Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory 2015. Trudny wybór: złodzieje lub wariaci

Rozmawiał Zbigniew Bartuś
Pogróżki wobec Lisa i Tokarczuk nie mobilizują elektoratu PiS, ale dostarczają paliwa przeciwnikom
Pogróżki wobec Lisa i Tokarczuk nie mobilizują elektoratu PiS, ale dostarczają paliwa przeciwnikom Anna Kaczmarz
Wybory. - Woda okazała się nie dość ciepła, a instalacja koroduje i przecieka - o nastrojach Polaków mówi dr Jarosław Flis, socjolog z UJ

- Premier Ewa Kopacz powtarza z uporem , że za rządów PO polska gospodarka urosła o 24 procent, przy średniej unijnej 0,8 proc. Czyli skokowo goniliśmy bogate kraje. Najszybciej w Unii obniżamy bezrobocie. Zbudowaliśmy w osiem lat więcej dróg niż wcześniej przez tysiąclecie. Europa zachwyca się naszymi postępami edukacji. Przeciętny Polak może dziś kupić wszystkiego dużo więcej niż kiedykolwiek… Mimo to wyborcy są wkurzeni i chcą zmiany. Czemu?

- Charakterystyczne, że w ostatnim czasie powrócił stary dowcip z czasów Edwarda Gierka, kiedy propaganda próbowała nam wmówić, że jesteśmy dziesiątą potęgą przemysłową świata. Leciał mniej więcej tak: za Bieruta było w Polsce jak w tramwaju - jedni siedzieli, inni wisieli, niektórzy stali; za Gomułki było jak w autobusie - jeden kierował, reszta się trzęsła; a za Gierka jest jak w samolocie - niby komfortowo, a rzygać się chce. Mnóstwo ludzi znowu tak się czuje.

- Bo?

- Mówiąc najprościej: w społecznych wyobrażeniach i emocjach skumulowały się wszystkie niespełnione obietnice, nadzieje, a z drugiej strony - nierozliczone skandale i afery z udziałem polityków Platformy.

- Niektórzy twierdzą, że PO traci, bo przegrała wojnę o symbole - i wartości, które znów się w świecie liczą. Hasło ciepłej wody w kranie to nie jest coś, co porywałoby tłumy.

- Nie zgadzam się z tym. Ciepła woda w kranie to było dobre i nośne hasło. Kryła się za nim obietnica cywilizacyjnego skoku, ogólnej poprawy sytuacji i perspektyw Polaków. Wielu ludzi uważa, że ta obietnica nie została dotrzymana. To dlatego hasło już nie działa.

- Politycy PO pokazują jednak twarde liczby: pobudowane drogi, podwojone nakłady na opiekę zdrowotną…

- Autostrady fajne są, ale jak ja stoję w korku na bramce albo żółwim tempem sunę przez Kraków, bo nie ma północnej obwodnicy, to się wkurzam. Wkurzam się też w kolejce do lekarza, co mi z tego, że on trzy razy więcej zarabia? Wkurzam na głupie prawo, wkurzam na arogancję urzędników… Te wszystkie codzienne wkurzenia składają się na obraz władzy, która nie rozwiązała naszych problemów. Tych i wielu innych.

- To jest wina Tuska? Czy może Ewy Kopacz?

- Donald Tusk miał niezwykłą umiejętność przekonywania ludzi do tego, że po kolejnym odświeżeniu rządu PO-PSL nastąpi zwrot i obiecana „ciepła woda” poleci z wszystkich kranów w Polsce. Kiedy zabrakło sprawnego przywódcy, hasło straciło moc. Ludzie dostrzegli, że ta woda nie jest ani dość ciepła, ani powszechnie dostępna. W dodatku instalacja koroduje i przecieka…

- Przeciekała już za Tuska.

- Owszem, wybuchło kilka skandali i afer z politykami PO w roli głównej. I w mej opinii okazały się one długofalowo o wiele ważniejsze od niespełnionych obietnic. Zwłaszcza afera podsłuchowa.

- Politycy PO tłumaczą, że to oni są ofiarą, bo ich nielegalnie podsłuchano.

- Równie dobrze można tłumaczyć, że głównym problemem w biciu żony jest to, iż sąsiedzi usłyszeli krzyki maltretowanej. Sposób, w jaki politycy PO mówili u Sowy o Polsce, o państwie, jakie szokujące interesy tam robili lub próbowali zrobić, np. z prezesem NBP, albo szefem Orlenu, który otwarcie przyznał, że specjalnie przed wyborami obniżył ceny benzyny, żeby PO wygrała… To są rzeczy jednoznacznie kompromitujące, dyskwalifikujące rozmówców.

- Platformersi próbują nas przekonać, że w sumie nic się nie stało, ludzie prywatnie wygadują nie takie dyrdymały. I każdy je ośmiorniczki.

- No, właśnie - nie każdy! Ludzie nie są głupi. I są generalnie przyzwoici, a to było bardzo nieprzyzwoite. I nieważne jest w tym momencie, że PiS też ma swoje za uszami. Kumulacja negatywnych emocji jest w przypadku PO zdecydowanie większa. Także dlatego, że rządzącym mniej się wybacza. Afery nie zostały rzetelnie rozliczone i to Platformę ściąga w dół.

- Politycy PO obwiniają konkurencję: wszystko krytykuje, zohydza Polskę, zamiast pękać z narodowej dumy, że świat nas chwali. PiS w ogóle odmawia Platformie legitymacji do rządzenia, słyszymy, że politycy tej partii i ich zwolennicy to w ogóle nie są Polacy, że powinni wyemigrować…

- To jest taka retoryka, stosowana nie tylko w Polsce, która ma - pamiętajmy! - jedną z najstabilniejszych demokracji w Europie. PiS faktycznie próbuje ustawiać PO w roli oszusta i zdrajcy narodu. Pisowcy zakładają platformersom koszulki z napisem: „Oni szkodzą Polsce”. Ale niech Platforma nie gra skrzywdzonego świętoszka, bo ona też stara się przedstawić obóz PiS jako niegodny rządzenia - ciemny, wsteczny i niebezpieczny. Złożony z wyraźnie gorszych, głupszych Polaków. Platforma Ewy Kopacz powiela tu zresztą błąd popełniony już kiedyś przez Unię Wolności: próbuje budować masową partię odwołując się do ludzi, którzy są wyraźnie mądrzejsi od przeciętnego Polaka. A to jest matematycznie niemożliwe. Tusk budował masową partię, odwołując się do ludzi, którym wydawało się, że są mądrzejsi od reszty. To niby subtelna, a jednak zasadnicza różnica. Dzisiaj mamy jednak inne etykiety - oraz inny wybór.

- Jaki?

- Między „partią złodziei” i „partią wariatów”.

- Mocne. Ale czy prawdziwe?

- Na pewno niezbędne. Etykiety porządkują rzeczywistość, pozwalają wyborcom opowiedzieć się po którejś ze stron. I w sumie w jakimś stopniu opisują oba obozy. Bo gdyby te definicje zmodyfikować na: „partia, która toleruje złodziei” i „partia, która toleruje wariatów” - to czy to nie byłoby bliskie prawdy?

- „Wariaci” mniej nas dziś odstręczają?

- Tak. Głównie z powodu przyjętych strategii. PO, mimo pewnych ruchów, jak rekonstrukcja rządu i odsunięcie paru osób, nie pozbyła się swoich „złodziei”. A PiS schował w kampanii swoich „wariatów”. Beata Szydło wyszła z worka i okazała się skuteczna. Wygrała kampanię prezydencką, wyprowadziła PiS na trwałe prowadzenie w sondażach. PO nie znalazła na to rady.

- Ale „wariaci” teraz wrócili. To nie zaszkodzi PiS?

- Może zaszkodzić. Przecież te wszystkie radykalne hasła, zarazki i pasożyty, pogróżki wobec Tokarczuk i Lisa, nie mobilizują żelaznego elektoratu PiS, tylko dostarczają paliwa przeciwnikom tej partii. Może być tak, że ludzie zniechęceni do PO, którzy w ogóle nie zamierzali pójść na wybory, zostaną wystarczająco przerażeni, by pójść i zagłosować przeciwko PiS. Choć generalnie straszenie PiS-em wydawało się w tej kampanii kartą, która przestała wygrywać.

- Straszenie nie działa, ale i tak kampanią rządzą emocje.

- To, że emocje górują nad racjonalnymi argumentami, nie jest w Polsce niczym nowym, ani wyjątkowym we współczesnej demokracji. W 2004 roku śledziłem kampanię prezydencką w USA. To było apogeum wojny w Iraku, recesja, ucieczka miejsc pracy za granicę. A głównym tematem było to, czy Bush junior nie wymigał się w młodości od służby wojskowej w Wietnamie dzięki koneksjom tatusia. Obecne kampanie na Zachodzie też nie są nadmiernie merytoryczne. Rządzą emocje. Wygrywa ten, kto umie nimi odpowiednio pokierować.

- Albo je rozbudzić? Jarosław Kaczyński, jak zawsze, odwołuje się właśnie do emocji. Ba, rozpala je, tworząc tematy zupełnie odległe od realnych problemów i wyzwań, przed którymi stoi Polska. Jest w tym skuteczny. Aktywny lider PiS pomoże tej partii w zwycięstwie?

- Powiem dyplomatycznie: wypracowana w ostatnich miesiącach przewaga PiS może się okazać tak silna i trwała, że nawet stary Kaczyński nie zaszkodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski