Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wsparcie na trudne czasy

Redakcja
Jarex czeka na sprzyjającą sytuację, aby nagrać kolejną płytę Bakshishu Fot. archiwum zespołu
Jarex czeka na sprzyjającą sytuację, aby nagrać kolejną płytę Bakshishu Fot. archiwum zespołu
- W zeszłym roku obchodziliście 30-lecie działalności. Co Ci daje energię, by mimo upływu czasu nadal tworzyć muzykę?

Jarex czeka na sprzyjającą sytuację, aby nagrać kolejną płytę Bakshishu Fot. archiwum zespołu

Rozmowa z JARKIEM "JAREXEM" KOWALCZYKIEM z zespołu Bakshish o jego nowej płycie - "4-I-Ver"

- Ja bym to ujął odwrotnie: to granie daje mi energię do życia. (śmiech)

- W ciągu tych 30 lat nagraliście tylko cztery płyty. Nie przykładasz wagi do uwieczniania swojej muzyki?

- Można bywyciągnąć taki wniosek. To jednak kwestia wielu różnych okoliczności. Ja nie mam w sobie takiego uporu, aby nagrywać za wszelką cenę. Jak sytuacja nie jest dla mnie sprzyjająca - to odpuszczam. Nawet, jeśli całe moje otoczenie uważa, że coś się powinno zdarzyć.

- Wolisz działalność koncertową?

- Występy i studio to dwa różne żywioły. Fajnie jest robić jedno i drugie. Ale faktycznie - zawsze będę twierdził, że Bakshish to jednak zespół koncertowy. Najpierw ogrywamy większość nowych piosenek na żywo, a dopiero później rejestrujemy je w studiu. W przypadku innych zespołów zazwyczaj bywa na odwrót.

- To ciekawe: bo w latach 90. miałeś studyjny projekt Tabu Duby.

- To było na tej zasadzie, że poznając nowy sprzęt, coś tam przy okazji dłubałem. (śmiech)

- Prawie całą poprzednią dekadę Bakshish był w zawieszeniu.

- Nie do końca. Graliśmy koncerty, wyszło wznowienie płyty "B3" na winylu, pojawiło się kilka utworów na składankach, w tym nawet jeden premierowy. Ale faktycznie - nie wydaliśmy żadnego albumu.

- Co w takim razie było impulsem do zrobienia materiału na "4- I- Ever"?

- Wewnętrzna potrzeba. I fajny skład. Powstało sporo piosenek do zarejestrowania, ale pojawili się także odpowiedni ludzie. Te okoliczności sprawiły, że mogło się to zdarzyć. Choć była to swego rodzaju droga pod górę...

- Co się działo?

- Wysypał się dysk z wszystkimi nagraniami.

- I musieliście od nowa nagrywać?

- Na szczęście tylko miksować. (śmiech)

- Wspomniałeś o nowym składzie: jak go znalazłeś?

- To była przede wszystkim kwestia roszad personalnych wśród zaprzyjaźnionych zespołów. Prace nad odbudowaniem składu Bakshisha trwały ponad dwa lata. Ale udało się.

- Jak wspomnieliśmy, eksperymentowałeś kiedyś z dubem. Tymczasem nagrania z "4-I-Ver" mają zdecydowanie piosenkowy ton. Dlaczego?

- Bo Bakshish jest piosenkową częścią mojej działalności. Dlatego też nie miał nigdy dubowych wydawnictw. Gdzieniegdzie pojawiały się jedynie pojedyncze rzeczy. Na płytach Bakshishu takie dźwięki są w formie szczątkowej, jedynie gdzieś w tle czy na końcu utworu. Ale uwaga - planujemy niebawem wydać cały album dubowy.

- Skoro muzyka Bakshishu jest piosenkowa - to jak powstaje?

- Nie ma reguły. Czasem rodzi się od razu cała piosenka z tekstem, a czasem sklejamy riff, który ktoś przyniósł z melodią, którą już mam gotową.

- Dzisiaj wielu wykonawców reggae sięga po elektroniczne brzmienia - dancehall czy dubstep. Nie ciągnie Cię w tę stronę?

- Melodyka naszych piosenek wnosi raczej inne gatunki - soul, funk czy nawet jazz. One bardziej mnie inspirują, zarówno pod względem wokalnym, jak i rytmicznym. Poza tym chciałem trochę podnieść poprzeczkę muzyczną na tej nowej płycie - i dać słuchaczom nie tylko czyste reggae, tylko coś więcej. Zaczynając nagrania, musieliśmy znaleźć kompromis między tym, co mieliśmy w głowach, a tym, co proponowało studio. Ale jesteśmy zadowoleni z ostatecznego rezultatu.
- Dlaczego sami podjęliście się produkcji materiału?

- Był taki moment, że szukaliśmy producentów na zewnątrz, ale ci, których chcieliśmy, albo nie mieli akurat czasu, albo nie mieli ochoty z nami pracować. No i wtedy przypomniałem sobie, że przecież "B3" sam robiłem. Przerwa w działalności trochę odebrała mi pewności, ale w studiu się rozkręciłem, tym bardziej, że pomagali mi koledzy z zespołu.

- Pierwszy koncert na trasie promującej "4-I-Ver" zagraliście w Krakowie. Jakie było przyjęcie?

- Reakcje były bardzo fajne. Przede wszystkim podoba mi się to, że przyszło kilka pokoleń. Są starsi, którzy słuchali nas na początku działalności. No i oni przyprowadzają ze sobą swoje dzieci. Dlatego cieszy nas, że młodzież odkryła Bakshish. Bo my gramy dla wszystkich - fajnie, żeby nasza muzyka podobała się jak najszerszej publiczności. Nasz komunikat jest uniwersalny. Nie ma w nim demagogii, nie wkładamy nikomu do głowy życiowych definicji. Nasze utwory to melodyjne i ładne pieśni, dające ludziom wsparcie na trudne czasy.

Rozmawiał Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski