Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wujka Rafała wszyscy tu znają

Katarzyna Hołuj
Sołtys Maria Chramiec i radna Jolanta Majka przy "witaczu" Rafała Majki.
Sołtys Maria Chramiec i radna Jolanta Majka przy "witaczu" Rafała Majki. Fot. Katarzyna Hołuj
Zegartowice. Nie ma wątpliwości, że najlepsze czym wieś może się pochwalić to jabłka z miejscowych sadów i… Rafał Majka. Korzyści z tego, że doczekała się takiej sławy są takie, że już nikt nie pyta, gdzie leżą Zegartowice. Nikt też nie odbierze mieszkańcom dumy ze swojego rodaka.

Miejscowym wieś kojarzy się może jeszcze ze skalnym grzybem, nazywanym też "wylizanym kamieniem", bo wedle lokalnych podań lizały go panny, które chciały wyjść za mąż.

Mieszka tu nieco ponad 600 osób. Maleńka szkoła (dziś jest tam ok. 30 uczniów, nie licząc przedszkolaków), do której chodził także Rafał Majka, przetrwała dzięki temu, że jej prowadzenie przejęło stowarzyszenie. Wieś należy do parafii w sąsiedniej Górze św. Jana. Mieszkańcy jednak nie narzekają, co najwyżej na główną drogę we wsi, zresztą tę, przy której stoi rodzinny dom Rafała. Jej nawierzchnia pozostawia sporo do życzenia.

Radna powiatowa Jolanta Majka, jak mówi, przez tegorocznym wyścigiem Tour de Pologne zabiegała w powiecie o to, aby ją poprawić, ale skończyło się na doraźnym nasypaniu piasku na pobocza. - Po pierwszym deszczu piasek spłynął w kierunku mostu - mówi radna. Nie traci jednak nadziei na to, że droga doczeka się remontu.

Mateusz Piechnik, założyciel fan -klubu Rafała Majki, pracuje w Krakowie. Wcześniej jego znajomi wiedzieli , że pochodzi z Zegartowic, ale gdzie ta więś leży nie mieli pojęcia. Teraz wiedzą. Bo odkąd Rafał Majka zaczął odnosić tak spektakularne sukcesy jak zwycięstwo na etapach Tour de France czy w wyścigu Tour de Pologne, a ostatnio III miejsce w wyścigu Vuelta a Espaňa, do wsi zagląda coraz więcej przyjezdnych. Często są to rowerzyści - amatorzy, którzy zaglądają tu z ciekawości, żeby poznać rodzinne strony sławnego kolarza i przekonać się o trudności podjazdów, na których trenował.

- To cieszy, kiedy słyszy się w mediach o własnej i to tak małej miejscowości . Jesteśmy dumni nie tylko z Rafała, ale też z tego, że nie wstydzi się on mówić, że jest stąd, zawsze to podkreśla - mówi Jakub Spędzia należący do fanklubu Rafała Majki.
Dumna jest także sołtys wsi Maria Chramiec. - Mamy swojego Rafałka - mówi i dodaje, że zdarzyło jej się nieraz odbierać telefony od dziennikarzy z zapytaniami o niego. - Jak wygrywa zaraz dzwonią. Ostatnio byli z TVN-u - mówi.

- Myślę, że Zegartowice stały się znaczącym punktem na mapie Małopolski - dodaje Mateusz Piechnik. Jest dwa lata starszy od Rafała, a ponieważ ich rodzinne domy sąsiadują ze sobą wychowali się na tym samym podwórku. Najczęściej, jak wspomina, można ich było spotkać na szkolnym boisku, gdzie grali w piłkę. Właśnie on niedawno powołał do życia fanklub Rafała. Nieformalna grupa fanów działała już przynajmniej od kilku miesięcy i to z jej inicjatywy w ubiegłym roku, po wygranej Rafała w Tour de Pologne w Zegartowicach odbyło się królewskie powitanie "króla gór". Jednak z oficjalną inauguracją działalności czekali do momentu, kiedy Rafał usłyszy o fanklubie i zaakceptuje pomysł. Dziś fanklub skupia 162 osoby, przy czym podstawowy i najaktywniejszy trzon tworzy grupa ok. 20 osób.

W tym roku także mieszkańcy byli gotowi urządzić "swojemu" Rafałowi królewskie przyjęcie podczas Tour de Pologne, którego trasa prowadziła teraz przez Zegartowice. I pomimo, że Rafał w wyścigu ostatecznie nie wystartował wyszli licznie kibicować pozostałym. Mateusz Piechnik uważa, że taka integracja wsi to także zasługa sukcesu Rafała, bo choć wcześniej nikt we wsi nie patrzył na nikogo wilkiem, to autentyczne poczucie wspólnoty obudziły w mieszkańcach właśnie sukcesy kolarza. Można się było o tym przekonać już rok temu, kiedy spontanicznie włączyli się w powitanie mistrza. Założyciel jego fanklubu mówi, że nie ma mowy o zawiści czy zazdrości, że Rafałowi się powiodło, a komuś innemu nie. - To chyba wynika z tego, że Rafał jest taki jaki jest. Nadal potrafi przyjść do nas, usiąść i pogadać. Nie ma między nami żadnej granicy czy bariery, mimo tego, że osiągnął taki sukces - mówi.

Przyznaje, że czasu na wspólne spotkania, nawet kiedy Rafał jest w domu, nie ma wiele, ale jako jego koledzy i kibice podchodzą do tego ze zrozumieniem i nie chcą mu przeszkadzać, kiedy w końcu może spędzić chwile z rodziną. Dla nich najlepszym dowodem na to, że Rafałowi sukcesy nie zawróciły w głowie jest to, że mogąc wybudować dom i zamieszkać w dowolnymmiejscu w Polsce czy nawet zagranicą, wybrał Zegartowice.

Rafał Majka nie zapomniał także o miejscowej szkole, w której zaczęła się jego przygoda z kolarstwem. To ówczesna dyrektor szkoły Teresa Łapa i trener Zbigniew Klęk postanowili szukać tu kolarskich talentów i szlifować je. Rafał znalazł się w pierwszej grupie, która trafiła pod skrzydła tego trenera. Szkoła otrzymała już rowery górskie od pierwszego klubu Rafała Majki (dziś WLKS Krakus BBC Czaja), które przekazał Czesław Lang po ubiegłorocznej wygranej Rafała w Tour de Pologne. Obecnie najmłodsi uczniowie czekają jeszcze na obiecane mniejsze "górale". Jak mówi Michał Zięba, instruktor kolarstwa i nauczyciel wychowania fizycznego w zegartowickiej szkole, właśnie te najmłodsze roczniki są najbardziej entuzjastycznie nastawione do kolarstwa.

Jednocześnie ci pierwszo- i drugoklasiści, z których wielu nazywa Rafała po prostu "wujkiem", są jeszcze za mali, aby zacząć przygodę z tym sportem w grupie naborowej, którą prowadzi Michał Zięba. Żak musi mieć 10 lat, bo wtedy możne wyrobić kartę rowerową. Właśnie w tej grupie, pod okiem trenera Klęka, zaczynał Rafał. Potem brakowało chętnych, ale kilka lat temu Michał Zięba grupę reaktywował. Miał po kilku podopiecznych i to głównie dzięki temu, że ich namawiał do kolarstwa. Teraz już nikogo namawiać nie musi i to też zasługa Rafała. - W ubiegłym roku nastąpiło odbicie. Ludzie sami zaczęli się zgłaszać, dostaję pytania nawet od rodziców drugoklasistów - mówi.

Dziś w grupie są nie tylko miejscowi, ale także dzieci i młodzież z całego powiatu, a nawet dalej, bo także z Krakowa, Bochni i Mszany. Trenują w Ze-gartowicach i Raciechowicach na tych samych podjazdach, na których ćwiczył Rafał. Michał Zięba mówi, że jeszcze coś niezmiernie istotnego dla małych kolarzy, co zasługują z pewnością sukcesom Rafała, a mianowicie, że od tego roku gmina Raciechowice pokrywa koszty busa, którym jeżdżą na zawody. - Z tego sie cieszymy, bo do tej pory rodzice pokrywali to z własnej kieszeni - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski