Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko kręci się wokół piłki

Redakcja
Aneta Biskup z córką Nadią Fot. archiwum rodzinne
Aneta Biskup z córką Nadią Fot. archiwum rodzinne
Rozmowa z ANETĄ BISKUP, żoną Jakuba Biskupa, zawodnika Termaliki Bruk-Betu Nieciecza

Aneta Biskup z córką Nadią Fot. archiwum rodzinne

- Jak wygląda życie żony zawodowego piłkarza?

- Żyjemy tak jak każda inna rodzina, tyle że u nas cały czas obecna jest piłka nożna. Nawet w codziennych sprawach.

- Zgodzi się Pani, że sport, piłka nożna to nie tylko przyjemność, ale również wyrzeczenia?

- Na pewno nie jest lekko. Oczywiście w naszym życiu jest wiele pięknych momentów, powodów do zadowolenia i szczęścia. Ale jest jeszcze ta druga strona, która wymaga od rodziny właśnie wielu wyrzeczeń. Chociażby życie na walizkach, z dala od rodziny, ciągłe wyjazdy na mecze czy odpowiednio dobrana dieta.

- Wszystko w waszym domu kręci się wokół piłki?

- Wszystko. Nie da się uciec od tego tematu. Nawet nasza córka zaraziła się już tym sportem i gra w piłkę razem z tatą.

- Piłkarze ciągle wyjeżdżają na mecze czy na zgrupowania. Przyzwyczaiła się już Pani do tego?

- Od początku, kiedy poznałam Kubę, wiedziałam, czym się zajmuje i z czym się to wiąże, więc wiedziałam, na co się piszę [śmiech]. Jesteśmy z mężem już dziewięć lat razem, dlatego te ciągłe wyjazdy to dla mnie coś normalnego.

- Podczas nieobecności męża wszystkie obowiązki spadają na Panią?

- Tak, ale daję sobie świetnie radę.

- Nie ma Pani czasem już tego dość?

- Szczerze mówiąc - nie. Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. Na co dzień nie pracuję, więc mam o tyle dobrze, że na wszystkie obowiązki mam czas. Czasem nawet zastanawiam się, jak będzie wyglądać nasze życie, gdy Kuba przestanie grać w piłkę. Będzie częściej w domu i przejmie część obowiązków.

- Czy obecność sportowca w rodzinie narzuca jakiś specyficzny tryb życia?

- Na pewno jeśli chodzi o jadłospis. Odpowiednia dieta u sportowca to podstawa, dlatego potrawy przygotowywane są pod męża. Ale dzięki temu nasza kuchnia stała się zdrowsza. Z czasem nauczyłam się, jakie posiłki mogę przygotowywać, a jakich nie. A co poza tym? Myślę, że jeszcze jest problem wakacji, na które nigdy nie ma czasu.

- Życie ze sportowcem często wiąże się z przeprowadzkami z jednego miasta do drugiego. Czy w związku ze zmianą miejsca zamieszkania musiała Pani z czegoś zrezygnować?

- Na początku było nam trudno. Ja studiowałam nad morzem, a Jakub grał w Wodzisławiu Śląskim. Pokonywanie tak dużej odległości co dwa tygodnie wymagało od nas ogromnego zaangażowania. Ten okres nie był łatwy, ale daliśmy radę, przetrwaliśmy i jesteśmy szczęśliwi. Ja skończyłam studia i nie musiałam z niczego rezygnować.

- Interesuje się Pani piłką nożną, czy jest Pani po prostu na nią skazana?

- Przyznam się szczerze, że dawniej piłka nożna w ogóle mnie nie interesowała. Jednak z biegiem czasu przekonałam się do tego sportu. Jeśli cały czas żyje się z piłką w tle, nie da się jej nie polubić. Teraz nie wyobrażam sobie weekendu bez meczu.

- Czy wie Pani, co to spalony?

- [śmiech] Tak, już wiem. Wiele razy Jakub mi tłumaczył.

- Chodzi Pani na wszystkie mecze, w których gra mąż?
- Razem z córeczką w miarę możliwości jesteśmy na każdym meczu, by wspólnie kibicować tacie. Jest wtedy bardzo głośno i wesoło. Trzymamy mocno kciuki. Córka krzyczy: "Tata, gola!". A gdy padnie bramka, to skaczemy z radości.

- Po przegranym meczu mąż długo ma zły humor?

- Bywa, że ma dość długo skwaszoną minę. Jest niezadowolenie i smutek. Wówczas staramy się z Nadią jakoś rozweselić męża, poprawić mu humor. Najlepiej sobie z tym radzi nasza córka, ma na tatę swoje sposoby.

- A po wygranym meczu długo świętujecie?

- Po zwycięstwie jest oczywiście euforia i dużo radości. Świętujemy razem w trójkę, albo spotykamy się ze znajomymi z drużyny. Wtedy wszyscy przeżywamy ten sukces i cieszymy się nim.

- Jak Pani radzi sobie z wiadomością o kontuzji męża?

- Ten temat jest dość świeży i nawet teraz jest mi trudno o tym mówić. Siedem ostatnich miesięcy było dla nas bardzo trudnym czasem. Kontuzja, której doznał mąż w meczu z Polonią Bytom, okazała się na tyle poważna, że przewróciła nasze życie do góry nogami. Jakub bardzo dużo przeszedł przez ten czas i nas, jako rodzinę, kosztowało to wiele wyrzeczeń, ale przetrwaliśmy.

- Jeśli mąż jest już w domu, to jak staracie się Państwo wykorzystać ten czas?

- Spędzamy ten czas razem we trójkę. Wychodzimy do parku na spacer, na rowery czy plac zabaw. Staramy się wykorzystać wspólne chwile jak najlepiej.

- Jakim mężem i tatą jest Jakub?

- Chyba nie mogę powiedzieć nic innego jak tylko to, że jest bardzo dobrym tatą i mężem. Kuba bardzo dużo czasu poświęca naszej córce Nadii, spędza z nią każdą wolną chwilę na zabawie i wygłupach. Jest troskliwy i opiekuńczy. Po prostu przykładny mąż i tata.

Rozmawiała Aleksandra Lebryk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski