Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory parlamentarne. Pasywne jedynki, popularne ostatki

Grzegorz Skowron
Rafał Trzaskowski - PO, Władysław Kosiniak-Kamysz - PSL, Zbigniew Ziobro - ZP
Rafał Trzaskowski - PO, Władysław Kosiniak-Kamysz - PSL, Zbigniew Ziobro - ZP fot. Andrzej Banaś, Michał Gąciarz, Piotr Smoliński
Liderzy list PO i PiS nie muszą prowadzić kampanii, a i tak mandat poselski mają w kieszeni. Koniec listy też może przynieść sukces.

Wyobraźmy sobie: Państwowa Komisja Wyborcza ogłasza oficjalne wyniki wyborów do Sejmu i okazuje się, że Małgorzata Wassermann, liderka listy PiS w Krakowie, nie zdobywa poselskiego mandatu! To samo spotyka Rafała Trzaskowskiego, który otwiera listę PO pod Wawelem! Od razu pojawiają się komentarze - pierwszej nie widać było w kampanii, drugi to spadochroniarz z Warszawy, więc wynik nie powinien dziwić.

- To niemożliwe - twierdzi dr Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. I przypomina, że w ostatnich 2 wyborach parlamentarnych był tylko jeden przypadek, że posłem nie został lider listy dwóch największych partii. Był nim Andrzej Waśko z Krakowa, który kandydował w Kaliszu. Cztery lata temu PiS zdobył tam 3 mandaty, wzięli je Jan Dziedziczak (nadal PiS), Andrzej Dera (który odszedł ze Zbigniewem Ziobrą) i Adam Rogacki (wyrzucony z PiS po aferze z rozliczaniem kilometrówek).

W Krakowie taki przypadek się nie powtórzy. Zarówno Małgorzata Wassermann, jak Rafał Trzaskowski to dość znane nazwiska. Pierwsza jest córką śp. Zbigniewa Wassermanna, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Drugi jest wiceministrem spraw zagranicznych, często występującym w mediach, choćby przy okazji dyskusji o uchodźcach. Brak ich osobistej kampanii nie powoduje, że wyborcy nie wiedzą, kim są. Do tego okręg krakowski jest duży (14 mandatów do podziału) i nawet gdyby liderzy nie mieli najlepszego wyniku na swojej liście, to i tak zdobędą na tyle głosów, że do Sejmu się dostaną.

- Ale gdyby Platforma wystawiła Trzaskowskiego w Nowym Sączu, gdzie może mieć tylko dwóch posłów, to umieszczeni za nim Andrzej Czerwiński i Andrzej Gut-Mostowy, bardzo mocni w lokalnych środowiskach, z pewnością pokonaliby wiceministra ze stolicy - tłumaczy dr Flis.

Pierwsze miejsce na liście jest szczególnie ważne dla tych komitetów, które walczą o przekroczenie progu wyborczego. Jeśli Zjednoczonej Lewicy uda się 25 października zdobyć co najmniej 8 proc. głosów (minimum dla koalicji), to jeśli będzie mieć posła z Krakowa, zostanie nim publicystka i działaczka feministyczna Kazimiera Szczuka, jedynka na liście ZL. Gdy 5-proc. próg przekroczy Nowoczesna Ryszarda Petru, na mandat może liczyć były wicewojewoda krakowski Jerzy Meysztowicz, lider krakowskiej listy. Gdy to samo minimum osiągną ludowcy, posłem z Tarnowa zostanie Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej, pierwszy na tamtejszej liście PSL.

Ale jako pewniaków do fetowania sukcesu wyborczego można też wskazać kilka osób z ostatnich miejsc. W województwie świętokrzyskim wykaz kandydatów PiS zamyka Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, zaś listę tej samej partii pod Wawelem kończy Jarosław Gowin, kiedyś także szef resortu sprawiedliwości. Na końcu listy PO w Krakowie znalazł się Józef Lassota, obecnie poseł, kiedyś prezydent miasta.

- Prosiłem o to miejsce, gdy dowiedziałem się, że nie mam szans na pierwszą piątkę - przyznaje Józef Lassota. - Ono może nie daje jakiejś dodatkowej premii, ale jeśli ktoś zechce mnie znaleźć, to łatwiej będzie zobaczyć moje nazwisko na końcu niż szukać go gdzieś w środku - dodaje.

Według Jarosława Flisa ostatnie miejsce na liście kandydatów może być atutem, ale tylko dla znanych już postaci. - W ten sposób mogą one pokazać: „dla mnie nie ma znaczenia, gdzie jestem na liście, nie walczę o czołówkę i nie biorę w tym udziału”. Często też znalezienie się na końcu wykazu kandydatów to sygnał do wyborców, że dana osoba odcina się od reszty, jest niezależna - mówi politolog.

Tak jest w przypadku Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry, którzy są na liście PiS, choć nie należą do tej partii. Ziobro może nawet mieć lepszy wynik niż jedynka PiS w województwie świętokrzyskim, bo w tym regionie nie ma wyraźnego lidera partii Jarosława Kaczyńskiego.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski