Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojny, mordy, krwawe zamachy. Mamy w sobie instynkt zabójcy?

Włodzimierz Knap
Kain i Abel  – obraz włoskiego artysty Jacopo Tintoretto
Kain i Abel – obraz włoskiego artysty Jacopo Tintoretto
Przemoc istnieje od zawsze. Skąd się bierze? Nad tym zastanawiano się od dawna. Mędrcy i uczeni wskazywali na różne przyczyny. Sięgali do genów, psychiki człowieka, jego seksualności, potrzeby dominacji.

Kilka dni temu na ekranach telewizorów można było śledzić, jak kule świstają na kijowskim Majdanie. Snajperzy strzelali do ludzi, a ci padali martwi lub ranni –trafieni w czoło, serce lub w inne części ciała. Można było zobaczyć regularną wymianę ognia między siłami reżimu a jego przeciwnikami, a także skutki tej walki: wynoszonych zabitych, postrzelonych, ludzi bez rąk, nóg, pozbawionych oczu. Miliony widzów mogły na żywo śledzić śmierć. Niczym film.

A przecież relacja z krwawych wydarzeń w Kijowie nie była czymś nadzwyczajnym, a raczej normą. Za pośrednictwem mediów niemal codziennie obserwować możemy rzeczywiste cierpienie, brutalność, zło, strach, łzy, nienawiść, rozpacz, gwałt, zniewolenie. Po prostu, przemoc, okrucieństwo, które dzieją się na niemal całym świecie, są towarem, który się doskonale sprzedaje. Dzięki temu właściciele mediów zarabiają krocie na przekazywaniu cierpienia. Ale „owce” też są syte.

„We wszechświecie nie ma nic prócz przemocy” – stwierdził, obserwując, jakie żniwo zbiera rewolucja francuska, sabaudzki filozof polityczny Joseph de Maistre. A William Blake, angielski poeta, nieco ponad 200 lat temu, napisał: „Okrucieństwo włada ludzkim sercem”. Truizmem jest mówienie, że przemoc jest wszechobecna w historii ludzkości, a swoimi korzeniami sięga niemal jej początków. Wojny, najbardziej skrajny przejaw przemocy, zdaniem antropologów narodziły się w erze mezolitu (od 13 do 7 tys. lat temu), gdy kurczyła się populacja zwierząt łownych, a ludzie byli w miarę zorganizowani, zhierarchizowani. Nie jest też tak, że kiedyś okrucieństwa było mniej i nie było tak straszne. Albo odwrotnie. Nie sposób go zmierzyć. Nie ma natomiast wątpliwości, że technika zadawania bólu, śmierci zmieniła się. Od dziesięcioleci, by zabić, wystarczy przycisnąć guzik, dźwignię. Nie trzeba widzieć ofiar.

Dość powszechną granicą, którą uważa się za szczyt przemocy, są obie wojny światowe. Tymczasem, jak obliczył Rudolf Rummel, historyk i politolog amerykański, większość ofiar krwawego XX stulecia zginęła z winy własnej władzy. Na polach wszystkich wojen śmierć poniosło 35 mln osób, a rozmaite masakry ludności cywilnej, obozy koncentracyjne, gułagi – pochłonęły ponad 150 mln ludzi.

Skąd przemoc? Nad tym zastanawiano się od dawna. Mędrcy i uczeni wskazywali na różne przyczyny. Sięgali do genów, psychiki człowieka, jego seksualności, potrzeby dominacji, kultury. Konrad Lorenz w „Tak zwanym złu” przekonuje, że rodzimy się z instynktem zabójcy. Agresja zakodowana w naszym mózgu jest silniejsza niż przekazywana nam hierarchia wartości, w tym Dekalog. Lorentz nie musi mieć racji. Polski filozof, Leszek Kołakowski, przestrzegał, że z każdej wiary, religii i ideologii można uczynić pałkę do zabijania ludzi. Natomiast Martin Heidegger, filozof niemiecki, być może najcelniej rzecz ujął, pisząc, że „przemoc jest związana z samym istnieniem człowieka”. Jest w nas.
A skoro jest wpisana w nasze istnienie, to, jak dodała polska filozof Barbara Skarga: „Przemoc pobudza myślenie i działanie, intensyfikuje życie”. Problem pogłębia fakt, że przemoc rodzi przemoc. Nie ma chyba państwa czy narodu, który w swojej historii nie miałby poza pięknymi momentami także tych strasznych. Francuski politolog, Pierre Hassner, twierdzi wręcz, że wszystkie narody mają wojownicze korzenie. Hanna Arendt w „Korzeniach totalitaryzmu” słusznie poucza, że nie tylko tyrani, dyktatorzy są okrutni, lecz również wielu z nas nie stroni od współdziałania z totalitaryzmem, przemocą, zbrodnią. Prof. Jacek Chrobaczyński, historyk z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, stawia pytanie: Czy przemoc jest motorem historii?

Z okrucieństwem, cierpieniem, wojnami spotykamy się nie tylko niemal codziennie –jest nimi przesiąknięta cała ludzka cywilizacja . I to od swojego zarania. Cywilizacja judeochrześcijańska zaczyna się praktycznie od zbrodni. Niedługo po opisie stworzenia mamy bratobójstwo. Pierworodny Kain zabija Abla. Dlaczego? Bibliści udzielają na ogól innej odpowiedzi niż antropolodzy i biolodzy. Dlaczego Bóg przedłożył dar złożony Mu z mięsa nad ten z płodów rolnych, czym wywołał zazdrość; uczucie, które często stoi u źródeł agresji, bestialstwa?

Potop był kataklizmem, do jakiego nawet najstraszliwsze wojny nie doprowadziły. Zresztą w Biblii akty przemocy, gwałtu, cierpienia są częste. Choć ludzie byli i są sobie wilkami, to jednak trudno pogodzić się z tym, że Bóg każe Izraelitom wymordować wszystkich pokonanych wrogów, w pierwszym rzędzie wszystkich pogańskich mieszkańców Kanaanu, czyli Ziemi Obiecanej. Niełatwo nam dziś pogodzić się ze słowami Boga: „Nasycę swoje strzały, I nakarmię swój miecz ciałem”. Jednak warto pamiętać, że na okrutność stwierdzeń Boga Starego Testamentu należy patrzeć przez pryzmat ówczesnych czasów. Jahwe przemawiać musiał dosadnie, bo taki przekaz trafiał do Żydów. Dodajmy, że z biegiem czasu autorzy biblijni surowiej oceniali zło tkwiące w przemocy. Pierwsza Księga Kronik, napisana ok. III w. p.n.e., wyjaśnia, że Bóg nie chciał, by Dawid zbudował Mu Świątynię, bo ten przelał zbyt wiele krwi podczas wojen. Świątynię wybudować miał jego syn, Salomon, którego imię pochodzi od słowa szalom – pokój.

Cała jednak starożytność pełna była okrucieństwa, zwłaszcza gdy patrzymy z perspektywy człowieka współczesnego. Jak twierdzą badacze, kanibalizm był pierwotny i powszechny. Krwią ociekają dokumenty pozostawione nam przez Sumerów czy Egipcjan. Asyryjczycy słynęli z okrucieństwa. Mitologia pełna jest scen przemocy, podobnie jak „Iliada” czy „Odyseja”. Nawet Ateńczycy w V wieku, w szczytowym okresie swojej kultury, z tymi, którzy nie chcieli stanąć po ich stronie w czasie wojny peloponeskiej (ze Spartą), postępowali bestialsko, mordując mężczyzn, kobiety, a dzieci sprzedając jako niewolników.

Przemocy pod dostatkiem było pod parawanem religii. Ks. prof. Jan Kracik, historyk Kościoła, podkreśla: – Były wojny i wojny święte, była przemoc dokonywana w imię Boga. Przypomina, że w XIV w. Klemens V i Innocenty VI wysyłali z Awinionu armie dla odzyskania swoich posiadłości. W następnym stuleciu w celu ich obrony lub powiększenia na śmierć ludzi posyłał: Sykstus IV i Aleksander VI. W XVI w. Juliusz II stanął osobiście na czele swoich żołnierzy zdobywających Bolonię i Perugię. Pius V, Grzegorz XIII, Sykstus V, Grzegorz XIV finansowali wojny katolickich królów Francji i Hiszpanii z heretyckimi Niderlandami i Anglią. Podobnie postępował Paweł IV.

Zagłada i grabież Indian była usprawiedliwiana chęcią szerzenia chrześcijaństwa. Marcin Luter natomiast już w 1520 r. nawoływał szlachtę niemiecką, by ta pławiła się we krwi katolików. Ks. prof. Kracik zwraca uwagę, że w XVI i XVII w. katolickie i protestanckie tłumy dokonywały przemocą desakralizacji świętości przeciwników, drąc na strzępy czy topiąc Biblię, profanując hostie, relikwie czy obrazy. Później, bo w 1914 r., biskup Londynu wzywał Anglików, by „zabijali Niemców; zabijali dobrych i złych, młodych i starych”. W czasie okupacji niemieckiej popularna była piosenka: „Kto na drodze, granatem wal w głowę, bywaj zdrów i prowadź nas Bóg!”.
Przykładów zachowań pełnych przemocy znaleźć można wiele. Każda epoka jest ich pełna. Przypomnijmy, że ruchy społeczne, które zaczynały się hasłami walki z przemocą, przeradzały się w wielkie bestialstwo. Można przykładowo wymieniać: Francja 1789, Meksyk 1910, Rosja 1917, Chiny 1949, Kuba 1959, Kambodża 1975. Oby teraz nie dołączyła Ukraina 2014. Zwykle nawet największe okrucieństwo nie jest widoczne u swego zarania. Stanisław Ossowski, wybitny socjolog, w swoim dzienniku pisanym we Lwowie, pod datą 29 marca 1940 r. twierdził: „W Sowietach nie ma kary więzienia. Są tylko przymusowe roboty w oddalonych rejonach. Na tym polu Sowiety humanitaryzmem swoim wyprzedzają Europę”.

Prof. Marcin Kula, historyk, zwraca uwagę, że również wiek XIX, belle epoque, powszechnie uchodzący za stulecie spokoju, wiary w rozum i postęp, był wielkim oceanem przemocy, przede wszystkim dla ogromnej części ludzkości, która doświadczyła ekspansji kolonializmu ze strony zachodniej cywilizacji chrześcijańskiej, a także milionów robotników pracujących w fabrykach na terenie Europy. Wojna domowa w USA (secesyjna) usprawiedliwiana była jako bój o unowocześnienie i poprawę życia w Ameryce, a okazała się wielką rzezią.

***

– Relacja z krwawych wydarzeń w Kijowie nie była czymś nadzwyczajnym, a raczej normą. Za pośrednictwem mediów codziennie obserwować możemy rzeczywiste cierpienie, brutalność, zło, strach, łzy, nienawiść, rozpacz, ból, gwałt, zniewolenie.

– Przemoc, okrucieństwo, które dzieją się na niemal całym świecie, są towarem, który się doskonale sprzedaje. Dzięki temu właściciele mediów zarabiają krocie na przekazywaniu cierpienia. Ale „owce” też są syte.

– Leszek Kołakowski przestrzegał, że z każdej wiary, religii i ideologii można uczynić pałkę do zabijania ludzi. Natomiast Martin Heidegger, filozof niemiecki, być może najcelniej rzecz ujął, pisząc, że „przemoc jest związana z samym istnieniem człowieka”. Jest w nas. A skoro jest wpisana w nasze istnienie, to, jak dodała polska filozof Barbara Skarga: „Przemoc pobudza myślenie i działanie, intensyfikuje życie”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski