Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wokół meczu Polska – Irlandia Płn: Kibicowska potęga, imprezowi Irlandczycy i… autobus Piasta!

Tomasz Bilewicz, Nicea
Ostatnia niedziela była dla Nicei dniem bez precedensu. Dominujące tu zwykle barwy klubowe – czerwono-czarne OGC Nice i biało-niebieskie Olympique Marsylii – zostały wyparte przez barwy narodowe Polski i Irlandii Północnej. Miasto zostało pochłonięte przez piłkarską przyjaźń i wspólną zabawę, a stadion podczas meczu był areną nie tylko dla piłkarzy, ale przede wszystkim dla kibiców. Nicea „doświadczyła” swojego pierwszego spotkania na Euro. Rozegrane zostaną tu jeszcze trzy inne mecze, ale naprawdę trudno przypuszczać, by któreś przebiło nasze starcie z Irlandczykami z Północy pod względem kibicowskim.

Warto zacząć od faktu, że wszelkie niepokoje, które miały miejsce w Nicei w nocy z soboty na niedzielę wywołane zostały przez miejscowych kibiców, a nie Irlandczyków czy Polaków. Ci bowiem niemal na każdym kroku dawali wyraz swojej wzajemnej sympatii wspólnie śpiewając, pijąc piwo, robiąc sobie selfie. Nawet niewielkie złośliwości, jak śpiewanie lekko niecenzuralnych naprędce wymyślonych przez Irlandczyków piosenek o Robercie Lewandowskim, miały swój urok. Fani obu drużyn narodowych razem stworzyli fantastyczną atmosferę, i choć nie wypełnili Allianz Riviery do ostatniego miejsca, na trybunach byliśmy świadkami prawdziwego święta kibiców.

Zanim jednak do tego doszło zielono- biało-czerwone tłumy musiały się dostać na pięknie położony stadion. Widok ze wzgórz Nicei zapierał dech w piersiach. Nadjeżdżające autokary, pędzące po zakręcającej wokół obiektu autostradzie samochody, kierujący się tłumnie w stronę wejść na stadion kibice – w połączeniu z błękitnym niebem, przemieszczającymi się po nim chmurami i fantastycznym, górzystym terenem wszystko to tworzyło atmosferę zbliżającej się wielkimi krokami epickiej piłkarskiej batalii.

Obserwację zbierającego się pod bramami stadionu tłumu kibiców w pewnym momencie przerwał pewien czerwono-niebieski „szczegół”. Choć z panoramicznej perspektywy był tylko niewielką „linią” przesuwającą się po przystadionowej drodze to uwagę polskiego kibica przykuwał od razu. Oto pod Allianz Rivierą pojawił się autobus… Piasta Gliwice. Grzecznie zatrzymał się przed przejściem dla pieszych, przepuścił machających kierowcy kibiców i pomknął dalej dookoła stadionu. Z perspektywy nicejskich wzgórz uwagę przykuł również inny autobus, tego dnia zdecydowanie ważniejszy niż ten należący do wicemistrzów Polski. Z autostrady w pewnym momencie udało mi się dostrzec sunący w stronę stadionu ciemnoniebieski autokar polskiej reprezentacji. Pojazd z napisem „Poland” zjechał autostradą w dół i zniknął za drzewami.

A co działo się pod samą Allianz Rivierą? Oprócz wymalowanych, entuzjastycznie reagujących kibiców zauważyć można było sporo osób oferujących bilety na mecz. Kto w ostatniej chwili zdecydował się wybrać na to spotkanie, mógł podjechać pod stadion i wejściówkę znalazłby bez problemu. Tak bilety dostała Karolina, Polka od czterech lat mieszkająca i prowadząca własną firmę w Nicei, która wybrała się na mecz razem ze swoim francuskim przyjacielem Jean-Pierre’m, który również kibicuje Polsce. – Jeszcze w sobotę nie mieliśmy biletów, ale uznaliśmy, że takie wydarzenie nie może nas ominąć. Obawialiśmy się, że może być trudno dostać wejściówki, ale okazało się, że wystarczyło tylko podjechać pod stadion i voila!

Szkoda byłoby przegapić takie wydarzenie, jeśli miało się możliwość bycia w Nicei. A kto dostał się na stadion na pewno nie żałował. Przedmeczowa ceremonia z gigantycznymi koszulkami Polski i Irlandii Północnej, „przybrany” mnóstwem flag stadion, uefowskie grafiki na telebimie – czuć było od razu, że nie jest to zwykłe wydarzenie piłkarskie. Szczególnie kiedy do boju ruszyli kibice. Niesamowita akustyka stadionu sprzyjała śpiewom Polaków i Irlandczyków, którzy w większości sektorów byli ze sobą wymieszani. Dwa zakręty obiektu, naprzeciwko trybuny prasowej, kolorystycznie były jednak rozdzielone – to właśnie tam znajdowały się „bazy” kibiców Polski i Irlandii Północnej. To z tych stron płynął najgłośniejszy doping. Doping przy słuchaniu którego człowieka przechodziły ciarki. Moc była niesamowita, mimo że patrząc z perspektywy trybuny prasowej było widać całkiem sporo wolnych miejsc w różnych strefach stadionu.

Jak to zwykle bywa na meczach reprezentacji uwagę przykuwały flagi. Na trybunach Allianz Riviery zawisły m.in. „Gdynia”, „Tychy”, „Chełm” i wiele innych miejscowości. Nie zabrakło też „Foto Higieny” i „Bezrobotnych Olsztyn”. Mozaika polskich flag pięknie komponowała się z oświetlonym przez francuskie słońce pasmem wzgórz. A jeszcze efektowniej wyglądało to, kiedy polscy kibice przeżywali spotkanie. Zmarnowane w pierwszej połowie przez Milika okazje wywołały odruch tradycyjny dla zaprzepaszczonej szansy – cała Polska, zarówno ta przed telewizorami, jak i na stadionie, złapała się za głowę.

Mimo niewykorzystanych sytuacji polscy kibice nie ustawali w dopingu. „Polska Biało-czerwoni”, „Polska Polska”, „Jesteśmy z wami”, a nawet „Ogórek” – żadnej z tych pieśni nie zabrakło na Allianz Rivierze. Polscy kibice śpiewali częściej od Irlandczyków, tak jak częściej przy piłce byli nasi piłkarze. Poziom głośności był jednak porównywalny. Ale tylko do czasu.

Gol Milika napędził zarówno piłkarzy, jak i kibiców. Na 10 minut przed końcem spotkania polscy kibice wstali i zaśpiewali „Mazurka Dąbrowskiego” unosząc szaliki w górę. Po wykonanym hymnie zostali nagrodzeni przez Irlandczyków gromkimi brawami. Kibice naszych rywali byli rewelacyjnymi „partnerami biesiadowymi” dla Polaków. Śpiewali nawet głośniej od Polaków, a słuchanie ich było prawdziwą przyjemnością. Byli niezwykle przyjaźnie nastawieni i wzbudzali wielką sympatię. Można powiedzieć – wzór kibiców.

Pod koniec spotkania na trybunę prasową wpadł zielony balon, który przyleciał z sektora Irlandczyków. Nie mogłem nie skorzystać i nie zabrać go na pamiątkę. Na pamiątkę wielkiego piłkarskiego wydarzenia. Na pamiątkę najbardziej pozytywnych kibiców jakich kiedykolwiek widziałem. Wreszcie, na pamiątkę, choć skromnego, to niezwykle cennego zwycięstwa reprezentacji Polski. Po niedzielnym spotkaniu chce się powiedzieć. Francjo, jesteśmy tu! I długo nie zamierzamy stąd wyjeżdżać.

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Wokół meczu Polska – Irlandia Płn: Kibicowska potęga, imprezowi Irlandczycy i… autobus Piasta! - Gol24

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski