Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrócić do dawnej formy

Redakcja
- Występ we Wrocławiu był jednym z Twoich pierwszych startów po kontuzji. Co dokładnie Ci dolegało?

Barbara Wójcicka, judoczka Błękitnych-Roleski Tarnów

 Po rocznej przerwie spowodowanej poważną kontuzją kolana, na maty powróciła najbardziej utytułowana tarnowska judoczka, członkini olimpijskiej reprezentacji Polski "Ateny 2004", 21-letnia BARBARA WÓJCICKA. Powrót był bardzo efektowny - podczas rozgrywanych w dniach 26-27 maja br. we Wrocławiu Akademickich Mistrzostw Polski, tarnowianka wywalczyła srebrny medal w wadze 78 kilogramów.
 - Miałam poważne problemy z kolanem, które tak na dobrą sprawę zaczęło mi dokuczać już 2 lata temu. Cały czas mnie pobolewało, ale myślałam, że to przejdzie. Byłam nawet w szpitalu w Gdańsku, gdzie poddałam się artroskopii. Niestety, nie pomogło. Noga nie odzyskiwała sprawności. Podczas zeszłorocznego występu ligowego w Rybniku, gdzie walczyłam o wejście do finału z aktualną brązową medalistką ME, Anastazją**Matrasową, zerwałam wiązadła krzyżowe i potrzebna była kolejna operacja, tym razem w Rzeszowie.
 
- Po zabiegu w tamtejszym szpitalu długo wracałaś do zdrowia...
 - Tak, straciłam praktycznie cały rok. Czekała mnie rehabilitacja, gdyż w Rzeszowie przeszłam rekonstrukcję wiązadeł. W tym czasie nie startowałam w zawodach. Dopiero pod koniec maja tego roku odniosłam swój pierwszy sukces po kontuzji - we Wrocławiu zdobyłam akademickie wicemistrzostwo Polski w wadze 78 kg.
 
- W walce o mistrzostwo uległaś Twojej odwiecznej rywalce Izabeli Lubczyńskiej z AZS-u Wrocław. Twój trener Krzysztof Sieniawski powiedział, że przegrałaś z nią w sferze psychicznej.
 - Myślę, że po prostu nie znalazłam na nią dotąd sposobu. Bardzo ciężko mi się walczy z tą judoczką - występowałyśmy przeciwko sobie już kilkakrotnie i udało mi się ją pokonać zaledwie raz. Jest to bardzo niewygodna dla mnie zawodniczka, na którą jeszcze nie znalazłam recepty. We Wrocławiu było - niestety - podobnie. Lubczyńska pokonała mnie przez yuko, czyli różnicą 5. punktów, i musiałam się zadowolić srebrem. Ale jak na jeden z pierwszych moich startów po kontuzji, nie jest to zły wynik.
 
- Gdy rozmawiałyśmy ostatnim razem, skarżyłaś się na 5. miejsce podczas ME juniorów w Rumunii w 1998, gdzie sędziowie odebrali Ci niemal pewne "srebro". Mówiłaś wtedy, iż od tego czasu zgubiłaś swą najmocniejszą broń - psychikę. Jak to wygląda u Ciebie obecnie?
 - Teraz już prawie zapomniałam o pechowych zawodach w Rumunii. Ale wówczas było mi naprawdę ciężko - od tamtego momentu przegrana całkowicie rozkładała mnie psychicznie i nie miałam motywacji do pracy. Obecnie ciężko jest mi się pozbierać po zeszłorocznej kontuzji kolana. Dlatego akademickie wicemistrzostwo kraju z Wrocławia z pewnością pomogło mi się zmobilizować.
 
- Zawsze powtarzałaś, że Twoim największym marzeniem jest występ na olimpiadzie. O ile mi wiadomo, masz na to szansę, gdyż znajdujesz się w narodowej kadrze olimpijskiej "Ateny 2004".
 - Tak, jestem członkinią reprezentacji narodowej oraz kadry olimpijskiej. Może więc uda mi się wyjechać do Aten?... Jak przed chwilą powiedziałaś, zawsze marzyłam o olimpiadzie. Jak zresztą chyba każdy sportowiec. Zgrupowania reprezentacji są jednak bardzo wyczerpujące, zwłaszcza pod względem psychicznym. W kadrze olimpijskiej sportowcy spędzają 210 dni w roku, nie licząc zawodów. Dlatego bardzo podziwiam czołowych polskich zawodników, gdyż sport na ich poziomie wymaga naprawdę wielu wyrzeczeń.
 
- Zapewne nie wszyscy wiedzą, że judo uprawia także Twoja młodsza siostra, Ania...
 - Zgadza się. Ma 16 lat i już zanotowała pierwsze sukcesy w tej dyscyplinie. Na zawodach Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży dwukrotnie znalazła się w pierwszej dziesiątce: raz była 7., a raz 9. Zresztą sport uprawiała także moja mama, która grała kiedyś w piłkę ręczną i występowała nawet w reprezentacji Polski.
 
- Oprócz treningów w klubie "Błękitni", studiujesz w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Tarnowie, na kierunku wychowanie fizyczne. Czy udaje Ci się godzić starty w zawodach z nauką?
 - Chyba sobie radzę, skoro zaliczyłam właśnie 2. rok studiów. Czeka mnie jeszcze rok, a następnie pół roku praktyki zawodowej. Nie myślę na razie, co potem, ale być może będę kontynuować naukę na AWF w Krakowie.
 
- A jak poradziłaś sobie na studiach, gdy rok temu zerwałaś wiązadła krzyżowe i musiałaś poddać się operacji?
 - Akurat tak się złożyło, że operację przeszłam w maju, czyli pod koniec roku akademickiego. Tak więc przed pobytem w szpitalu udało mi się ustalić z wykładowcami zaliczenia z przedmiotów sprawnościowych. A teorię zdawałam normalnie w sesji.
 
- Jakie są wobec tego Twoje najbliższe plany? **
 - Obecnie cały czas ciężko trenujemy na obiektach klubowych, w najbliższym czasie wyjeżdżamy na obóz na Słowację, a w ostatnich dniach sierpnia najprawdopodobniej udamy się do Cetniewa, gdzie będziemy przygotowywać się pod kątem zawodów, które zaczynają się już z początkiem września. W dniach 1-2 września wystąpię na młodzieżowych MP, tydzień później - na zawodach ligowych, a 2 tygodnie później - kolejny start w ramach ligi. Potem mam tylko 2 tygodnie przerwy, gdyż na początku października czeka mnie najważniejszy występ - mistrzostwa Polski seniorów.
RozmawiaŁa: Justyna KŁęk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski