MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wschód słońca nad Koloseum

Redakcja
Zawsze mają siłę na wygłupy. Tu przed Bundestagiem w Berlinie. Fot. autostopik.pl
Zawsze mają siłę na wygłupy. Tu przed Bundestagiem w Berlinie. Fot. autostopik.pl
Paweł Bartnik ma 22 lata, studiuje na III roku inżynierii biomedycznej. Podróżowanie jest dla niego sposobem na arcyciekawe spędzenie wolnego czasu. Za swoje motto uważa stwierdzenie: "Istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej".

Zawsze mają siłę na wygłupy. Tu przed Bundestagiem w Berlinie. Fot. autostopik.pl

DZIENNIK REPORTERÓW. Jak zwiedzić Rzym, uciąć sobie drzemkę nad Sekwaną, zachłysnąć się świeżym morskim powietrzem Riwiery czy sfotografować się na tle Łuku Triumfalnego i nie wydać przy tym ani złotówki? Teleportacja? Nie... Autostop!

A dlaczego autostop? Jak sam mówi, zaczęło się niewinnie - od wakacji w Krynicy Morskiej i braku pieniędzy na pociąg. Wtedy, rok temu, pierwszy raz wsiadł do zatrzymanego na trasie samochodu i... wsiąkł na dobre. Dojeżdżał później autostopem do pracy, na uczelnię czy siatkarskie treningi.

"Mama-kaczka"

Swoją pasją postanowił zarazić innych. Najpierw spróbował wciągnąć w autostopowe szaleństwo najbliższych znajomych. - Dwa tygodnie przed sylwestrem zajrzałem do kumpla, Tokara. Zastanawialiśmy się, jak by tu spędzić tę wyjątkową noc i wtedy wpadłem na pomysł wyjazdu do Paryża - opowiada Paweł. Już na drugi dzień zaczął zbierać ludzi, w sieci wyszukiwał kontakty do osób o podobnym pomyśle, często z różnych stron Polski. Zainteresowanie przerosło jego najśmielsze oczekiwania - początkowo chętnych było ponad 50 osób, ostatecznie we wspólną podróż wybrało się 15 z nich. - Reszta przestraszyła się zimy i tego, że zostanie na "sylwka" na autostradzie z Niemczech - mówi Paweł.

Na potrzeby wyjazdu do Paryża powstała w internecie pierwsza grupa dyskusyjna, na której ustalali szczegóły związane z podróżą. Mimo pewnych trudności i komplikacji (na miejscu były kłopoty z umówionym wcześniej noclegiem) sylwester w Paryżu udał się jak nigdy. - Dziewczyny nazwały mnie wtedy "mamą-kaczką", bo brałem na siebie całą odpowiedzialność przy załatwianiu różnych spraw, a przy zwiedzaniu, to ja chodziłem z mapą, a reszta za mną jak kaczątka za mamą - śmieje się Paweł. Uczestnicy wyprawy zgodnie twierdzą, że było to najlepsze powitanie Nowego Roku w ich życiu, do tej pory utrzymują też ze sobą bliskie kontakty. Wtedy Paweł złapał autostopowego bakcyla na całego.

Dla siebie i innych

Zawsze był bardzo prospołeczny. Założył grupę ludzi amatorsko grających w siatkówkę, razem ze studenckim samorządem organizował juwenalia, był też wolontariuszem Fundacji "Wiosna" i do tej pory pomaga swojemu ówczesnemu podopiecznemu. Z pasji zwiedzania i przebywania wśród ludzi wykrystalizował się pomysł forum internetowego, skupiającego miłośników takiego sposobu podróżowania. - Skąd ochota na rozgłaszanie tego? Poznałem masę naprawdę świetnych ludzi, pozytywnie nastawionych do życia - podkreśla.

Dziś forum autostopik.pl liczy ponad siedmiuset członków, a liczba ta powiększa się z dnia na dzień. Najliczniej reprezentowanymi miastami są Wrocław i Kraków, sporo ludzi pochodzi też z Rzeszowa i Trójmiasta. Na forum ustalają kierunki następnych wyjazdów, wymieniają się doświadczeniami i przestrzegają. Osoby dopiero zaczynające swoją przygodę z autostopem mogą tam uzyskać wiele cennych informacji o noclegach, najlepszych miejscach na łapanie okazji czy znaleźć kompana na konkretny wyjazd.

Forum roi się też od opowieści o najśmieszniejszych i najbardziej zaskakujących przypadkach z trasy. - Ostatnio z Pragi do Brna złapałem najszybszego stopa w życiu - opowiada Paweł. - Jechałem Ferrari 360 Modena z rajdowcami, rozpędziliśmy się do 250 km/h! Inne ciekawe środki transportu to różowy garbus, cysterna z mlekiem, angielski ambulans, karawan pogrzebowy... - Chłodnia spożywcza! Jechaliśmy na pace, w "lodówce". Oczywiście chłodzenie było wyłączone, od czasu do czasu tylko kierowca włączał wiatrak - pisze na forum "stokrotkabc".
W październiku Paweł i jego znajomi organizują pod Bełchatowem ogólnopolski zlot autostopowiczów. Będą prelekcje oraz pokazy zdjęć z dotychczasowych wyjazdów, a wieczorem wspólne ognisko i śpiewy. To dopiero początek większego przedsięwzięcia - powołania do życia stowarzyszenia autostopowiczów polskich, które prowadziłoby działalność charytatywną. - Coś takiego istnieje już w innych krajach. Chcemy znaleźć sponsorów, którzy za każdy przejechany przez nas kilometr wpłacaliby określoną kwotę na jakiś szczytny cel - planuje Paweł.

Wszystko za nic

Czego potrzeba do stopowania? Jak mówią, tylko chęci i trochę wolnego czasu - w zależności od tego, gdzie chcemy się wybrać. Oczywiście przydaje się też znajomość języków obcych, przynajmniej w stopniu komunikatywnym i sporo zdrowego rozsądku. Co do pieniędzy, są to wyjazdy niskobudżetowe - zdarza się, że nie wydaje się prawie nic. - W Pradze dorobiliśmy sobie trochę koron i euro, śpiewając na rynku. Jak widać, zawsze można sobie jakoś poradzić - zapewnia Paweł.

Podobnego zdania jest Paulina Paszkiewicz, studentka geografii na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Do forum dołączyła w lutym tego roku, ale autostopem podróżuje już od pięciu lat. - Z domu zabieramy chleb i pasztety, którymi żywimy się przez większość wyjazdu, śpimy u znajomych albo u obcych ludzi, znalezionych wcześniej np. za pośrednictwem naszej-klasy - opowiada Paulina. Podkreśla, że podróżująca autostopem dziewczyna ma jednocześnie trudniej i łatwiej. Mówi, że kierowcy chętniej zabierają dziewczyny, a często śmieją się z chłopaków łapiących okazję i kwitują: "No, to sobie jeszcze panowie postoicie".

Choć wyjazdów tylko w kobiecym gronie się nie boi, zachowuje niezbędne środki ostrożności. Nigdy nie wsiada do samochodu, którego kierowca wydaje jej się w jakiś sposób podejrzany. Zdarzyło jej się to tylko raz, w drodze do Poznania, po paru godzinach bezskutecznego stania przy trasie. - Kierowca wyglądał jak gangster po podstawówce. Cały czas gadał przez telefon, swoje rozmowy rozpoczynał kulturalnym "dzień dobry", po czym następowała kilkuminutowa wiązanka wyzwisk i gróźb. Później grzecznie się żegnał i odkładał słuchawkę - wspomina Paulina. - Nieźle się wtedy przestraszyłyśmy, ale dla nas pan był bardzo miły, odwiózł nas na sam rynek i jeszcze zaoferował pomoc w zwiedzaniu!

Często zdarza się, że ludzie bardzo przychylnie traktują autostopowiczów, szczególnie za granicą. Jak mówi Paweł, bardzo pomaga jakiś polski akcent - flaga, szalik czy koszulka. Ewa, która na forum zamieszcza swoje pamiętniki z trasy, opisuje, jak w drodze do Monachium zaczepiła ich starsza kobieta i sama zaoferowała pomoc. Niestety, jechała w innym kierunku. Paulinie i jej koleżankom obiady fundowali kierowcy tirów, bo mieli specjalne zniżki.

Rozważnie i romantycznie

Aby całkowicie bezpiecznie czuć się podczas takiego wyjazdu, należy przestrzegać kilku żelaznych zasad. Najlepiej podróżować w dwie osoby, w konfiguracji chłopak-dziewczyna. Według policyjnych statystyk najbardziej niebezpieczne jest łapanie okazji w nieodpowiednich miejscach - przy autostradzie, na zakręcie, zaraz za wzniesieniem lub tuż przy drodze, próbując prawie wejść na ulicę. - Te pół metra z boku też dobrze nas widać, a nie stwarzamy niepotrzebnego zagrożenia - radzi Paweł.
Obowiązkowo trzeba się zaopatrzyć w latarkę i kamizelkę odblaskową, zakładaną po zmierzchu. Wyjeżdżając za granicę należy wcześniej skserować dokumenty i trzymać je osobno od oryginałów, dobrze jest też mieć ich skany w skrzynce e-mailowej. Jest to przydatne w razie zgubienia dokumentów i znacznie przyspiesza procedury w ambasadzie. Pieniądze najbezpieczniej podzielić na mniejsze kwoty i porozrzucać po różnych kieszeniach tak, żeby zawsze mieć je przy sobie, a nie w bagażu. - Na dłuższą podróż lepiej nie wozić ze sobą dużej gotówki, tylko mieć ją na karcie kredytowej - mówi Paweł.

Najwięcej trudności przysparza znalezienie odpowiedniego noclegu. - W internecie znalazłam informacje o grupie i skontaktowałam się z nimi. Kiedy przyjechali na weekend do Krakowa, zabrałam ich na grilla, a później przenocowałam trzy osoby u siebie w akademiku - mówi Iza Stępień, studentka resocjalizacji z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Autostopowicze zapewniają jednak, że nie ma takiej sytuacji, z której nie dałoby się wybrnąć. Zdarzało im się spać już w toaletach dla niepełnosprawnych ("bo są największe i najczystsze"), przed drzwiami do polskiego kościoła, w skalnej grocie pod wodospadem czy... w ruinach Forum Romanum w Rzymie! - Wieczorem kupiliśmy butelkę włoskiego wina i zjedliśmy kolację (tzn. chleb z serem) na starych murach, a rano obudził nas piękny wchód słońca nad Koloseum - wspominają Paweł i Ewa.

Więcej, dalej, szybciej

Dla Pawła nie ma rzeczy niemożliwych. Wyznacza sobie kolejne cele i konsekwentnie do nich dąży. - Większość moich znajomych pukała się w czoło, gdy mówiłem o wyjeździe do Paryża, i to jeszcze na stopa! Uwierzyli, że to się udało dopiero, gdy zobaczyli zdjęcia - wspomina. Do tej pory ma przejechane już ponad 17 tysięcy kilometrów, a - jak mówi - to dopiero początek!

Jego plany na przyszłość są imponujące. Część z nich dla większości ludzi zdaje się być z pogranicza science fiction, ale Paweł nie widzi w tym nic niezwykłego. Próbował już złapać "samolotostopa", ale nie miał szczęścia - w tym dniu odbywały się same loty szkoleniowe. Na lotnisku piloci powiedzieli mu, że w innym przypadku nie byłoby problemu. - W sierpniu ruszam do Aten, stamtąd do Istambułu, żeby zaliczyć Azję, później przez całą Europę aż na Gibraltar, do Maroka i z powrotem do Polski przez Portugalię, północne krańce Francji i Niemiec - zdradza swoje plany.

To najbliższe wakacje. A co później? Paulina marzy o odwiedzeniu Albanii, poznaniu jej kultury i zwyczajów. - Niewiele wiem o tym państwie, a czytałam o nim mnóstwo naprawdę zadziwiających rzeczy i chciałabym zobaczyć to na własne oczy - wybiega myślami w przyszłość. Paweł natomiast ma zamiar przekraczać kolejne granice - dosłownie i w przenośni. - Całkiem poważnie klaruje mi się pomysł podróży dookoła świata - zdradza. Kiedy? Prawdopodobnie już za dwa lata! - Muszę do tego czasu podszkolić języki i zdobyć dużo informacji o przepisach i obyczajach panujących w niektórych krajach. Sporo jeszcze przede mną, ale w końcu stary jeszcze nie jestem - śmieje się.

Jadwiga Nowak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski