W czwartek wieczorem zarząd zadeklarował, że nie będzie dyscyplinarnych zwolnień działaczy związkowych, którzy w połowie stycznia zorganizowali rzekomo nielegalny strajk w kopalni "Budryk" w Ornontowicach.
Źródło: TVP/x-news
Protest w JSW trwał wczoraj już trzeci dzień. Mimo że prezes Jarosław Zagórowski ugiął się przed żądaniami i zrezygnował z wyrzucenia z pracy dziewięciu szefów związków z "Budryka", górnicy mają także inne postulaty. M.in. jego ustąpienie ze stanowiska. - Załogi jastrzębskich kopalń chcą krwi - nie ukrywa Roman Brudziński, wiceszef "Solidarności" w JSW.
W kopalniach JSW strajkowało wczoraj ponad 2,6 tys. górników. Nie zjechali na dół.
- Jesteśmy gotowi przystąpić do rozmów z mediatorem. Jedynym warunkiem jest to, że odbędą się one bez udziału prezesa Zagórowskiego - tłumaczy Piotr Szereda, szef "Solidarności '80" w JSW. - Przedstawiliśmy już wszelkie argumenty, że winą zarządu JSW jest to, iż sytuacja finansowa spółki jest bardzo zła.
Związkowcy twierdzą, że od chwili prywatyzacji wyprowadzono ze spółki 10 milionów złotych. Żądają też skierowania prezesa Zagórowskiego na badania, które pozwolą stwierdzić, czy "jego stan umysłu pozwala na zarządzanie firmą, która zatrudnia ponad 20 tysięcy osób".
Wczoraj zapadła decyzja, że w poniedziałek w całym górnictwie przeprowadzona zostanie "czynna solidarnościowa akcja protestacyjno-strajkowa".
Związkowcy nie zdradzają, na czym ma polegać. Ale wydobycie nie zostanie przerwane.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
