– Większość z przybywających do Sandecji graczy twierdzi, że kierowała nimi chęć odbudowania się w znanym w Polsce klubie. Pan nie będzie oryginalny?
– Na siłę mógłbym, ale nie ma co ściemniać. Rzeczywiście, przyjechałem do Nowego Sącza z nadzieją powrotu na pierwszoligowe boiska. Bo ostatnio nie za często na nich gościłem.
– Ma Pan na myśli pobyt w swym poprzednim klubie?
– Właśnie. W Wiśle Płock tylko dwukrotnie jesienią wąchałem boiska na zapleczu ekstraklasy.
– Był Pan taki słaby czy trener się na Pana uwziął?
– Wolałbym nie wracać do poprzednich miesięcy. Powiem tak: mój błąd polegał na tym, że nie zapoznałem się z sytuacją panującą w Wiśle, zanim związałem się z nią kontraktem.
– Gdyby się Pan zapoznał, nie podpisałby umowy?
– Chyba to zrozumiałe.
– A w Sandecji? Wiedział Pan, w co się pakuje?
– Tutaj, przynajmniej na razie, jest w porządku. Jak w normalnym klubie.
– Ktoś Panu musiał wskazać kierunek na Nowy Sącz. Tylko niech Pan nie mówi, że przeniósł się Pan tutaj z uwagi na trenera Piotra Stacha. Bo właśnie jego jako osobę sprawczą wymieniali inni nowi gracze Sandecji, Bartłomiej Dudzic i Bartosz Sobotka.
– No to ja dołączam do ich grona. Trudno, faktów nie zmienię. Skontaktował się ze mną szkoleniowiec Sandecji, zapytał, czy nie spróbowałbym szczęścia w prowadzonej przez niego drużynce. Spróbowałem.
– Z miejsca zaskarbiając sobie względy szkoleniowca?
– Zagrałem w jednym sparingu, w drugim. Chyba poszło mi nieźle, bo trener powiedział, że będzie zabiegał u działaczy o podpisanie ze mną umowy.
– Po dwóch tygodniach testów.
– Przyglądano mi się trochę dłużej niż przez dwa tygodnie. Tak czy inaczej, podsunięto mi dokument do podpisu. Nie kręciłem specjalnie nosem. Związałem się z Sandecją półtorarocznym kontraktem.
– Trener Panu zaufał...
– Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko odpłacić mu za to zaufanie i godną postawą na boisku udowodnić, że nie popełnił błędu w ocenie mojej przydatności do zespołu.
– Jak przyjęty został Pan w szatni Sandecji?
– W porządku. Chyba znalazłem wspólny język z nowymi dla mnie kolegami, aklimatyzacja przebiega prawidłowo. Nie mogę złego słowa powiedzieć o panującej w drużynie atmosferze.
– Gdyby przyszło Panu wskazać swoje futbolowe zalety...
– Nie do mnie to pytanie. Kibice mają oczy i sami przekonają się, co reprezentuje sobą Kamil Hempel. Sam nie zamierzam się reklamować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?