Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy tu w Falun wyskoczyli z portek

Przemysław Franczak Falun
Rozmowa. - Konkurs był szalony. Do ostatniego skoku nie byłem pewny medalu - mówi Łukasz Kruczek, trener polskiej kadry skoczków.

Po ostatnim skoku pomyślał Pan: "Uff, mamy brąz" czy "szkoda, że nie ma srebra"?

(śmiech) Było jedno i drugie. Z jednej strony skok Kamila był taki, że można było być pewnym medalu, krótko mówiąc: było super. A potem rzeczywiście pomyślałem: kurczę, troszkę zabrakło, bo mogło być srebro. Najważniejsze jednak, że jest podium.

Można powiedzieć, że uratowaliście mistrzostwa tym medalem?

Chyba można tak to nazwać. Inaczej będzie się stąd wyjeżdżać z nim, niż bez niego.

Przed Falun bardziej liczono na medal w konkursach indywidualnych niż drużynowym.

Zgodzę się z tym, natomiast to pokazuje, że jako drużyna jesteśmy silni. I to mnie cieszy.

Przed konkursem mówił Pan, że poza zasięgiem jest tylko Norwegia. Sprawdziło się co do joty.

To było widać podczas treningów i konkursów. Poza Norwegami nie było drużyn, o których można by powiedzieć, że są w stu procentach poukładane. I to się potwierdziło.

Po słabszych konkursach indywidualnych presja była większa?

Nie było presji, a na pewno nie większa niż zwykle. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć o wysokie lokaty. Zawodnicy mieli proste zadanie: skakać normalnie i tego się trzymaliśmy.

"Wystarczy normalnie" - ciągle to tutaj powtarzaliście.

Nie tylko tutaj. To święta zasada.

Kiedy był Pan pewien, że macie medal? Po drugim skoku Klemensa Murańki?

To był świetny skok. Gdyby tak to na gorąco podsumować, to ten medal jest w dużej mierze jego zasługą. Ale wtedy niczego jeszcze nie mogliśmy być pewni, trzeba było czekać do końca. Konkurs był szalony, wiatr ciągle się zmieniał i tu wszystko mogło się wydarzyć. Każdy kraj, może poza Norwegami, zaliczył wpadkę.

U nas Ziobro w pierwszej serii.

Mówię czasem o Jaśku, że potrafi wyskoczyć z portek. I wyskoczył, w drugiej serii. A ten skok z pierwszej? Powiecie, że wyglądał słabo. OK, spóźnił się na progu, ale potem wywalczył w powietrzu tyle, ile się dało.

Co się działo między seriami? Były nerwy?

Nic nadzwyczajnego się nie działo. Porozmawialiśmy tylko. Na pewno nie wieszaliśmy medali na szyjach.

Wyczucie czasu mieliście jednak świetne. Przecież w tym sezonie konkursy drużynowe w Pucharze Świata szły nam jak po grudzie.

Tak się złożyło, w dwóch nawet nie awansowaliśmy do 2. serii. Ciężko było ułożyć tę drużynę, ale się udało. Medal wywalczyło dwóch debiutantów na mistrzostwach, co też jest ważne. To plus doświadczenia, które będą później procentować.

Dwa lata temu też był brąz. Który trudniej było zdobyć?

Chyba ten. Powiedziałbym nawet, że zdecydowanie trudniej. Wtedy konkurs był specyficzny - o tym, że mamy medal, dowiedzieliśmy się już po zakończeniu zawodów (po korekcie punktów - przyp. red.).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski