Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Wtyczki" w mundurach

Redakcja
Pracowali w milicji i UB, a jednocześnie przekazywali informacje dla podziemia niepodległościowego

FILIP MUSIAŁ: Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają

FILIP MUSIAŁ: Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają

Pracowali w milicji i UB, a jednocześnie przekazywali informacje dla podziemia niepodległościowego

   W pierwszych latach po wojnie Urząd Bezpieczeństwa brutalnie likwidował działaczy podziemia niepodległościowego. Często przetrwanie zależało od informacji. Na ręce inspektora rejonowego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" w Tarnowie Władysława Kowala spływały raporty od "wtyczek" w UB, MO i tarnowskim więzieniu.
   Z pracy swej wywiązuje się dobrze, do sprawy śledczej podchodzi energicznie, przebiegłość jego do oskarżonego jest bardzo dobra. Śledztwa prowadzi obiektywnie, nie robi mu żadnego wrażenia, kto by nie był, zażartym jest wrogiem reakcji polskiej. Pracuje on z dużą ofiarnością i oddaniem dla dobra Państwa - oceniano w kwietniu 1946 r. jednego z oficerów śledczych Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowie.
   O komendancie posterunku MO w Lisiej Górze pisano natomiast w sierpniu tego samego roku: Do partii politycznych przed 1939, podczas okupacji i obecnie nie należy. Stosunek do obecnego ustroju przyjazny, popiera i wykonuje wszystkie zarządzenia i rozkazy. W stosunku do ZSRR i innych sojuszników lojalny. W rozmowach szczery. Nie ujawnia żadnych poglądów politycznych, oddany służbie MO.
   Opinie te pasują do czołowych "utrwalaczy" nowej władzy. Wydawałoby się, że osoby, o których mówią, powinny znaleźć się wśród bohaterów PRL. Jednak komuniści pragnęli o nich jak najszybciej zapomnieć. Okazało się bowiem, że stwarzający pozory lojalności i "oddania służbie" funkcjonariusze byli działaczami podziemia niepodległościowego.

WiN i Brygady Wywiadowcze

   W latach 1945-1946 osobą, która wywarła największy wpływ na działalność WiN w Tarnowskiem, był Władysław Kowal "Robak", "Sanecki". Wcześniej służył na tym terenie w Armii Krajowej (wówczas używając ps. "Rola") oraz Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj. W czerwcu 1946 r. Kowal został mianowany inspektorem rejonowym WiN w Tarnowie, a wcześniej pełnił funkcję zastępcy kierownika i kierownika Rady Tarnów WiN. Zdawał sobie sprawę, że powodzenie pracy konspiracyjnej zależy od informacji. Działacze WiN bezustannie inwigilowani przez bezpiekę, aby przetrwać, musieli przejrzeć jej plany. Dla lepszego zabezpieczenia ludzi należało także orientować się w zamierzeniach milicji i wiedzieć, co dzieje się z uwięzionymi już działaczami.
   Tarnowski WiN miał w tamtejszym Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego swoją "wtyczkę" w osobie Zygmunta Wójcika, ps "Korkociąg" - funkcjonariusza Referatu Śledczego. Z tarnowskiego więzienia informacji o losie aresztowanych i skazanych udzielał Jan Mojek, ps. "Smok". Raporty nadchodziły także od Jana Rzeszótki, ps. "Malczewski" - zastępcy komendanta, a następnie komendanta posterunku MO w Lisiej Górze, który jednocześnie pełnił funkcję milicyjnego instruktora polityczno-wychowawczego.
   Równolegle z tarnowskim inspektoratem WiN działała specjalna WiN-owska sieć informacyjna - Brygady Wywiadowcze. Dla bezpieczeństwa i lepszej konspiracji były one tworzone niezależnie od inspektoratu kierowanego przez Kowala. Wśród informatorów Brygad znaleźli się m.in. Władysław Wiśniowski - oficer śledczy z PUBP w Tarnowie, Wojciech Wall - wywiadowca Powiatowej Komendy MO w Tarnowie, oraz Jan Kądziołka, oficer tamtejszej Rejonowej Komendy Uzupełnień.
   Ja, funkcjonariusz Milicji Obywatelskiej, zobowiązuję się: służyć wiernie Rządowi i Krajowej Radzie Narodowej, zdecydowanie stać na straży demokracji, zwalczając i ścigając przestępców pospolitych, jak i wrogów demokracji - _takie zobowiązanie wygłosili, wstępując do MO, Wojciech Wall i Jan Rzeszótko. Dodawali jeszcze: _W razie niedotrzymania warunków zobowiązania będę ukarany według prawa, o czym z góry zostałem uprzedzony.
   Podjęli ryzyko, wyżej bowiem stawiali ostatni rozkaz gen. Leopolda Okulickiego, ps. "Niedźwiadek" wydany 19 stycznia 1945 r. do żołnierzy rozwiązywanej Armii Krajowej: Dalszą swą pracę i działalność prowadźcie w duchu odzyskania pełnej niepodległości państwa polskiego i ochrony ludności polskiej przed zagładą.
   Podobny cel postawił sobie Zygmunt Wójcik, który podejmując służbę w UB, musiał ślubować, że będzie stać na straży wolności, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa Polskiego, dążyć ze wszystkich sił do ugruntowania ładu wewnętrznego, opartego na społecznych, gospodarczych i politycznych zasadach ustrojowych Polski Ludowej i z całą stanowczością, nie szczędząc swych sił, zwalczać jego wrogów. "Korkociąg" - żołnierz rozwiązanej Armii Krajowej -_ _wiedział jednak, że__niepodległość Państwa Polskiego nie dała się pogodzić z zasadami ustrojowymi Polski ludowej.

Raporty o więźniach

   8 lutego 1945 r. Jan Mojek rozpoczął służbę w Straży Więziennej Więzienia Karno-Śledczego w Tarnowie. W maju tego roku przeniesiono go do administracji, a od listopada 1946 r. do stycznia 1948 r. był komendantem warty. Równocześnie od końca 1945 r. do sierpnia 1946 r. działał w Zrzeszeniu "Wolność i Niezawisłość". Rozpoczynając służbę w więzieniu, kontaktował się ze swym byłym zwierzchnikiem z AK - Marianem Borowcem, ps. "Myszka". Początkowo przekazywał mu informacje dotyczące aresztowanych żołnierzy AK.
   Pod koniec roku Borowiec, już pod ps. "Idzikowski", kierował placówką WiN w Tarnowie. W tym czasie współpraca z Mojkiem, który utrzymał swój pseudonim z AK - "Smok", została sformalizowana. Borowiec zeznawał, że Mojek przekazywał wiadomości o stanie więźniów bez wyszczególnienia, za jakie przestępstwa byli aresztowani, stosunek straży do więźniów i inne ważniejsze zarządzenia dotyczące więźniów i w ogóle więziennictwa. Poza tym transportowanie więźniów do innych więzień i obozów.
   W grudniu 1945 r. "Smok" - na rozkaz Władysława Kowala - sporządził spis pracowników więzienia, uwzględniający ich przynależność partyjną. Od stycznia do sierpnia 1946 r. co miesiąc spisywał listy więźniów.
   Skrzynką kontaktową Borowca i Mojka był sklep spożywczy Franciszka Miki - również byłego żołnierza AK - przy ul. Krakowskiej w Tarnowie. Tam Mojek zostawiał swoje raporty i odbierał prasę konspiracyjną. W wyjątkowych wypadkach przekazywał je łączniczce Marii Kowal, ps. "Szarotka" - siostrze inspektora rejonu. W sierpniu 1946 r. w związku z "wsypą" struktur tarnowskich Borowiec zaczął się ukrywać, a Mojek zgodnie z rozkazem Bolesława Kalacińskiego, ps. "Trawka" - zwierzchnika "Idzikowskiego" - przejął kierownictwo placówki.

Politruk i wywiadowca

   Jan Rzeszótko, podobnie jak Mojek, w czasie wojny służył w AK i pod ps. "Kuter", a następnie "Rzędzian" dowodził drużyną w rodzinnym Śmignie. W styczniu 1945 r. na rozkaz swych zwierzchników z AK wstąpił do milicji, w której mianowano go zastępcą komendanta posterunku w Lisiej Górze. W kwietniu tego roku przeszedł kurs polityczno-wychowawczy i objął także funkcję "politruka". Od tego czasu prowadził wykłady ideologiczne dla innych milicjantów.
   W lutym 1946 r. przeniesiono go do Powiatowej Komendy MO w Tarnowie, a po czterech miesiącach z powrotem do Lisiej Góry, ale już jako komendanta tego posterunku.
   Współpracę z WiN-em rozpoczął w lutym 1946 r., zaangażowany przez Józefa Zabrzeskiego, ps. "Przygodzki" - w czasie wojny kierującego siecią wywiadu wojskowego AK. Rzeszótko przyjął ps. "Malczewski" i przekazywał Zabrzeskiemu informacje dotyczące działań milicji, ostrzegał o akcjach bezpieki oraz planowanych aresztowaniach. Krótko sprawował też funkcję kierownika placówki WiN w Lisiej Górze. Jednak szybko przejął ją od niego Franciszek Pytel, ps. "Wojciechowski".
   W milicji w Tarnowie działało dwóch WiN-owskich informatorów, Jan Duda, ps. "Szron" i Wojciech Wall. Jak twierdził ich zwierzchnik Kazimierz Orczewski: Od Walla Wojciecha w miesiącu kwietniu otrzymałem listę wszystkich pracowników Powiatowej Komendy MO Tarnów wraz z posterunkami w powiecie podającą nazwiska, stopnie, komendantów i ich zastępców i do jakich partii należą, natomiast listę Komisariatu otrzymałem od Dudy Jana, milicjanta komisariatu. Raportów nie otrzymywałem od Walla Wojciecha. Dopiero w czerwcu 1946 r. otrzymałem listę członków PPR-u z gromady Gumniska, którzy zgłosili się do ORMO na posterunek MO w Rzędzinie, ochotników tych było 20.
   Wojciech Wall precyzował, że _Spis ten był to arkusz papieru, który obejmował około 150 nazwisk funkcjonariuszy MO. _Przekazywane nazwiska aktywistów komunistycznych i funkcjonariuszy aparatu represji pozwalały unikać zagrożeń. Jednocześnie ostrzeżenia o mających nastąpić aresztowaniach umożliwiały przewidzianym do ujęcia działaczom WiN-u czy żołnierzom byłej AK ukrycie się przed funkcjonariuszami UB i MO.

Śledczy "Korkociąg"

   Zygmunt Wójcik, który posługiwał się ps. "Korkociąg", pracował w PUBP w Tarnowie jako oficer śledczy. Jednocześnie przekazywał informacje Marianowi Borowcowi z tarnowskiej placówki WiN. Spotykał się z nim osobiście albo przekazywał pisemne raporty za pośrednictwem Wojciecha Błasika, ps. "Walek" - swojego byłego zwierzchnika z AK. W wyjątkowych wypadkach zostawiał koperty z informacjami w sklepie Miki przy ul. Krakowskiej - w tym samym miejscu co Jan Mojek.
   Raporty "Korkociąga" dotyczyły aresztowanych osób, prowadzonych śledztw i stosowanych metod śledczych, planów PUBP, akcji specjalnych, mających nastąpić aresztowań i personaliów pracowników bezpieki. Był jednym z najbardziej wartościowych informatorów. Dzięki jego ostrzeżeniom udało się uchronić wielu ludzi przed wpadką i aresztowaniem.
   Na podstawie informacji podanych przez "Korkociąga", Władysław Kowal wydał także cztery wyroki śmierci. Za represjonowanie żołnierzy AK i konspirującej młodzieży harcerskiej w marcu 1946 r. zlikwidowano zastępcę szefa PUBP w Tarnowie Juliana Świątka, natomiast we wrześniu 1946 r. za stosowanie bestialskich metod śledczych "doradcę sowieckiego" przy tarnowskiej bezpiece, Lwa Sobolewa. Trzeci wyrok wykonano na Bogdanie Grzybku, ps. "Posępny", byłym żołnierzu AK, który według słów Wójcika był współpracownikiem PUBP w Tarnowie i podawał informacje grożące dekonspiracją działaczy WiN.

Informator kapturowy

   Były żołnierz AK Władysław Wiśniowski rozpoczął pracę w PUBP w Tarnowie w maju 1945 r. Do stycznia 1946 r. był szyfrantem, a następnie przeniesiono go do Referatu Śledczego. Niewiele wiadomo o jego współpracy z WiN-em poza tym, że pochodzące od niego informacje o akcjach UB, stanie śledztw i ilości ujętych działaczy niepodległościowych docierały do kierownika tarnowskich Brygad Wywiadowczych Kazimierza Orczewskiego, ps. "Koziorożec". Bezpośredni kontakt z Wiśniowskim utrzymywał Wiktor Donnersberg, ps. "Wrzos", któremu Orczewski zlecił rozpracowanie tarnowskiej bezpieki.
   Nie wiadomo, czy Wiśniowski świadomie współpracował z WiN-em czy też był tak zwanym informatorem kapturowym, czyli takim, od którego uzyskiwano informacje w czasie zwykłych rozmów.
   W sierpniu 1946 r. aresztowania żołnierzy oddziału Pogotowia Akcji Specjalnej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (PAS NZW), dowodzonego przez Tadeusza Gajdę ps. "Tarzan", zapoczątkowały wsypę tarnowskiego WiN-u. Żołnierze "Tarzana" ukrywali się bowiem u działaczy Zrzeszenia. Wiśniowski został wyznaczony do prowadzenia śledztwa w tej sprawie. 9 sierpnia przesłuchiwał Ryszarda Kwaśniewicza - jednego z żołnierzy PAS NZW. Tego samego dnia w innym pokoju przesłuchań Orczewski zeznał przed oficerem śledczym Bolesławem Rejdychem, że Donnersberg ps. "Wrzos" pracował z Wiśniowskim Władysławem.
   Jednocześnie w innych przesłuchaniach wyszła na jaw działalność Zygmunta Wójcika. Kilka dni później szef PUBP w Tarnowie wysłał do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie meldunek: Zawiadamiamy, że starszy oficer śledczy Wiśniowski Władysław został aresztowany dnia 10 sierpnia 1946 r. przez PUBP w Tarnowie i tego samego dnia odstawiony do WUBP w Krakowie. Również zawiadamiamy, że oficer śledczy Wójcik Zygmunt zdezerterował z posiadaną bronią przez niego, tegoż samego dnia.

Śmierć na Montelupich

   Informacje uzyskiwane od "wtyczek" pozwalały chronić działaczy WiN przed aresztowaniami, a jednocześnie ułatwiały planowanie kolejnych działań, które wyprzedzały ruchy komunistycznego aparatu represji. Ta ryzykowna działalność w większości wypadków zakończyła się aresztowaniem i drakońskimi karami dla ujętych współpracowników. Niektórych zatrzymano jesienią i zimą 1946 r., innych dopiero w kolejnej dużej wsypie w Tarnowie dwa lata później.
   Wojciecha Walla aresztowano w sierpniu 1946 r. Po krótkim śledztwie zasiadł wśród oskarżonych w głośnym procesie Tadeusza Gajdy "Tarzana". 27 września 1946 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie pod przewodnictwem Mariana Piękosza skazał go na śmierć. Wyroku jednak nie wykonano, 26 października Bolesław Bierut złagodził orzeczoną karę do dożywocia. Osiem lat później Wall został warunkowo zwolniony z więzienia.
   Jana Mojka aresztowano w grudniu 1948 r., a 30 marca 1949 r. sędzia Tadeusz Makowski ogłosił wyrok, skazując go na dziesięć lat więzienia. Podkreślił przy tym, że biorąc pod uwagę, iż oskarżony dopuścił się przestępstw, będąc w służbie bezpieczeństwa publicznego, Sąd nie zastosował w stosunku do niego przepisów ustawy o amnestii. Mojka warunkowo zwolniono z więzienia po sześciu latach - 8 marca 1955 r.
   Zbigniew Wójcik "Korkociąg" zdołał umknąć komunistycznemu "wymiarowi sprawiedliwości". Zbiegł na Zachód, jego dalsze losy nie są znane.
   Początkowo, co zaskakujące, kary uniknął też Władysław Wiśniowski. Zdołał wprowadzić swych zwierzchników w błąd, udając lojalnego funkcjonariusza. Komisja rozpatrująca w sierpniu 1946 r. jego sprawę ustaliła, że Wiśniowski nie był
zwerbowanym przez WiN - tylko w czasie rozmowy ze swym kolegą Donnersbergiem, członkiem WiN opowiadał, co oni robią w PUBP Tarnów, ilu uciekło, ilu jest zamkniętych, mówił to nie wiedząc o tem, że Donnersberg jest członkiem WiN. W okresie likwidowania bandy "Tarzana" funkcjonariusz Wiśniowski okazał dużo własnej inicjatywy w chwytaniu członków tejże bandy.
   Ukarano go czternastodniowym aresztem za zdradę tajemnicy służbowej oraz dyscyplinarnie przeniesiono do PUBP w Żywcu, a następnie do Nowego Sącza.
   Według jego żony - areszt przedłużył się do miesiąca - współpracy z WiN-em nigdy mu nie udowodniono, nie został skazany.
   Najwyższą cenę za sprzeciw wobec komunistów zapłacił Jan Rzeszótko. Aresztowano go w listopadzie 1948 r., a 23 marca 1949 r. WSR w Krakowie pod przewodnictwem Władysława Sierackiego skazał go na śmierć. W opinii napisanej po wydaniu wyroku skazujący napisali m.in.: Zdaniem Sądu oskarżony jest żołnierzem, który w toczącej się walce klasowej przeszedł do nieprzyjaciela, przekreśliwszy wszystkie cechy żołniersko-obywatelskie, zdradzając zarazem klasę robotniczą, z której pochodzi. Z tych względów uznał Sąd, że oskarżony, jako człowiek zdający sobie zupełnie sprawę ze swojego postępowania i liczący się z konsekwencjami tego postępowania, na ułaskawienie nie zasługuje.
   W jego aktach osobowych zachowała się lakoniczna notatka: Wyrok został wykonany w dniu 3 czerwca 1949 r. na placu więziennym Montelupich w Krakowie. Plutonem egzekucyjnym dowodził strażnik więzienny st. sierż. Mieczysław Marcinkowski. Salwa plutonu - lub pojedynczy strzał oddany w potylicę - rozległa się o 19.30, zwłok nie wydano rodzinie.
   Od 29 października do 23 listopada w Mościckiej Fundacji Kultury: Tarnów Mościce, ul. Traugutta 1, prezentowana jest wystawa "Proces krakowski. WiN i PSL przed sądem komunistycznym", przygotowana przez krakowski Oddział Instytutu Pamięci Narodowej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski