Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko sama

Redakcja
Dla jednych to po prostu atrakcyjna kobieta. Dla drugich - rogata, ale też wrażliwa dusza, którą wcale nietrudno boleśnie zranić. Dla innych - córka, kuzynka, siostra, dla pewnej brązowookiej trzylatki - kochana i często znikająca zapracowana mamusia. Dla kibiców sportowych - nasza najlepsza snowboardzistka, trzykrotna olimpijka, wcześniej narciarka, ale także - o czym wiedzą nieliczni - motocyklistka i amazonka.

Takiej mnie jeszcze nie znacie: Jagna Marczułajtis

Jagna Marczułajtis mówi, że jazda na desce dała jej mnóstwo satysfakcji i wzruszeń, jak chociażby wtedy, gdy na igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City zdobywała 4. miejsce. Jednak deska dostarczyła jej też wiele powodów do łez, na przykład niedawno, kiedy podczas olimpiady w Turynie zajęła dopiero 17. pozycję, a do awansu do strefy bliższej wymarzonemu medalowi zabrakło jednej setnej sekundy. Za to konie zawsze wywoływały w niej ciepłe uczucia. Od małego wodziła za nimi tęsknymi oczami.
- Dobrze pamiętam, jak razem z____kuzynką Gośką (córką Józefy Majerczyk-Chromik, też olimpijki, ale z Sapporo, wielokrotnej mistrzyni Polski w biegach narciarskich - MLK) dopadałyśmy jakiegokolwiek konia odsąsiadów iodrazu wskakiwałyśmy mu nagrzbiet. Wcale nie musiał to być wierzchowiec podsiodło, bywały izwykłe koniki, pociągowe, co nam zupełnie nie przeszkadzało. Także ito, że zwykle jeździło się nanich na____oklep.
Aż któregoś dnia Jagna przeczytała anons w gazecie, że jest do wzięcia, przez kogoś z dobrym sercem, koń po przejściach. - Zapaliłam się i____go kupiłam - wspomina.
W ten sposób Czersk trafił spod Wrocławia do Poronina, a Jagna Marczułajtis stała się właścicielką charakternego ogiera. Najpierw jednak go wykurowała, wyszykowała mu stajnię i osobną szopę na siano. No i oswajała go ze sobą, bo po krzywdach, jakich doznał, nie był zbyt ufny.
- Czersk jeszcze jako źrebak uderzył łbem obarierkę. Wówczas założono mu przetokę, dlatego odtamtej pory ma nietypowy kształt nosa idodatkowe wnim otwory.
Mimo to dobrze sobie radzi i na parkurze, i podczas kumoterskiej gońby, w której Jagna Marczułajtis z upodobaniem bierze udział.
Na te tradycyjne góralskie zawody Czersk dowożony jest z Krakowa. Od jakiegoś czasu ma tam swój boks z własną tabliczką. Miejsce dla niego znalazło się w Krakowskim Ośrodku Jeździeckim "Krakus" w Swoszowicach. Najpierw opiekował się nim trener kadry jeźdźców Krzysztof Koziarowski, a od jakiegoś czasu dogląda go Urszula Koziarowska.
\
Zanim jednak Czersk trafił z Poronina do Krakowa, przeżył parę przygód, i z nim trochę przygód przeżyto.
- Gdy unas zamieszkał, napierwszy rzut oka wydawał się bardzo spokojnym i____ułożonym dwuipółlatkiem - opowiada Jagna Marczułajtis. - Jednak pewnego razu, gdy mama (Ludwika Majerczyk-Marczułajtis, emerytowana położna, przewodniczka tatrzańska, trenerka i wielokrotna mistrzyni Polski w narciarstwie alpejskim - MLK) wyprowadzała go ze stajni, aon się czegoś przestraszył, nagle stanął dęba iwyrwał jej rękę zbarku. Wtedy zrozumiałam, że nie wystarczy mu okazywanie serca idokarmianie smakołykami, potrzebnajest profesjonalnatrenerska ręka. Zawiozłam więc konia doKrakowa izakwaterowałam w__Swoszowicach.Ilekroć jestem wolniejsza wpadam tam, żeby sobie pojeździć. Zimą to jest trudniejsze, bo izawody snowboardowe rozgrywane są niemal tydzień wtydzień, no i____dzień jest krótszy.
Jednak ostatnio do częstych wizyt w klubie mobilizuje Jagnę córeczka Jagoda. - Chyba złapała jeździeckiego bakcyla, bo koniki bardzo się jej podobają. Jeździmy więc sobie razem na____Czersku albo...
-Ja siama, siama... naTadziku albo na____Bzasku - wtrąca rezolutna trzylatka.
- To jej ulubione kuce - wyjaśnia Jagna, dumna z pierwszego wywiadu, którego dla prasy udzieliła córka.
\

Czersk jest ambitny i wymagający wobec siebie. To cechy, które posiada też jego pani. Gdy strąci przeszkodę, nie pozwala się nagradzać. Nawet wtedy, gdy się poprawi. Na parkurze radzi sobie jednak zupełnie dobrze. Pokonuje przeszkody wysokie na 130 cm i startuje w licznych zawodach. - Razem też się pokazujemy tu i____tam, jeśli tylko nadarza się okazja - mówi Jagna. - Brałam naprzykład udział wzawodach dla sportowców iartystów naTorwarze wWarszawie. Startowałam parę razy wSwoszowicach wkonkursach specjalnych. Nasz rekord to przeszkody owysokości 120 cm. Zresztą dla mnie starty wzawodach hippicznych to wielka radość iprzyjemność. Lubię się pokazać, no i____lubię wygrywać. Tak jak mój koń.
Jednak nie tylko zawodami się żyje. Wielkim relaksem bywa również na przykład przejażdżka nad morzem. Takim, szczególnie przez Jagnę ulubionym miejscem jest Białogóra. - Są tam fantastyczne tereny dojazdy konnej. Możnagalopować polesie albo wzdłuż plaży. To wyjątkowa frajda -szum fal, zachód słońca, zapach lasu.
\
Przygód związanym z końmi, a z Czerskiem w szczególności, było sporo. - Pamiętam, jak swego czasu przyjechała donaszego rodzinnego domu wPoroninie telewizja. Nagrywali jakiś program, mama udzielała wywiadu, aCzersk, którym się nikt nie interesował, wyjadał marchewkę zwozu sąsiada. Gdy marchewka się skończyła, chwycił wzęby jakąś butelkę itak ją przechylił, jakby chciał pociągnąć solidnego łyka. Oczywiście został sfilmowany jako koń, który co prawda nie mówi, ale za____to pije.
Zdarzały się też sytuacje dosyć niebezpieczne. - Niejeden raz startowaliśmy razem zCzerskiem wKumoterskiej Gońbie organizowanej naPodhalu. Koń naogół dobrze dawał sobie radę. Aż doczasu dorocznych zawodów "PodRównią Krupową" wZakopanem, wtrakcie których zawodnik jedzie zakoniem nanartach. Wystartowałam wtej konkurencji iszło mi nawet całkiem dobrze. Aż dozakrętu. Stała tam ciotka Józia -siostra mamy -żeby postraszyć konia tak, aby ten skręcił we właściwą stronę. Ale gdy Czersk ją zobaczył, skoczył nabandę itak ruszył zkopyta, że ledwie zdążyłam puścić lejce. Ja zostałam, aon pogalopował jak szalony. Złapali go przyrestauracji Watra, aż naskrzyżowaniu ulic Zamojskiego iTetmajera. Nic się nikomu na____szczęście nie stało.
\

Chociaż sezon snowboardowy zbliża się ku końcowi, Jagna Marczułajtis nie ma zbyt wiele czasu. Sprawy do załatwienia mnożą się z zawrotną szybkością. Jednak ona jak rzadko kto umie zorganizować sobie czas doskonale. - Bywało, że wpiątek brałam przyczepę, ładowałam doniej konia ijechałam doPoroninanazawody, wsobotę startowałam, wniedzielę wracałam doKrakowa naegzamin, żeby zaraz potem znów zameldować się wZakopanem nazawodach snowboardowych. Było ciężko, ale dało radę - mówi Jagna.
Pewnie dlatego, że, jak zwykła mawiać mama najlepszej snowboardzistki Ludwika Majerczyk-Marczułajtis: -____Jagna ma naturę góralki, to sobie ze wszystkim poradzi. Pytam więc, co to takiego ta natura góralki? - Definicję możnazawrzeć wdwóch słowach: "Wszystko siama" - mówi Jagna. - Tak to już unas bywa, aże ja jestem z____Matusków (przydomek rodziny Majerczyków od imienia pradziadka Mateusza, dla odróżnienia od innych gałęzi rodu - MLK) radzę sobie. Wiadomo przecież, że Matuski ciężkiej pracy się nie boją.
MAJKA LISIŃSKA-KOZIOŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski