Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wróciłem w dobrym stylu

Jacek Żukowski
Mateusz Cetnarski (z prawej) przyszedł do Cracovii latem 2014 r.
Mateusz Cetnarski (z prawej) przyszedł do Cracovii latem 2014 r. Andrzej Banaś
Rozmowa. Mateusz Cetnarski zagrał pierwszy raz w tej rundzie od początku meczu. Strzelił w Łęcznej dwie bramki, był ojcem zwycięstwa "Pasów".

Bardziej udany powrót do składu trudno chyba sobie wymarzyć?

Jesienią trochę grałem, ale sporo czasu minęło już od mojego występu w podstawowym składzie. Cieszę się, że to był udany powrót. 3:0, trzy punkty. Ale spokojnie, we wtorek mamy kolejny mecz.

Nie będzie zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie tego zwycięstwa.

Tak, rozgrywki są intensywne, trzeba się umieć zregenerować. W tygodniu czekają nas dwa ciężkie mecze. Nie ma co osiadać na laurach, trzeba ciężko pracować i postarać się o trzy punkty w meczu z Zawiszą.

W Łęcznej miał Pan okazję, by ustrzelić hat trick. Postanowił Pan jednak dryblować i szansa przepadła. Czy drugi raz rozwiązałby Pan tę sytuację inaczej?

Tak, zagrałbym sobie piłkę do boku, tak by Sergiusz Prusak mnie sfaulował. Taka była moja pierwsza myśl. Rewelacyjnie skrócił jednak kąt i mogłem go później tylko mijać. Za lekko jednak zagrałem sobie piłkę i on zdołał dobrze interweniować.

Ta wygrana doda wam z pewnością wiatru w żagle.

Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie bardzo ważny mecz. Tabela jest bardzo płaska, drużyny mają zbliżoną ilość punktów. Jeden mecz może spowodować, że obsuwa się na miejsce spadkowe, jedno spotkanie może też wydźwignąć mocno zespół. Musimy odskoczyć od całego "peletonu".

Kiedy dowiedział się Pan o tym, że zagra w pierwszym składzie?

Dwie i pół godziny przed meczem zawsze mamy odprawę i wtedy dowiedziałem się, że znajdę się w wyjściowej jedenastce.

Były jakieś sygnały w tygodniu, wysyłane przez trenera, że może na Pana postawić?

Każdy zawodnik czuje, czy będzie grał czy nie. Trener Zieliński stara się układać drużynę na treningach przed spotkaniem, więc mogliśmy się tego domyślać.

Pana pozycja po przyjściu trenera Jacka Zielińskiego poszła ewidentnie w górę. Robert Podoliński nie widział Pana już nie tyle w składzie, co nawet w meczowej "osiemnastce". Odżył Pan ?

Każdy trener ma swoją wizję, nie będę rozwodził się na temat wyborów trenera Podolińskiego czy Zielińskiego. Nowy szkoleniowiec zadecydował, że od razu wskoczę do "osiemnastki" i cieszę się, że mogłem odpłacić za zaufanie, którym mnie obdarzył.

Zdobył Pan pierwsze ligowe bramki w Cracovii. Zmagając się zimą z chorobą, przypuszczał Pan, że wiosną zdąży wrócić na najważniejsze mecze i jeszcze pomóc zespołowi?

Na pewno robiłem wszystko, by to się stało jak najszybciej. Mecze w rezerwach zawsze chciałem grać, bo uważam, że to nie jest niższy poziom, że to coś gorszego. Grałem więc w IV lidze, w sparingach, by podtrzymywać swą dyspozycję fizyczną i psychiczną. Wygrywaliśmy wszystko, te wygrane dawały pewność siebie. To przekładało się na treningi pierwszej drużyny. Wierzyłem w to, że wrócę, na szczęście udało się tego dokonać w dobrym stylu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski