Jeszcze niedawno wydawało się, że galeria ZPAF zniknie z mapy Krakowa. Brak pomysłu na działalność i długi mogły być gwoździem do trumny tego miejsca.
Pojawiło się jednak światełko w tunelu – opiekę nad miejscem przejął Aleksander Włodyka, od lat związany z Miesiącem Fotografii w Krakowie i Photo Fringe Krakow, pracownik cenionej fundacji Lablab z Zabłocia.
– Kraków może być uznawany za jedno z najważniejszych miast w Polsce w dziedzinie fotografii. Żal by było nie wykorzystać potencjału środowiska, które przez lata pracowało na pozycję, jaką zajmuje dziś w kulturze stolica Małopolski – dodaje Włodyka.
Kraków to miasto fotografów różnych pokoleń. Mamy też takie wydarzenia jak Miesiąc Fotografii w Krakowie, Photo Fringe Krakow, mamy wreszcie Muzeum Historii Fotografii ze znakomitymi zbiorami.
Galeria będzie miała charakter komercyjny, bo w założeniu ma na siebie zarabiać – na czynsz, pracowników i wystawy. Nowa ekipa nie chce być obciążeniem dla związku.
W planach jest 10 wystaw w roku. – Oczywiście będziemy pokazywać prace członków Związku Polskich Artystów Fotografików, ale chcemy, by były to rzeczy nieznane szerokiej publiczności. Zamierzamy wchodzić do ich domów i pracowni, zaglądać im do szuflad, przeszukiwać archiwa, bo pewnie wciąż kryją wiele skarbów – dodaje Włodyka.
Poza tym na celowniku galerii będzie polska młoda fotografia – nie tylko krakowska. Pierwszy pokaz już niedługo – na Miesiącu Fotografii w Krakowie, w ramach sekcji ShowOff, zobaczymy wystawę Moniki Krzynó-wek, prezentującą… portrety papużek falistych od tyłu. W planach jest także pokazywanie zbiorów Fundacji Zofii Rydet.
– Chcemy wejść we współpracę z innymi galeriami – już toczą się rozmowy z instytucjami warszawskimi. W takim wypadku jedna lub dwie wystawy w roku pochodzić będą ze stolicy, a w zamian ZPAF będzie tam prezentować swoje pokazy. Zamierzamy też brać udział w targach fotografii i sztuki. Być może w dwie lub trzy galerie na jednym stoisku, bo wtedy będzie można rozłożyć koszty – mówi Aleksander Włodyka.
Jacek Jenczewski, przez lata prowadzący w Krakowie jedną z najlepszych w Polsce galerii fotograficznych Pauza, podkreśla, że lokal przy ul. św. Tomasza to miejsce bardzo wymagające. Przede wszystkim dlatego, że jest małe. Ale ma potencjał jako punkt prezentacji eksperymentów fotograficznych, a także miejsce pozwalające na prowadzenie sprzedaży. – Kraków to miasto dobre dla fotografii, jest tu spore środowisko, więc miejsce na rynku się znajdzie. Tylko trzeba mieć dobry pomysł – dodaje Jenczewski.
Z kolei Joanna Kinowska z warszawskiej Leicy, dziś jednej z najbardziej prestiżowych galerii prezentujących fotografię, mówi, że takie miejsca jak krakowska galeria ZPAF „są na wagę złota”.
– Młoda krew daje nadzieję, zwłaszcza że to mała galeria. Ze względu na szczupłość miejsca pewnie będzie stawiać głównie na eksperymenty i młodych artystów, a Aleksander Włodyka i nowa ekipa mają w tej kwestii znakomitą orientację – komentuje Joanna Kinowska.
Napisz do autora:
[email protected]
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?