Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko jeszcze przed nami

Redakcja
Myslovitz śmiało patrzy w przyszłość FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU
Myslovitz śmiało patrzy w przyszłość FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU
- Nowy album Myslovitz ukazuje się rok po rozstaniu z Arturem Rojkiem. Spodziewałeś się, że to tak szybko pójdzie?

Myslovitz śmiało patrzy w przyszłość FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU

ROZMOWA. Z Wojtkiem Kuderskim, perkusistą zespołu Myslovitz, o jego nowej płycie - "1.577"

- Nie spodziewaliśmy się, że będziemy w stanie nagrać nowy album. Na początku myśleliśmy, że powstanie tylko płyta z czterema utworami, tzw. EP-ka. Sądziliśmy, że nie zdążymy, nie napiszemy tekstów na czas. Przeżyliśmy przecież rozstanie i to też miało wpływ. Ale udało się zrealizować cały materiał do końca i fani cieszą się, że jest pełny album.

- A co takiego wydarzyło się w ciągu tego roku, że EP-ka rozrosła się do rozmiarów pełnej płyty?

- Dostaliśmy kopa! Stwierdziliśmy, że ludzie potrzebują większego materiału, aby przekonać się, że dajemy radę bez Artura i jesteśmy tym samym zespołem, który komponuje dobre utwory melodyjnie i tekstowo. Nowa płyta napędza też koncerty - organizatorzy, słuchając albumu, mają większy wgląd w to, na co nas teraz stać.

- Czy był taki moment, w którym nastąpiło przełamanie barier między Wami a nowym wokalistą?

- Poważnych barier nigdy właściwie nie było. Chociaż, oczywiście, ciągle potrzebujemy więcej czasu, aby lepiej się poznać. Gdy się spotykamy, codziennie odkrywamy coś nowego. Choć my mieszkamy w Mysłowicach, Michał w Pu-szczykowie, a tanie linie lotnicze upadły, to i tak staramy się jak najczęściej spotykać, aby grać nowy materiał na próbach. Mam nadzieję, że na jesieni uda nam się zorganizować dużą trasę koncertową.

- Macie podobny gust muzyczny?

- Od kilku lat właściwie każdy z nas już słucha czegoś innego. Ale to dobrze - dzięki temu staramy się przemycić do muzyki Myslovitz coś własnego. To wszystko fajnie się potem składa na finalne kompozycje. Wydaje mi się, że zespół na tym korzysta.

- Dobrze, gdy między muzykami jest dobre porozumienie w sferze prywatnej. Czy zaprzyjaźniliście się już z Michałem?

- Najważniejsze to sobie ufać. Dzisiaj bywa tak, że wiele osób ma charakter kameleona. Jedna twarz na pokaz - miła i dyplomatyczna, a druga - sama złość, nieprzewidywalność. Mam nadzieję, że Michał nie jest kimś takim. Im dłużej ze sobą przebywamy, tym lepiej się poznajemy.

- Czy na "1.577" trafiły zupełnie nowe piosenki, czy starsze kompozycje?

- W zasadzie tylko jeden utwór powstał od początku do końca w nowym składzie - to otwierający całość "Telefon". Reszta to kompozycje, które zrobiliśmy wcześniej i miały zostać dokończone jeszcze z Arturem. Z racji jego odejścia, dopracowaliśmy je sami. Artur zabrał tylko jedną swoją piosenkę - reszta była już nasza. Dlatego tak naprawdę pierwszą płytą Myslovitz w nowym składzie będzie dopiero ta następna, która pojawi się za jakiś czas.

- Dlaczego powierzyliście pieczę nad produkcją Marcinowi Borsowi?

- Marcin zrealizował płytę, która zawierała pierwszą część nagrań z tego zestawu - "Nieważne jak wysoko jesteśmy". I również miał robić drugą część. Poza tym, znamy się z nim od dawna, w miarę dobrze się dogadujemy, a praca z nim jest przyjemnością. To też ważne, żeby zespół nie przychodził do studia i nie czuł się osaczony przez realizatora. Najlepiej, żeby wszyscy mieli wspólne zdanie, wtedy wszystko będzie się kleiło. Marcin jest wielkim fanem The Beatles, tak jak ja i mój brat. Dlatego, kiedy rodziło się napięcie, rozładowywaliśmy je, grając sobie jakiś ich kawałek. Od razu pojawiały się uśmiechy na twarzach - i mogliśmy wracać do robienia płyty.
- Jak wyglądała rejestracja wokali?

- Przy części wokali był tylko Michał i Marcin. Na kilku sesjach dołączył też Przemek. Wolę, kiedy osoba, która śpiewa, ma w studiu ciszę i spokój. Kiedy nagrywam bębny, też wolę być w studiu tylko z realizatorem dźwięku. Im więcej osób temu towarzyszy, tym więcej komentarzy, a mnie to denerwuje. Po to wcześniej nagrywa się demo, by wejść do studia na luzie - i po prostu nagrywać.

- Michał dodał Myslovitz swoim głosem chyba więcej rockowej energii.

- Na pewno - barwa Michała bardzo różni się od barwy głosu Artura. Jest bardziej rockowa, bo ma w sobie chrypę. Jego śpiew podobał mi się od samego początku. Spośród wszystkich osób, które przesłuchiwaliśmy, Michał się wyróżniał, bo potrafił zaśpiewać zarówno spokojny numer, jak i wykrzyczeć się w mocniejszym kawałku.

- Jak sądzisz, w którą stronę będzie się rozwijać nowa muzyka Myslovitz?

- Trudno na to odpowiedzieć. Wszystko zależy od kompozycji, jakie stworzymy. Już na tej płycie są dwa utwory podparte elektronicznym bitem. Ja lubię grać do takiego rytmu. Chciałbym też kiedyś nagrać concept-album. Nasze poprzednie płyty były spójne, ale nigdy aż tak bardzo. Wszystko jeszcze przed nami.

- Jakie macie pierwsze reakcje na "1.577"?

- Rodzina zawsze chwali, obojętnie, co byś zrobił. Opinie ludzi z zewnątrz są dobre - mówią, że płyta jest na wysokim poziomie. Nie musimy bowiem nic udowadniać, nadal jesteśmy sobą. Teraz tylko powinniśmy iść coraz szybciej do przodu - i już myśleć o nowym materiale, aby ukazał się jak najszybciej, a nie za 2-3 lata.

Rozmawiał PAWEŁ GZYL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski