Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójt przyszedł i skrytykował

Redakcja
Połowa obecnej kadencji samorządu była pretekstem do wizyty na sesji Rady Miejskiej wójta gminy Bochnia - Jerzego Lysego, który jako prezes Stowarzyszenia Bochnia i Ziemia Bocheńska - Razem, poza złożeniem kurtuazyjnych życzeń, pokusił się także o ocenę niektórych poczynań władz Bochni.

BOCHNIA. Niesnaski na półmetku

Połowa obecnej kadencji samorządu była pretekstem do wizyty na sesji Rady Miejskiej wójta gminy Bochnia - Jerzego Lysego, który jako prezes Stowarzyszenia Bochnia i Ziemia Bocheńska - Razem, poza złożeniem kurtuazyjnych życzeń, pokusił się także o ocenę niektórych poczynań władz Bochni.

Nie była ona jednoznaczna, gdyż zdaniem prezesa mają one charakter sinusoidalny. J. Lysy skrytykował brak poprawy rozwiązań komunikacyjnych, plan rozszerzenia opłat parkingowych na całe centrum, małą skuteczność w pozyskiwaniu środków unijnych, a także (bez konkretów) "nonszalancję władzy".
   Słuchacze byli skonsternowani tym wystąpieniem, gdyż burmistrz wygrał wybory będąc kandydatem BZBiR, a jego prezes publicznie skrytykował go, nim oceny pierwszej połowy kadencji samorządu dokonało walne zgromadzenie. Co prawda Jan Olszewski (który był konkurentem Wojciecha Cholewy w walce o stanowisko burmistrza a został przewodniczącym rady) podziękował za uwagi stwierdzając "ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi", lecz burmistrz poczuł się dotknięty i bronił się wyliczaniem efektów swej pracy. Wtórowali mu w tym nawet radni z innych klubów.
   Ta wysoce zaskakująca sytuacja spowodowała, że J. Lysy nadesłał do naszej redakcji następujący komentarz do swego wystąpienia na sesji Rady Miejskiej: "Jest oczywiste, że w pracy każdego samorządu są wzloty i upadki. Ale tempo realizacji postulatów obiecanych mieszkańcom ostatnio wyraźnie opadło. Ewidentne sukcesy poprzedniej kadencji: szkoła na os. Jana, hala targowa, modernizacja oczyszczalni, nowe sieci kanalizacyjne i wodociągowe nie mogą przysłaniać obecnych działań, a raczej braku działań samorządu - choćby w komunikacji. Zapisane w programie wyborczym Ziemi Bocheńskiej inwestycje: ulica Śródmiejska i łącznik os. Niepodległości z ul. Karosek i dworcem PKP nie są w ogóle realizowane. Zleca się zbędne i drogie ekspertyzy zamiast zająć się solidną robotą. A ciągłe powiększanie stref płatnego parkowania nie rozwiąże problemu, lecz wywołuje tylko wzburzenie mieszkańców. Nadal trwa wielka prowizorka w oświacie. Brakuje trzeciego gimnazjum. To w centrum jest drastycznie ciasne, co odbija się na poziomie nauki i wychowania - monitoring, lustra itp. nie zastąpią kontaktu ucznia z nauczycielem. Nie jest też normalne, że najmłodsi gimnazjaliści chodzą z os. Niepodległości do centrum, mając na miejscu dużą szkołę. Pełne gimnazjum powinno też działać na os. Jana. W mieście jest tendencja do drogiego budowania, co potwierdziła komisja ekspertów oceniająca bocheński projekt o dotację z Funduszu Spójności. Na szczęście wniosek został skorygowany i nadal mamy szanse na pieniądze unijne. Zależy nam, aby nie popełniono błędu z halą sportową. Planowany na 400-osobową widownię obiekt jest stanowczo za mały, a lokalizacja nie zapewnia niezbędnej ilości miejsc parkingowych. Większy nie musi oznaczać droższy. Troszkę się na tym znam (J. Lysy otrzymał niedawno nagrodę Polskiego Komitetu Olimpijskiego za projektowanie obiektów sportowych - przyp. red.). Obecna zgoda w Radzie Miejskiej daje szanse na realizacje większości obietnic wyborczych. Chyba, że zawarta została po to, aby władza miała święty spokój. Zarząd BiZBR ocenia, że jednak najgorsze jest ostatnio zjawisko nieomylności władz bocheńskiego magistratu. To zawsze oznaczało początek końca każdej władzy. Obecną stanowią ludzie z naszego Stowarzyszenia. Chcemy, aby nadal dobrze służyli mieszkańcom Bochni. I właśnie po to potrzebna jest publiczna dyskusja nad przyszłością miasta."
   Wojciech Cholewa nie ma nic przeciw otwartej dyskusji. Zwraca jednak uwagę, że musi ona być oparta na rzetelnie przedstawianych faktach, a nie na podstawianiu ich pod z góry założone tezy. Zdaniem burmistrza dopiero w tym roku, po wiosennym zatruciu wody pitnej bakteriami, wielu zrozumiało, co musi być priorytetem inwestycyjnym miasta. Problem rozwiązano doraźnie montując bardzo kosztowną lampę UV, lecz miasto czeka pełna modernizacja Zakładu Uzdatniania Wody. Jest ona zadaniem tak kosztownym, że samorząd sam by jej nie udźwignął, a realne już współfinansowanie ze środków unijnych wymagało zgromadzenie tzw. "udziału własnego". Formalnie wniesie go Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, lecz firma nie mogłaby tego zrobić bez wcześniejszej pomocy miasta. Burmistrz zwraca uwagę na niekonsekwencję prezesa, który z jednej strony zarzuca mu brak aktywności w rozwiązywaniu problemów komunikacyjnych, a jednocześnie krytykuje wydawanie pieniędzy na fachowe opracowania w tej sprawie: - "Po pierwsze nie były one drogie, bo ich koszt wyniósł 43 tys. 920 zł. Po drugie - nie można ich uznać za zbędne. Dzięki nim wiadomo bowiem, że ulica Śródmiejska potrzebna jest dopiero w drugiej kolejności, a władze miasta mają wreszcie konkretne argumenty do zabiegania w Zarządzie Województwa o środki na budowę niezbędnej do odkorkowania miasta arterii łączącej osiedle Niepodległości z ulicą Proszowską. Opracowanie wykazało, że właśnie ta droga i fragment ulicy Brodzińskiego powinny być wojewódzką."
   W. Cholewa nie zgadza się także z negatywną oceną planu wprowadzenia opłat za parkowanie w centrum. "Ułatwią one dostęp mieszkańcom do położonych tu instytucji i sklepów oraz turystom do kopalni soli, a wyeliminują całodzienne parkowanie przez osoby dojeżdżające samochodami do pracy" - mówi z przekonaniem burmistrz. Nie potrafi on także zrozumieć po co miasto miałoby tworzyć nowe szkoły skoro z badań demograficznych wynika, że już za kilka lat będzie w nich o ponad 500 uczniów mniej. Oznacza to możliwość wręcz zamknięcia jednej placówki. Takich planów jednak nie ma. Zmniejszanie ilości uczniów oznaczać będzie zaś dalsze poprawianie warunków nauczania i jego poziomu, choć i w obecnym stanie Bochnia nie ma się czego wstydzić. W badaniach kompetencji po trzeciej klasie gimnazjum osiąga rezultaty wyraźnie powyżej średniej wojewódzkiej.
   Zarzut "drogiego budowania", postawiony przez J. Lysego, burmistrz wyjaśnia tym, że pierwotnie wniosek do Funduszu Spójności był droższy, bo obejmował budowę 13 kilometrów kanalizacji w gminie Rzezawa. Po zmianach wnioskodawcą jest tylko miasto Bochnia i koszty są typowe. W. Cholewę dotknęła jednak formuła retoryczna polegająca na tym, że J. Lysy pisząc "mamy szanse na unijne pieniądze" chce być razem z władzami miasta ojcem sukcesu, a gdy pisze o tym, co jego zdaniem się nie udało, nie używa już liczby mnogiej… - "Nadzieja na środki z Funduszu Spójności jest efektem dwóch lat mojej pracy i zabiegów" - mówi bez fałszywej skromności burmistrz. Stwierdza także wprost, że jeżeli miasto nie będzie miało pieniędzy z zewnątrz na budowę hali, to ten obiekt w przyszłym roku nie powstanie, a wybrano taką wersję, na jaką nawet przy takim sposobie finansowania miasto stać.
   W. Cholewa nie potrafił odnieść się tylko do zarzutu "nieomylności bocheńskiego magistratu". Prezes BiZBR nie podał bowiem żadnych przykładów. - "Gdzie są dowody na to, że uważamy się za nieomylnych? Myślę, że jest wręcz przeciwnie. Kieruje nami bowiem pokora i poczucie, iż naszych działaniach mamy obowiązek reprezentowania woli wyborców" - zakończył polemikę bocheński burmistrz.
PrzemysŁaw Konieczny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski