Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolę za dużo nie obiecywać

Redakcja
Fot. Magdalena Uchto
Fot. Magdalena Uchto
ROZMOWA KONTROLOWANA. Z burmistrzem DARIUSZEM MARCZEWSKIM o trudnych decyzjach w pierwszym roku kadencji, zaciskaniu pasa na kolejny rok i pomyśle na tworzenie miejsc pracy

Fot. Magdalena Uchto

Pamięta Pan 5 grudnia 2010 roku?

- Bardziej pamiętam 13 grudnia. To był dla mnie bardzo ważny dzień, bo wtedy zostałem zaprzysiężony na stanowisko burmistrza. Natomiast 5 grudnia to dzień II tury wyborów samorządowych.

- Mija pierwszy rok kadencji. Patrząc na to wszystko, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach - może Pan szczerze odpowiedzieć: czy warto było zostać burmistrzem?

- Oczywiście, że warto. Startując w wyborach zdawałem sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka towarzyszy sprawowaniu funkcji burmistrza. I tak jest nadal. Jest to duże wyzwanie, z którym postanowiłem się zmierzyć i - mimo oczywistych i nie ukrywanych problemów - chcę realizować zadania ważne dla rozwoju gminy.

- Jaka była najtrudniejsza decyzja w pierwszym roku urzędowania?

- Analiza sytuacji gminy wymusiła podejmowanie ważnych, choć może niepopularnych decyzji organizacyjnych. Zaraz w pierwszych dniach musiałem zmierzyć się z przesyłaną od kilku lat opinią RIO zwracającą uwagę na kondycję finansową Zakładu Gospodarki Komunalnej z sugestią, by do końca 2010 roku rozwiązać problem tego zakładu. Podjęta została niezbędna i odkładana przez ostatnie lata decyzja o likwidacji ZGK z jednoczesnym przejęciem ogromnych zobowiązań przekraczających 4 mln zł. Dużą ich część stanowi słynna kara za nie wykonanie w terminie rekultywacji wysypiska. Jeszcze w przyszłym roku musimy zapłacić prawie 1,5 mln zł, co w znaczny sposób obciąża nasz budżet.

- W tym przypadku Pana poprzednicy wytykali sobie błędy. Pan kogoś wini za tę karę?

- Wziąłem do ręki projekt budżetu na 2007 rok, gdzie w dziale "pozostałe wydatki" wpisano 4 mln 182 tys. zł i założono kontynuację rekultywacji wysypiska. I wziąłem do ręki zmieniony budżet na 2007, gdzie wpisano już tylko przygotowanie zadania do realizacji przeznaczając 20 tys. zł. Nie przesądzam winy. Ale poważniej bym się zastanowił dokonując takiej zmiany w budżecie na 2007 rok, zdając sobie sprawę z zagrożenia, jakim jest podwyższona opłata.

- Likwidacja ZGK była jedyną trudną decyzją?

- Analiza finansowa oświaty skłoniła mnie do zaproponowania już w lutym likwidacji Szkoły Podstawowej w Parkoszowicach, w której koszt utrzymania ucznia sięgał 15 tys. zł. Na uwagę zasługuje fakt, że po tej likwidacji budynek nie jest pusty, bo prowadzi tam działalność szkoła niepubliczna, gdzie ten koszt jest prawie trzykrotnie niższy.

- Wciąż przewija się temat basenu. Żałuje Pan decyzji o kontynuowaniu budowy?

- Biorąc pod uwagę fakt, że prace zostały rozpoczęte w 2010 roku i obwarowania związane z karami za ich wstrzymanie uznałem, że zadanie rozpoczęte musimy zakończyć, szczególnie, że jest to zadanie pozytywnie odbierane przez znaczną część mieszkańców. Choć nie ukrywam, że przy zobowiązaniach, które na koniec 2010 roku wynosiły niespełna 17 mln zł, inwestycja, która opiewa na prawie 16 mln zł jest obciążeniem. Natomiast nie jest to żadne alibi dla niewykonywania strategicznych działań - jak twierdził w wywiadzie z "Dziennikiem Polskim" mój poprzednik.
- Zabolały Pana te słowa byłego burmistrza?

- Są mi obojętne, bo nie są prawdziwe. Ale nie bądźmy naiwni. Ta sytuacja wymusza, że w innych obszarach musimy zacisnąć pasa i nie możemy sobie pozwolić na wykonywanie niezbędnych inwestycji z takim rozmachem, jaki jest potrzebny. Były burmistrz Włodzimierz Mielus przedstawił założenia budowy basenu na kadencję 2006-2010. Ale sądzę, że nie rozpocząłby inwestycji bez pozyskania funduszy europejskich.

- Były burmistrz Krzysztof Świerczek twierdzi, że żałuje, iż nie pozostał na stanowisku, bo teraz patrzy na "powszechnie głoszoną postawę niemożności". Nic w tej gminie się nie dzieje, poza budową basenu?

- Pana Krzysztofa Świerczka rok temu ocenili wyborcy. A ten rok pokazuje, że liczba realizowanych zadań jest znaczna i trudno nie zauważyć tego, co jest efektem nawiązania dobrych relacji z Radą Miejską i samorządem powiatowym, których od lat nie było - oraz z władzami województwa. Modernizacja drogi przez Bukowską Wolę jest najlepszym przykładem współpracy trzech samorządów. Obiecałem mieszkańcom, że zrobię wszystko, by ta inwestycja została zrealizowana. I słowa dotrzymałem. Dla mnie ważne jest, by nie składać pustych obietnic. Lepiej nie obiecywać, a zrealizować zadanie. Następny przykład współpracy gminy z powiatem, to remont drogi przez Zarogów w kierunku Gór Miechowskich, a w przyszłym roku - od Miechowa do Zielenic. W 2012 powiat przekaże 600 tys. zł na budowę pływalni.

W tym roku zmodernizowano też drogi gminne - dwie w Brzuchani i te, na które udało się pozyskać zewnętrzne fundusze, czyli: w Nasiechowicach, Kalinie Małej, a także drogę dojazdową do pól Sławice-Wymysłów. Z zewnętrznym dofinansowaniem udało się wykonać remont remizy w Biskupicach, świetlicy w Jaksicach, wybudować place zabaw przy SP nr 1 i w Bukowskiej Woli oraz termomodernizację obiektów oświatowych. W przypadku tej ostatniej inwestycji należy oddać sprawiedliwość, że wniosek został złożony w poprzedniej kadencji, a umowa została podpisana 29 grudnia ub.r. Wykonana została też kanalizacja na ul. Powstańców i ul. Racławickiej, oświetlenie na os. Sikorskiego. Na tym osiedlu wybudowano 32 garaże i zakupiono 3 kotły do kotłowni K1. Jeszcze w tym roku zakupimy piece dla kotłowni przy Służba Polsce i XXX- lecia. Opracowana została również koncepcja modernizacji gospodarki cieplnej na os. Sikorskiego. Było też wiele innych zadań. Mimo tych wszystkich przedsięwzięć nie możemy czarować rzeczywistości mówiąc, że budowa basenu nie jest problemem, bo w znacznym stopniu obciąża budżet.

- Ale były burmistrz wyliczył, że to w poprzedniej kadencji pozyskano pieniądze na tę inwestycję z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, przygotowano wniosek na dotację z PFRON-u oraz zapewniono możliwość odliczenia VAT-u.

- W 2010 roku były deklaracje i zapisy w uchwałach dotyczące dotacji z Funduszu, ale umowa została podpisana 18 lutego br. na 2 mln 800; udało się ją w ostatnich miesiącach uzupełnić o dodatkowy milion złotych. Pieniądze z PFRON-u to nie jest duża pomoc finansowa, bo w 2011 roku jest to 27 tys. zł, ale umowa została podpisana również w tym roku. Co do VAT-u: proponuję, by mój poprzednik nie robił sobie żartów z mieszkańców i czytelników, bo z przepisów ustawy o podatku od towarów i usług wynika, że samorząd odlicza VAT od inwestycji, jeśli później obiekt jest wykorzystany na czynności opodatkowane. Nie bardzo więc rozumiem, jaka jest tu zasługa pana burmistrza Świerczka. Taka jest praktyka większości samorządów. Jednak te wszystkie sumy nie rozwiązują problemu finansowania budowy pływalni.
- Dlatego gmina ratuje się kredytami? Krzysztof Świerczek wyliczył, że w 2011 i 2012 samorząd zaciągnie ponad 19 mln zł kredytu, a ponad 8 mln zł wyda na pływalnię.

- Kredyt zaciąga się na pokrycie deficytu. Nie możemy zapominać, że w 2010 roku na budowę basenu mój poprzednik zaplanował 6 mln 300 tys. zł, później obniżono tę kwotę do 5 mln 751, a zrealizowano na 1 mln 80 tys. zł. Gdzie są pozostałe fundusze? A stan surowy basenu kosztuje ponad 7 mln zł, a nie, jak twierdził poprzedni burmistrz, ponad 3 mln zł. Poza tym były zadania, które nie zostały zakończone i niezapłacone w poprzedniej kadencji - jak budowa skrzyżowania przy Sienkiewicza i boisk na terenach wiejskich. Trzeba pamiętać, że 4 mln 600 tys. zł wyniosły raty kredytów z lat poprzednich, które w br. musieliśmy spłacić. Obsługa długu sięgnęła prawie 1 mln zł. Jeżeliby pan Krzysztof Świerczek przeanalizował dobrze wydatki, to wiedziałby, na co pieniądze zostały wydane. Bo warto zauważyć, że w tym roku wydatki majątkowe określono na 18 mln zł, a przychody na 12 mln zł, natomiast w 2010 kredyty - na 6 mln zł, a wydatki majątkowe na 7 mln zł.

Nie sposób nie zauważyć, że w poprzedniej kadencji wiele samorządów pozyskiwało spore sumy z UE. Samorząd powiatu limanowskiego, bez wyszukanych nazw, w prosty sposób nazwał projekt "budowa krytej pływalni" i dostał ponad 4 mln zł.

Jeżeli mamy się licytować na kredyty i pożyczki - chociaż nie uważam tego za rozsądne, to w latach 2007 - 2010 była to kwota 18 mln 873 tys 40 zł., a nie realizowano tak dużego zadania, jak wykonujemy obecnie.

- Wciąż pojawia się pytanie: ile z tegorocznego kredytu zostanie przekazane na budowę basenu?

- Wydatki planowane w tym roku na budowę basenu przewidziano na ponad 9 mln zł.

- Ile w tym roku zostanie wydane z dotacji?

- 2 mln 400 tys. zł.

- Jakie inwestycje są planowane na przyszły rok?

- Planujemy realizować te, na które otrzymaliśmy dofinansowanie, czyli: rozbudowę hospicjum, budowę obiektów sportowych w Szczepanowicach, Brzuchani i Zarogowie, odnowę wsi w Przesławicach, Kalinie Małej i zakończenie w Jaksicach, modernizację dróg gminnych. Na 2012 rok przewidziane jest wykonanie dokumentów projektowych dotyczących ciepłownictwa na osiedlach XXX-lecia i Sikorskiego. Musimy dokończyć niezbędne zadania. Przypomnę, że w poprzedniej kadencji wybudowano przedszkole bez kuchni - już wykonaliśmy pierwszy etap prac, by ją zorganizować, a w 2012 - trzeba tę inwestycję zakończyć.

- Ma Pan żal do Krzysztofa Świerczka, że podsumował, iż pierwszy rok kadencji upływa pod znakiem "powszechnie głoszonej postawy niemożności"?

- Nie mam żalu, ale nie zgadzam się z tym. Przyjąłem zasadę, której będę przestrzegał do końca kadencji, że wolę za dużo nie obiecywać i nie rzucać słów na wiatr, bo później może się to zemścić. Mam odwagę powiedzieć mieszkańcom, którzy przychodzą z różnymi problemami, że nie na wszystko będą pieniądze.
- Powiedział Pan, że będzie wyznawał określone zasady do końca kadencji. Ale niektórzy widzieli Pana już jako kandydata na posła, teraz podejrzewają, że może Pan uciec za ministrem Gowinem do Warszawy. Takie głosy robią na Panu wrażenie?

- Plotek jest dużo. I czasami one do mnie docierają. Zawsze mówiłem, że jeśli ktoś ma wątpliwości, to zapraszam i udzielę prawdziwych odpowiedzi. Miałem propozycję startu w wyborach parlamentarnych, ale zdecydowanie odmówiłem. Praca burmistrza daje mi dużo satysfakcji. A do Warszawy pewnie będę się wybierał w sprawach, które są związane z pełnieniem przeze mnie funkcji burmistrza. I tego stanowiska nie zamierzam zamienić na inne w Warszawie, bo cenię sobie kontakt z mieszkańcami. Tradycją stały się wieczorne lub weekendowe wycieczki po gminie i rozmowy, czasami też wysłuchiwanie pretensji. Ale na tym polega rola burmistrza: by nie uciekać od ludzi, ale z nimi być.

- Mocno krytykowany jest Pan za to, że gmina udzieliła dotacji dla parafii.

- W poprzednich latach też były one udzielane i nie budziło to tylu emocji, co te 200 tys. zł. Nie można zapominać, że parafia pozyskała ponad 9 mln zł z Unii na modernizację zabytkowego zespołu poklasztornego i Domu Generałów, w którym ma być Muzeum Ziemi Miechowskiej. Te budynki były, są i będą obiektami charakterystycznymi dla Miechowa i bez wątpienia promują naszą gminę.

- Jakie są szanse na utworzenie nowych miejsc pracy, bo pod tym względem Miechów jest białą plamą?

- Komunikacja i Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Mój zastępca szczegółowo przeanalizował opracowane dotychczas dokumenty, ale w dużej części propozycje studium uwarunkowań musiały ulec zmianie. Trwają intensywne prace dotyczące przygotowania planu - on jest ważny dla inwestora, bo w dokumencie są określone obszary, na których może realizować zadania. Rozmawiamy z osobami, które są zainteresowane prowadzeniem działalności na naszym terenie. Każda osoba, która chce tu inwestować, musi w urzędnikach i władzach miasta mieć oparcie, a nie rzucanie kłód pod nogi. Nadal duża część miejsc pracy jest w Krakowie, dlatego ważna jest kwestia komunikacji, o rozwoju której rozmawialiśmy już kilkakrotnie z władzami województwa - mając na uwadze kolejną perspektywę środków europejskich.

- Co z sekretarz gminy?

- Jest na zwolnieniu lekarskim.

- Nadal? Aż rok? Prawdą jest, że w międzyczasie wykorzystała urlop?

- Pani Sekretarz otrzymała urlop w czerwcu, a po nim znów poszła na L4. Życzę jej zdrowia i powrotu do pracy.

- Spokojnie Pan patrzył jak sekretarz na L4 kandyduje do Sejmu?

- Ubolewam, że w naszym kraju takie sytuacje są dopuszczalne. Z jednej strony sekretarz była aktywna politycznie, a z drugiej z budżetu państwa pobiera niemałe kwoty w związku ze zwolnieniem lekarskim. A są osoby, którym wszelkiego rodzaju świadczenia się odbiera i weryfikuje.

- Powiedział Pan, że marzeń się Pan już wyzbył. Jakieś życzenia na kolejny rok?

- Zweryfikowałem plany i muszę je rozłożyć na czas dłuższy niż cztery lata kadencji.

Rozmawiała: Magdalena Uchto

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski