Reżyser dzieła - Zach Braff - twórca docenianego na całym świecie „Powrotu do Garden State”, w którym opowiadał o trzydziestolatkach na życiowym zakręcie, zwrócił się tym razem w stronę dojrzałych bohaterów. Amerykanin opowiada jednak o starości bez poczucia obowiązku ubierania jej w płaszcz nostalgii. Jego „W starym, dobrym stylu” jest również pozbawione melancholii. Jego Willie, Joe i Albert są wolni od tego rodzaju nastrojów. Chcą żyć pełną piersią; nie opuszcza ich dystans do świata, poczucie odpowiedzialności za bliskich i dobry humor. I nie cofną się przed niczym, by spełnić swój - prawdopodobnie ostatni - amerykański sen.
Portretowana w filmie starość daleka jest więc od stereotypowych wyobrażeń. Bohaterowie Braffa, choć miewają przypływy stetryczałych nastrojów, zmagają się z chorobami i finansowymi problemami, nie narzekają na samotność i nie wpadają w depresję, a nawet uprawiają seks kilka razy dziennie. W perspektywie Braffa starość stanowi raczej przedmiot uroczych żartów, wpisujących się w gatunkowe ramy kryminalnej komedii, wywołujących (czego sama doświadczyłam podczas seansu), salwy śmiechu na sali kinowej. Sekwencja kradzieży w supermarkecie, której dopuszczają się staruszkowie, a także scena napadu na bank dowodzą tego w każdym calu. Film „W starym, dobrym stylu” nie jest jednak wyłącznie zwyczajną komedią. Reżyser pochyla się również nad tematami ważnymi społecznie. Podpowiada, że w dobie największych kryzysów ekonomicznych ostoją dla człowieka pozostaje zawsze rodzina. A jej silny trzon tworzą nadal niezłomni nestorzy rodów.
Zobacz też: Festiwal Teatrów Ulicznych w Krakowie
Autor: Anna Kaczmarz
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?