Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna o szpital

Redakcja
Obie strony twierdzą, że chodzi o dobro pacjentów i służby zdrowia, ale z pewnością obu chodzi także o pieniądze Niedawno wybuchła kolejna wojna o oddział chorób wewnętrznych w Szczyrzycu. Starosta limanowski chce go odebrać miejscowemu Stowarzyszeniu Ochrony i Promocji Zdrowia "Non Profit". Prezesem stowarzyszenia jest ks. Eugeniusz Włodarczyk - opat cystersów, upominających się o zwrot zabranej im niegdyś działki, na której stoi szpitalny budynek. Istotą sporu są jednak pieniądze. Okazało się bowiem, że prowadzenie działalności medycznej, w zgodzie z kontraktem z kasą chorych, może być dochodowe...

PIOTR GRYŹLAK

PIOTR GRYŹLAK

Obie strony twierdzą, że chodzi o dobro pacjentów i służby zdrowia, ale z pewnością obu chodzi także o pieniądze

Niedawno wybuchła kolejna wojna o oddział chorób wewnętrznych w Szczyrzycu. Starosta limanowski chce go odebrać miejscowemu Stowarzyszeniu Ochrony i Promocji Zdrowia "Non Profit". Prezesem stowarzyszenia jest ks. Eugeniusz Włodarczyk - opat cystersów, upominających się o zwrot zabranej im niegdyś działki, na której stoi szpitalny budynek. Istotą sporu są jednak pieniądze. Okazało się bowiem, że prowadzenie działalności medycznej, w zgodzie z kontraktem z kasą chorych, może być dochodowe...
 Dopóki niegdysiejszy II oddział chorób wewnętrznych uchodził za deficytowy, dopóki był niedoinwestowany i zaniedbany, a sanepid, straż pożarna i inspekcja pracy groziły jego zamknięciem, dla władz powiatowych nie stanowił łakomego kąska.
 Dlatego nikt nie oponował, kiedy lek. Tomasz Krupiński - ordynator i przewodniczący Komisji Zdrowia, na sesji Powiatowej Rady w Limanowej, pod koniec czerwca 1999 r. przedstawił projekt przekazania stowarzyszeniu tej jednostki. Radni nie mieli większych wątpliwości, nie protestował też starosta Władysław Bieda, który dzisiaj zamierza doprowadzić do ponownego włączenia szpitala w struktury Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Limanowej.
 Dodatkowo opactwo domaga się zwrotu działki, na której postawiony został szpital. Zdaniem starosty, wniosek rewindykacyjny sprawił, że znacznie opóźniła się procedura komunalizacji szpitala, bowiem Małopolski Urząd Wojewódzki zwlekał z decyzją, a później odmówił jej wydania. Sprawa trafiła do Ministerstwa Skarbu, które nakazało urzędnikom podjąć taką decyzję. Odwołanie opactwa do Naczelnego Sądu Administracyjnego nie na wiele się zdało, bowiem - jak mówi starosta - NSA podzielił opinię wspomnianego resortu.
 - Zatem to powiat limanowski jest właścicielem tej nieruchomości. Nie oceniamy, czy żądania majątkowe cystersów są zasadne, czy nie. Jest to prawo komisji majątkowej. Nieuzasadnione byłoby jednak, aby roszczenie dotyczące 0,3 ha nie zabudowanego terenu, który zabrano opactwu, miało być zaspokojone w ten sposób, że przekazana zostałaby mu działka z zabudowaniem o wartości co najmniej dziesięciokrotnie przekraczającej cenę ziemi - uważa Władysław Bieda.
 Opat, ks. Eugeniusz Włodarczyk, inaczej patrzy na sprawę: - W roku 1991 wystąpiliśmy do Komisji Majątkowej o zwrot naszego mienia, ale tylko tego, gdzie nie stałoby się to ze szkodą dla społeczeństwa. Część majątku odzyskaliśmy. Jeśli chodzi o tę działkę, to nie rościmy sobie prawa do stojącego na niej budynku, który powstał z z publicznych funduszy. Chodzi nam tylko o zapisanie w księgach wieczystych, że ta działka jest użyczona na prowadzenie szpitala w Szczyrzycu, by w ten sposób wyeliminować na przyszłość możliwość likwidacji tej instytucji. A - jak widać - rozmaite pomysły rodzą się powiatowym urzędnikom.
 Wydaje się, że działka jest dla obu stron elementem gry o... szpital. Do zadeklarowanych obrońców jego obecnego statusu należą samorządowcy z Jodłownika, Dobrej, miasta i gminy Mszana Dolna oraz Niedźwiedzia i część radnych powiatowych, w tym przewodniczący Bolesław Żaba. W tym gronie jest też wicestarosta Roman Duchnik, który wyraźnie dystansuje się od działań swojego szefa.
 - To jest bezsensowny pomysł zawracania historii do czasów PRL. Przyszłość służby zdrowia jest właśnie w takich kameralnych jednostkach, dobrze zarządzanych, zmodernizowanych, cieszących się zasłużenie świetną opinią pacjentów i kasy chorych. Przejmowaniem "Szczyrzyca" nie uratujemy od długów "Limanowej" - argumentuje Roman Duchnik.
 Po drugiej stronie barykady stoją: starosta Władysław Bieda, dyrektor SPZOZ Wincenty Tokarczyk, grono pracowników starostwa i część radnych powiatowych. Nieoficjalnie mówi się, że w tej grupie obie strony mają po ok. 50 proc. społecznego poparcia.
 Dyrektor limanowskiego szpitala Wincenty Tokarczyk w obszernym piśmie skierowanym do przewodniczącego Komisji Zdrowia Tomasza Krupińskiego tak przedstawił swoje stanowisko: "Powstanie w roku 1999 niepublicznego szpitala w Szczyrzycu jest (...) bardzo niekorzystne dla szpitala w Limanowej - z jego struktury wyprowadzono najbardziej dochodowy oddział (...). Konkurencja jest dobra tylko dla kasy chorych, a niekorzystna dla organizacji służby zdrowia w powiecie (...) Powstanie konkurencyjnego szpitala w Szczyrzycu odbija się niekorzystnie na wykonywaniu kontraktu oddziału wewnętrznego w Limanowej".
 Na to zaprotestował zastępca ordynatora limanowskiej interny lek. Janusz Chodorowski, który, zarzuciwszy swemu przełożonemu m.in. istotne nieścisłości i demagogię, napisał: "Stwierdzenie, że oddział wewnętrzny szpitala w Limanowej przynosi straty, jest nieprawdziwe. We wszystkich miesiącach poprzedniego i obecnego roku oddział przynosił zyski, co wykazują wyliczenia przedstawione w raportach miesięcznych sporządzonych przez dyrekcję (...). Pojawił się zarzut, że kierujemy pacjentów do szpitala w Szczyrzycu. Jeżeli nie mamy miejsc, a stan zdrowia chorego wymaga natychmiastowej hospitalizacji, kierując się dobrem pacjenta, rzeczywiście wysyłaliśmy chorych do szpitala w Szczyrzycu, uzyskując koleżeńską pomoc ze strony pracujących tam lekarzy".
 Zwiedzamy szczyrzycki oddział. Przechodzimy przez czyste, schludne korytarze. Sale dwu- i trzyosobowe z łazienkami. Wśród 47 pacjentów krzątają się siostry. Biały personel stanowi 70 proc. zatrudnionych tutaj pracowników. Administracja składa się z dwóch osób: głównej księgowej i kierownika. Resztę prac wykonują komputery połączone w sieci. Kiedy chory trafia do izby przyjęć, jego dane są wprowadzane na dysk i potem już wszędzie za nim wędrują podczas wszelkich zabiegów i badań.
 - Kilka lat temu było inaczej - podkreślają dyrektor lek. Tomasz Krupiński i jego zastępca lek. Marek Huber. - Nasz oddział jest równocześnie placówką pierwszego kontaktu dla mieszkańców tych okolic. Prowadzimy też specjalistyczne przychodnie. Hospitalizujemy rocznie ok. 1800 chorych.
 Tomasz Krupiński pracuje tutaj od 20 lat. Ordynatorem został w roku 1995. Dwa lata później patronat nad "Szczyrzycem" objął Związek Polskich Kawalerów Maltańskich, który sfinansował gruntowną modernizację obiektu. Znaleźli się też sponsorzy, którzy pomogli w zakupie nowoczesnego sprzętu dużej wartości.
 To było jeszcze przed przejęciem szpitala przez Stowarzyszenie Przyjaciół II Oddziału Chorób Wewnętrznych w Szczyrzycu (tak brzmiała pierwotna nazwa). Kiedy wiosną 1999 roku ówczesny dyrektor SPZOZ w Limanowej Janusz Stokłosa w swoim "programie naprawczym" przedstawił propozycję likwidacji tej lecznicy jako niedochodowej, za tą placówką murem stanęła lokalna społeczność. W jedną niedzielę pod kościołami zebrano aż 14 tysięcy podpisów w obronie interny w Szczyrzycu.
 1 stycznia 2000 roku powstał Samodzielny Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej - Szpital pod wezwaniem św. Jana Jerozolimskiego. Stowarzyszenie dokonało kolejnych zakupów nowoczesnej aparatury. Placówka szybko zdobyła sobie bardzo dobrą opinię.
 Władysław Bieda upiera się przy swoim: - Nam idzie o opiekę zdrowotną dla wszystkich, dla całego powiatu i dla chorych na różne choroby. Nie można środków na ochronę zdrowia wyprowadzać na zewnątrz, nieważne - do stowarzyszenia czy gdziekolwiek indziej. Rezygnacja przez radę z nadwyżki, którą należy wykorzystać na ochronę zdrowia, byłaby działaniem przeciw ochronie zdrowia w powiecie i na szkodę powiatu.
 Nasz rozmówca podkreśla, że likwidacji szpitala w Szczyrzycu nie będzie, a w interesie wszystkich mieszkańców powinien funkcjonować w jednej strukturze z limanowskim.
 Starosta dodaje, że dochody limanowskiego oddziału wewnętrznego rocznie wynoszą ok. 600 tys. zł. Tyle samo - jego zdaniem - wypracowuje szczyrzycki. Stąd pomysł, by na nowo przejąć tę placówkę. W ten sposób można będzie wesprzeć finansowo nierentowne oddziały, m.in. chirurgię, pulmonologię, stację dializ czy intensywną terapię.
 Staroście odpowiadają Tomasz Krupiński i Marek Huber: - Gdyby limanowski szpital znajdował się w lepszej sytuacji, to nie byłoby dzisiaj tego problemu. Ale tam panuje absolutna stagnacja. Jest już trzeci dyrektor w ciągu półtora roku i czwarty zastępca szefa. U nas pielęgniarki nie musiały okupować gabinetu dyrektora, jak to było w Limanowej. Pan starosta nam zagląda do kieszeni i dokonuje wyliczeń, które dla niego są korzystne. Nasz oddział jest o połowę mniejszy od limanowskiego, z którym nam się naprawdę świetnie współpracuje. My bilansujemy swoje dochody i wydatki. I robimy to bez oszczędności na badaniach i leczeniu pacjentów. Kiedyś brakowało nam tutaj nawet na żarówki, dzisiaj jest zupełnie inaczej.
 Zarzutem starosty, że stowarzyszenie "robi interes", _oburzony jest opat ks. Eugeniusz Włodarczyk. - O jakim interesie mówimy? Środki wypracowywane w szpitalu pozostają w nim. Nie są wyprowadzane do żadnej kieszeni. Pan starosta wiele mówi o racjach powiatu, ekonomicznej sytuacji w Limanowej, ale zapomina o pacjentach. Oni są najważniejsi. Wystarczy ich zapytać, dlaczego chcą się u nas leczyć? Bo mają zaufanie.
 Spór trwa. Zarząd Powiatu jednostronnie wypowiedział umowę najmu,
"ze względu na naruszanie istotnych zapisów". Stowarzyszenie tylko do końca br. może prowadzić w tej wiosce działalność w zakresie usług medycznych.
 - _Porozumienie zobowiązywało tamtą stronę do uzgadniania na piśmie ewentualnych prac remontowych i modernizacyjnych oraz zlecania tych prac zgodnie z Ustawą o zamówieniach publicznych. Oba punkty nie zostały dopełnione -
twierdzi starosta.
 - Wszelkie prace remontowe zgłaszaliśmy w starostwie. Co do Ustawy o zamówieniach publicznych - zgodnie z nią były wykonywane prace finansowane ze środków pochodzących z fundacji rządu szwajcarskiego - odpiera atak lek. Tomasz Krupiński.
 Dyrektor Małopolskiej Regionalnej Kasy Chorych Jacek Kukurba, poproszony przez reporterkę "Dziennika" Joannę Bobowską o wypowiedź w tej sprawie, powiedział:
 - Starosta jako organ założycielski szpitala w Limanowej powinien przede wszystkim nadzorować działania podległej sobie placówki, a nie usiłować zarządzać ochroną zdrowia w powiecie. Przypomina to ręczne sterowanie z poprzedniej epoki - tymczasem polityką leczyć się nie powinno. Szpital w Limanowej z realizacją kontraktu ma problemy. Szpital w Szczyrzycu ma warunki, które można stawiać za wzór innym placówkom. Nie mamy zastrzeżeń ani do jakości wykonywanych tam usług, ani do sposobu wydatkowania na nie środków publicznych. Na szpital limanowski są natomiast skargi. Jeżeli mówimy o zmianach, to sądzę, że sytuację w szpitalu limanowskim można by było poprawić raczej poprzez włączenie go do Szczyrzyca, a nie odwrotnie. Propozycja powiatu to iluzoryczny ratunek dla limanowskiej placówki. Wchłonięcie szpitala w Szczyrzycu nie oznacza ponadto wyższego kontraktu dla ZOZ w Limanowej.
Fot. autor

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski