Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wy chamy zbuntowane!

Leszek Mazan
Leszek Mazan, dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Leszek Mazan, dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Dawno temu każdy początek września był najważniejszym okresem w życiu politycznym demoludów: szefowie wszystkich Jedynie Słusznych Partii pielgrzymowali na Krym, by doładować akumulatory na plaży, gdzie odpoczywał Leonid Breżniew. Otrzymawszy błogosławieństwo i wykręciwszy majtki kąpielowe, doładowani wracali w rodzinne strony akurat wtedy, kiedy - jak pisał XVII-wieczny poeta - „już żółknął orzech na leszczynie i włos porastał pannie na pachwinie”. Przygotowania do nowego sezonu nowych zmagań o lepsze jutro były zakończone.

Dziś, przynajmniej w Polsce, politykom powinny wystarczyć pielgrzymki do Częstochowy; przed deliberacjami nad dobrem Najjaśniejszej Rzeczpospolitej warto jednak sięgnąć po naukę głębiej w mroki dziejów. Oto rok 1427. Do JM Rektora Alma Mater zgłasza się rybak krakowski imć Jan Brzuszek ze skargą, że niejaki Piotr zwany Pkal oraz Stanisław i August z Mazowsza, według jego przypuszczenia studenci, w dniu św. Trójcy napadli go w domu Szarleja przy ulicy Szewskiej i pobili kijami tak zwanej „pylahtoky” (palanta?). Była to pierwsza informacja o dzisiejszym „bejsbolu” oraz pierwszy znany przypadek używania pałki do celów pozasportowych. Górą Kraków, górą Akademia!

Pomysł podchwycili po latach marszałkowie Sejmu I Rzeczpospolitej, łamiąc kije zwane laskami na głowach oszalałych z politycznych emocji posłów. Przygotowania do sesji sejmu obejmowały więc zakup nowego sprzętu, bez którego każdy ówczesny Kuchciński byłby bezradny. Niestety, polski wynalazek zlekceważyli uczestnicy jednej z najsłynniejszych dyskusji w dziejach europejskiego parlamentaryzmu. 25 września 1897 r. w Wiedniu niemiecki poseł Karl Wolf premiera Badeniego nazwał „polskim łotrem” i zapowiedział, że jutro wszyscy Niemcy przyjdą na obrady uzbrojeni w pistolety. „Apostołowie słowiańskiego barbarzyństwa” (posłowie polscy i czescy) walczyli z austriackimi. „Poseł Pospiszil pobił się z dmuchającym w trąbę posłem Wolfem, poseł Schronerer młócił krzesłem po głowach słowiańskich, poseł Pfersche walczył nożem, a poseł hrabia Vetter lał z galerii wodę na głowy walczących”.

Nawet najtwardsza laska nie pomoże jednak, jeśli posłowie, a osobliwie prowadzący obrady sejmu, nie dysponuje odpowiednią liczbą inwektyw. A wydaje się, że repertuar naszych parlamentarzystów płci obojga jest na wyczerpaniu. Ileż razy można słuchać tego samego? Przypomnijmy im więc - my, elektorat - że rezygnacja z poszukiwań nowych inwektyw byłaby ohydnym kapitulanctwem, tym bardziej że bogactwo języka polskiego jest nieprzebrane. Wszystkie kluby poselskie powinny więc „na dzień doby” przejść intensywne szkolenie. Żadnych kanalii, żadnych tam zdradzieckich mord, żadnych zdrajców, zbirów, złodziei, komunistów bandytów! To wszystko już było sto razy, chyba nie chcecie, by nam spadły słupki?

U progu sezonu politycznego dyskretnie podpowiadam: „Ojczyzna - polszczyzna” zna jeden z lekka spatynowany, ale zawsze piękny epitet: chamy zbuntowane. Wymyślił go i w 1904 r. wsadził w „Betlejem polskim” w usta króla Heroda, Lucjan Rydel. Dotyczył osób niezasłużenie szybko awansujących społecznie, a domagających się tej, jakże jej było..., sprawiedliwości:

Wy zbuntowane chamy
Wy nikczemne pastuchy!
U zamku mego bramy
Śmiecie wszczynać rozruchy?

Oto najlepsza ze znanych mi godnych przypomnienia motywacja do sięgnięcia po marszałkowską laskę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski