Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrócę za wszelką cenę

Rozmawiał Artur Gac
W maju Andrzej Wawrzyk uległ groźnemu wypadkowi samochodowemu i nadal wraca do zdrowia
W maju Andrzej Wawrzyk uległ groźnemu wypadkowi samochodowemu i nadal wraca do zdrowia fot. Andrzej Banaś
Rozmowa z ANDRZEJEM WAWRZYKIEM, 26-letnim zawodowym pięściarzem z Krakowa

– Czy już wiadomo, kiedy o własnych siłach stanie Pan na nogach?

– Nie, bo dopiero od dwóch tygodni przechodzę rehabilitację. Ale spokojnie, moja noga poddawana jest między innymi elektrostymulacji mięśniowej, ponieważ ucierpiały nerwy ruchowe i pojawił się dosyć duży zanik mięśniowy. W efekcie nie mam czucia, ani władzy w stopie. Dopóki noga nie dojdzie do pełnej sprawności, a ja nie odzyskam nad nią całkowitej kontroli, trudno myśleć o poruszaniu się bez kul.

– Opowiada Pan o tym bez emocji, tak jakby paskudny uraz nie zasiał w Panu ziarna niepewności odnośnie do przyszłości w sporcie.

– Nigdy nie jestem sceptyczny. Operował mnie najlepszy fachowiec – dr Robert Śmigielski, więc jestem przekonany, że prędzej czy później noga wróci do stanu sprzed wypadku. Na pewno odzyskam czucie i znów będę w pełni sił.

- A jeśli nie uda się wrócić do wyczynowego sportu? W ogóle dopuszcza Pan taką myśl?

– Tuż po wypadku, gdy z połamaną nogą siedziałem uwięziony w samochodzie, od razu pomyślałem, że – za wszelką cenę – nadal będę boksował. Skoro uratowałem życie, to automatycznie zyskałem przekonanie, że będę zdolny kontynuować karierę. Później ani przez moment nie zwątpiłem w sens leczenia i rehabilitacji.

– Promotorzy mówią, że liczą na Pana występ podczas wielkiej gali 8 listopada w Kraków Arenie. To naprawdę realny scenariusz?

– Oczywiście, o ile już we wrześniu stanę na nogi o własnych siłach. Dodatkowo motywuje mnie miejsce odbycia imprezy, bo przecież każdy pięściarz marzy, żeby boksować w rodzinnym mieście na oczach swoich kibiców. Dwa miesiące w zupełności wystarczą na przepracowanie cyklu przygotowawczego, choć nie spodziewam się, że będę gotowy na długi, 10-ciorundowy pojedynek.

- Czy byłby Pan skłonny przystać na pojedynek z Albertem Sosnowskim?

– Gdyby okazało się, że od początku przygotowań mogę trenować na pełnych obrotach, chętnie wziąłbym taką walkę. W przeciwnym razie decyzja nie byłaby taka oczywista, bo na pół gwizdka nie sposób przygotować się na takiego rywala jak Albert. Mógłbym przysiąść na siłowni, ale samo przerzucanie ciężarów nie wystarczy. Z pewnością czekałby mnie wymagający pojedynek, więc chciałbym wejść do ringu z przekonaniem, że zrobiłem wszystko, co było możliwe do wypracowania.

– Jeśli dojdzie do elektryzująco zapowiadającej się konfrontacji Artura Szpilki z Tomaszem Adamkiem, kto będzie faworytem walki wieczoru?

– Niektórzy mówią, że Artur nie miałby szans z takim wygą, ale ja mam zupełnie odmienne zdanie. Adamek najlepsze lata ma za sobą, a każdy kolejny tydzień i miesiąc działają na korzyść „Szpili”. Oczywiście, pojedynek byłby bardzo twardy i zażarty, ale bardzo wierzę w Artura, którego stać na naprawdę sporo. Od jakiegoś czasu solidnie zasuwa na treningach i bardzo chce udowodnić, że jest świetnym pięściarzem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski