z obecnością thimerosalu w szczepionkach podawanych dzieciom. List ten do tej pory krąży w internecie i jest cytowany przez przeciwników szczepień, chociaż śmiertelność niemowląt w Polsce spadła tak naprawdę do 4,7 prom. i w ubiegłym roku była już niższa niż w Wielkiej Brytanii.

W 2010 r. „Sunday Times” opublikował wyniki dziennikarskiego śledztwa prowadzonego przez Briana Deera. Dziennikarz zainteresował się wynikami badań naukowców, którzy poszli śladem publikacji Wakefielda i nie potwierdzili doniesień o związku szczepień z autyzmem. Z artykułu wynikało, że Brytyjczyk samowolnie zmienił historie chorób pacjentów pod z góry założoną tezę. Przyczyną takiego działania miała być chęć zysku; Wakefield współpracował z firmami produkującymi szczepionki zastępujące MMR i dostarczającymi zestawy diagnozujące choroby jelit, rzekomo wywoływane przez wirusy. Ostatecznie środowisko naukowe uznało działania Wakefielda za nieetyczne, a on sam dostał zakaz wykonywania zawodu lekarza w Wielkiej Brytanii.

Jednak dla osób sprzeciwiających się obowiązkowym szczepieniom, zarówno w USA, jak i w Europie, brytyjski lekarz pozostaje autorytetem i zarazem ofiarą spisku producentów szczepionek. – Łatwo policzyć, jakie straty ponoszą koncerny farmaceutyczne z __powodu niesprzedanych szczepionek – mówi dr Jerzy Jaśkowski, od lat walczący z obowiązkowymi szczepieniami. – Jeśli szczepionka kosztuje 150 zł i nie skorzysta z niej 10 tys. osób, to mamy już 150 mlnzł utraconego zysku. W Polsce do szczepień zachęcają ludzie biorący pieniądze z firm farmaceutycznych. Z __tego samego powodu nie zgłasza się przypadków NOP, czyli niepożądanych odczynów poszczepiennych.

To geny, nie szczepionki
Kierownik Kliniki Neurologii Rozwojowej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku dr hab. Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska wielokrotnie leczyła małych pacjentów z niepożądanym odczynem poszczepiennym. Uważa jednak, że ze szczepień nie można rezygnować. – Ryzyko wynikające z __niezaszczepienia dziecka jest większe niż ryzyko związane ze szczepieniem – stwierdza zdecydowanie.

– W sytuacji gdy mamy za granicą odrę, a w Polsce od stycznia zachorowało na nią już co najmniej sześcioro dzieci, szczepienia są niezbędne. Niestety, nikt nie myśli, że zachoruje na odrę, tak samo jak niewielu pamięta o poliomyelitis, czyli chorobie Heinego-Medina, sporadycznie pojawiającej się chociażby w Bułgarii i Rumunii.

Ostatnio w talk show „Jimmy Kimmel Live!”, w amerykańskiej stacji ABC wystąpiła piątka lekarzy, którzy mieli wytłumaczyć potrzebę szczepienia dzieci. Jeden z nich rzucił w kierunku kamer: „Pamiętasz, jak miałeś polio? Nie pamiętasz, bo rodzice cię, k...a, zaszczepili!”.

– Dzięki szczepieniom znikają choroby, które jeszcze niedawno atakowały dzieci – mówi dr Sławomira Niedźwiecka, specjalistka w dziedzinie chorób zakaźnych. – Kiedyś miałam pół oddziału dzieci z wirusowym zapaleniem wątroby typu B, teraz praktycznie WZW B u dzieci nie występuje. Podobnie jest ze świnką i różyczką, które hulały przed __laty. Dziś takie zachorowania to rzadkość.

Lekarze zgadzają się, że istnieje ryzyko reakcji poszczepiennych. – W związku z tym zawsze ważna jest kwalifikacja pacjenta – powtarza dr Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska. – Podstawowy wymóg: dziecko musi być zdrowe. Oczywiście decyzję, czy dziecko może być w __danym momencie szczepione, musi podejmować lekarz.

Neurolog dziecięcy tłumaczy, że prowadzone w ciągu ostatnich lat badania dotyczące powikłań poszczepiennych nieco odwróciły wcześniejsze przekonanie, że to szczepionka jest „matką choroby”. Najczęściej okazuje się, że dziecko, u którego doszło do NOP, cierpiało już na ukryte defekty genetyczne, które wcześniej lub później doprowadziłyby do ujawnienia się choroby. I choć podanie szczepionki może przyspieszyć ten moment, to tak czy inaczej jest to moment nieuchronny.

Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?
Argument, że szczepienie jest mniejszym złem, nie trafia do wszystkich. Tak samo jak zapowiadane przez sanepid kary finansowe dla rodziców, którzy nie przyjmują do wiadomości słowa „obowiązkowy”.

Anna, matka 5-letniego syna i 15-miesięcznej córeczki, dzieci nie zamierza szczepić. – Po zaszczepieniu przeciw odrze, śwince i różyczce 14-miesięczny wówczas synek płakał całą noc, zmienił się. Objawy minęły po miesiącu, ale od tamtego czasu przestaliśmy szczepić dzieci. Uważam, że rodzice – tak jak czytają informacje o każdym podawanym dziecku leku – powinni czytać ulotki dołączone do szczepionki. Problem w tym, że nam się ich nie udostępnia. A choroby, którymi nas ostatnio straszą, nie są dla dzieci bardziej niebezpieczne niż dla dorosłych, którzy już nie mają na __nie odporności.
Według Anny skutki „nietknięcia igłą” są widoczne. Córka często chorowała, ale już syn praktycznie nie opuszcza zajęć w przedszkolu. Kłopoty?

– Ogólnie nie mam, chociaż odczuwam, że lekarz pediatra nas nie lubi – _twierdzi Anna. _– Kar się nie boję. Przymus szczepień jest niezgodny z Konstytucją RP. Jeśli podejmie się próby ukarania nas, będzie to znaczyło, że żyjemy w państwie totalitarnym.

Przeciwnicy szczepień powołują się na wyrok sprzed dwóch lat, gdy Naczelny Sąd Administracyjny nakazał powiatowym stacjom sanepidu w Wielkopolsce zwrócić grzywny w wysokości od 200 do 5 tys. zł, nałożone za uchylanie się od obowiązku szczepienia dzieci. Według NSA to nie sanepid, ale wojewoda był uprawniony do karania rodziców.

Dziś do ścigania przeciwników szczepień włączono już bezpośrednio przedstawicieli administracji rządowej. Procedura jest skomplikowana i mocno rozciągnięta w czasie. Przed rozpoczęciem postępowania egzekucyjnego do rodziców wysyłane są wezwania do dobrowolnego wykonania obowiązku zaszczepienia dziecka.

Lekarze o odrze: Kto nie ufa szczepionce, niech się przejdzie na cmentarz

Źródło: TVN24/x-news

Brak reakcji na wezwanie skutkuje nadesłaniem upomnienia. Dopiero zlekceważenie upomnienia sprawia, że inspektor sanitarny występuje do wojewody o wszczęcie egzekucji. Ale i tu nic się nie dzieje automatycznie – rodzice mogą zgłosić do wojewody zarzuty w sprawie prowadzenia postępowania egzekucyjnego i wnieść zażalenie na postanowienie o nałożeniu grzywny. Nawet niekorzystna dla rodziców reakcja na zażalenie może być zaskarżana na kolejnych szczeblach, aż do ministra zdrowia włącznie.

Dziura w systemie
Na razie media nie informują o żadnej fali dotkliwych kar. I to nie tylko dlatego, że seria odwołań pozwala na przeciąganie w czasie egzekucji grzywny. Okazuje się, że wystarczy kilka przeprowadzek rodziców, by dziecko umknęło systemowi.

– Jasiek urodził się w Poznaniu, potem mieszkaliśmy w jednym z pomorskich miast, a obecnie jesteśmy w __Gdańsku – mówi Paulina. – Syn, zaszczepiony w drugiej dobie po urodzeniu na gruźlicę, przeszedł ciężkie zapalenie węzła chłonnego, trafił nawet na stół operacyjny. Potem przeniesiono mu jedno ze szczepień, drugiego też nie było ze względu na infekcję. Kiedy wyprowadzaliśmy się z Wielkopolski, wydano nam kartę szczepień Jasia, którą od tej pory woziliśmy ze sobą. Nikt przez trzy kolejne lata nie spytał nas ani o kartę, ani o szczepienia, póki nie oddaliśmy dokumentu w Gdańsku. Uważam, że ten system jest maksymalnie dziurawy.

Paulina, choć nadal tkwi w niej strach przed reakcją na kłucie dzieci, szczepi Jasia i jego roczną siostrzyczkę Amelkę. – Ten strach ma konkretny wymiar finansowy – _stwierdza z goryczą. _– Powiedziano nam, że szansą na uniknięcie ryzyka powikłań jest podawanie szczepionek wieloskładnikowych, lepiej tolerowanych przez dzieci i powodujących mniej niepożądanych odczynów poszczepiennych. W przeciwieństwie do pojedynczych szczepionek trzeba za nie płacić. Do tej pory wydaliśmy już ze 3 tys. zł, to dla nas naprawdę duża kwota.

Przejść odrę
Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała pod koniec lutego, że w ubiegłym roku w Europie, głównie w Bośni i Hercegowinie, Rosji, we Włoszech i w Niemczech, na odrę zachorowało ponad 22 tys. osób. WHO zaapelowała do wszystkich państw o wznowienie kampanii szczepień przeciwko tej chorobie.

Na stronie głównego inspektora sanitarnego obok wezwań do szczepienia dzieci pojawiła się informacja, że „w Polsce przed wprowadzeniem szczepień każdego roku na odrę chorowało 120–200 tys. osób, a 100–300 osób umierało”. W 2014 r. zanotowano w Polsce 110 przypadków zachorowań.

Tylko czy aż? I czy grozi nam epidemia? – Czy pani słyszała, by mówiono o epidemii odry w 1990 r., gdy zachorowało 50 tys. dzieci? – pyta przeciwnik szczepień dr Jerzy Jaśkowski. – Niech więc dziś nie straszą nas pojedynczymi przypadkami, zwłaszcza że ok. 98 proc. dzieci i __tak jest zaszczepionych.

Epidemiolodzy zwracają jednak uwagę, by nie zapominać, że każdy przypadek odry, zwłaszcza gdy pojawią się powikłania, może się skończyć tragicznie. Szczególnie narażone są dzieci najsłabsze (z chorobą nowotworową, cierpiące na przewlekłe choroby serca, nerek i wątroby), które ze względu na przeciwwskazania same nie mogą być poddane szczepieniu. W USA szerokim echem odbiła się sprawa Carla Krawitta, ojca chorego na białaczkę nieodpornego chłopca, który zaapelował do kuratorium o zakaz wpuszczania do szkół dzieci, które nie dostały szczepionki.

– Wszyscy rodzice dzieci, które trafiły do nas z chorobami zakaźnymi, widzą sens szczepień – twierdzi dr Sławomira Niedźwiecka. – Niestety, część z nich widzi go dopiero po __fakcie, kiedy dziecko już zachoruje.

Więcej szczepień w Krakowie
W NZOZ „Scanmed” przy al. Pokoju 2 widać wyraźnie większe zainteresowanie szczepieniami. – Przemawiają za tym jednak różne czynniki. Rodziców obowiązuje kalendarz szczepień. Czasami, np. w wyniku choroby dziecka, zastrzyk musi zostać przesunięty. To powoduje opóźnienia i zwiększone kolejki – mówi nam jedna z pielęgniarek w punkcie szczepień, zaznaczając, że przyrost utrzymuje się od końca lutego do chwili obecnej. Potwierdza to również pani Alicja, mama dziesięcioletniej Nikoli. Słyszała ostatnio, że odra coraz częściej atakuje i niezbędne są szczepienia. Nie rozumie rodziców, którzy rezygnują ze szczepionki, zasłaniając się grożącymi powikłaniami. Sama stara się przestrzegać kalendarza szczepień. – Wszystko dla dobra dzieci – komentuje.

Sytuacja nie jest jednak kryzysowa, co potwierdzają kolejne przychodnie. Prywatne placówki, („CenterMed” na ul. św. Łazarza, „Dobry Lekarz” przy placu Szczepańskim ) nie odczuły drastycznego zwiększenia liczby pacjentów. Nie inaczej jest w Wojewódzkiej Poradni Szczepień Ochronnych – Centrum Szczepień przy Szpitalu im. Jana Pawła II w Krakowie. Jedna z pielęgniarek zapewnia, że sytuacja jest unormowana i nie ma paniki. Spodziewa się jednak większej liczby chętnych w najbliższych tygodniach.

Większość rodziców, których tam spotkaliśmy, jest za szczepieniami. Pani Maria Dudzik-Gracz, babcia szczepionej dziewczynki. – W szkołach często panują epidemie. Wiadomo, że jak jedno dziecko zacznie chorować, to bardzo szybko przenosi problem na następne. Dlatego lepiej zapobiegać niż leczyć – mówi.

Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego wynika, że w 2013 r. odnotowano 85 zachorowań na odrę, a już w następnym roku liczba zachorowań wzrosła do 110. Zarówno odra, jak i różyczka przynoszą ze sobą dużo niebezpiecznych powikłań. Ta pierwsza grozi między innymi zapaleniem płuc czy mózgu. Różyczka natomiast jest niebezpieczna dla kobiet w ciąży, gdyż może doprowadzić do poronienia, lub wad rozwojowych płodu. Warto pamiętać również, że ryzyko występowania chorób zakaźnych u niezaszczepionego dziecka może być aż 66 razy większe, niż u dziecka zaszczepionego. Szczepienia są więc niezbędne dla zdrowia dzieci, ale także dla spokoju ducha ich opiekunów.

Karina Chwastek, Sabina Obajtek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski