Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybaczanie jest kojące [WIDEO]

Wysłuchała Urszula Wolak
Film. Wim Wenders, mistrz kinematografii, któremu dedykowane jest tegoroczne Berlinale, pokazał wczoraj swój najnowszy film "Wszystko będzie dobrze" w gwiazdorskiej obsadzie

- Czy to prawda, że kończył Pan "Wszystko będzie dobrze" na kilka dni przed rozpoczęciem festiwalu?

- Tak. Jeszcze w zeszłym tygodniu pracowaliśmy nad muzyką Alexadre'a Desplata.

- Ryzykowne.

- To prawda, nie obyło się bez stresu, ale dziś jestem już zupełnie spokojny. Alexandre Desplat wykonał doskonałą pracę. Rozumieliśmy się bez słów, wyczuł moje intencje podświadomie. Muzyka, którą widzowie usłyszą w trakcie trwania filmu doskonale oddaje jego nastrój, napięcie, jakie rodzi się między bohaterami.

- Bohater grany przez Jamesa Franco przejeżdża na drodze kilkuletniego chłopca, później konfrontuje się z jego matką, kreowaną przez Charlotte Gainsbourg. To opowieść o radzeniu sobie ze stratą bliskiej osoby, ale też o obcowaniu ze śmiercią. Co takiego fascynującego jest w tych zagadnieniach dla Pana jako filmowca?

- Nie tyle obecność śmierci jest tematem tego filmu, co podnoszenie się z upadku, uzdrawianie drugiego człowieka, wskazywanie mu kierunku, w którym powinien się udać, by stanął na własnych nogach. Dlaczego postanowiłem poświęcić właśnie tym zagadnieniom swój obraz? To proste. Jest mnóstwo filmów, które opowiadają o zranionych ludziach, o ich nieszczęściach, ale niewiele z nich przynosi jakieś rozwiązanie, leczy ich. "Wszystko będzie dobrze" niesie ze sobą zupełnie inne przesłanie. Pokazuje, że przebaczenie i wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny jest naprawdę uzdrawiające. Działa kojąco.

- Zgodzi się Pan, że tytuł Pana filmu brzmi jednak jak bajka?

- To prawda, równie dobrze mógłbym go zatytułować "I żyli długo i szczęśliwie". Brzmi baśniowo, ale rzeczywistość jest inna. Nasza historia jest realistyczna. Nieszczęście spada na bohaterów niespodziewanie, jak w życiu, to samo, co przytrafia się im, może spotkać i nas.

- W głównych rolach obsadził Pan aktorów dużego formatu, jak Charlotte Gainsbourg i Jamesa Franco. Jak układała się współpraca na planie?

- Zanim wszyscy spotkali się na planie, mailowali ze sobą. Okazało się, że aktorzy doskonale się rozumieją. Spotkanie na żywo tylko to potwierdziło. Wytworzyła się potrzebna na planie filmu "chemia".

- To Pana kolejny film w technice 3D. Czy była ona konieczna do zobrazowania kameralnej historii o ludzkich dramatach?

- Kiedy wcześniej realizowałem "Pinę", właśnie w trójwymiarze, wiedziałem, że tylko ta technika pozwoli najpełniej wyrazić siłę płynącą z tanecznych choreografii tytułowej bohaterki. Technika 3D jest pomocna w wyrażaniu emocji, dlatego we "Wszystko będzie dobrze" też ją wykorzystujemy.

James Franco w Berlinie: o współpracy z Wimem Wendersem

Autor: Urszula Wolak

Wim Wenders: o tym, dlaczego postanowił nakręcić "Everything Will Be Fine"

Autor: Urszula Wolak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski