Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory. Politycy sprowadzają nas do roli maszynek do głosowania

Włodzimierz Knap
W Unii Europejskiej mamy do czynienia z poważnym deficytem demokracji – twierdzi dr Łukasz Stach. Jedyny w pełni wybieralny przez obywateli UE organ, czyli Parlament Europejski, nie ma zbyt wiele władzy. Ale i tak swoją wagę ma. Ważne jest, kto do niego trafi.

Choć wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w Polsce w niedzielę, to o kilku sprawach wiedzę mamy już dziś. Do nich należy to, że nasi politycy, szczególnie przywódcy stronnictw, wybory do niego traktują wyłącznie jako przedbiegi do walki o miejsca w samorządach oraz w krajowym Sejmie.

Parlament Europejski traktują po macoszemu. Większość Polaków również podobnie uważa, bo zapowiada się znikoma frekwencja. O tym zaś, jak funkcjonuje Parlament Europejski, co może, a czego nie, wielu z nas wie mało. Kampania dowodzi, że także znikomą lub żadną wiedzę ma spora część kandydatów do tej unijnej instytucji. W czasie kampanii pletli niestworzone rzeczy, zapowiadali, że chcą nas reprezentować w PE, by zajmować się sprawami, które... nie znajdują się w jego gestii.

A warto co nieco o nim wiedzieć, by nie dać się nabrać przywódcom partyjnym, traktujących nas jak maszynki do głosowania, i tym kandydatom, którzy z braku elementarnych kompetencji w razie wyboru ograniczyć się będą musieli do zarabiania wielkich pieniędzy i zapewnienia sobie niezwykle godziwej emerytury, gdy osiągną 63. rok życia.

Beczka dziegciu
–__W Unii Europejskiej mamy do czynienia z poważnym deficytem demokracji – przyznaje dr Łukasz Stach, znawca tematyki unijnej z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. _– _Jedyny w pełni wybieralny przez obywateli UE organ, jakim jest Parlament Europejski, ma stosunkowo niewiele do powiedzenia. Nie ma znaczących uprawnień do kreowania prawa i polityki wspólnotowej. Marnym pocieszeniem może być to, że dysponuje możliwością pewnego kształtowania prawa europejskiego.

Tylko w nielicznych przypadkach i na niewielu polach może aktywnie działać, np. w kwestii obsady Komisji Europejskiej. Zatwierdza bowiem unijnych komisarzy i ma wpływ na ich odwołanie, choć w ograniczonym zakresie. A i tak nawet w tej dziedzinie główne skrzypce grają przywódcy poszczególnych państw unijnych. To oni wskazują swoich ludzi do Komisji Europejskiej i dogadują się, kto ma zostać przewodniczącym Komisji.

Zresztą jest to znacznie ważniejsza instytucja unijna niż PE, choćby dlatego, że dysponuje możliwością podejmowania inicjatywy legislacyjnej. Także Rada Unii Europejskiej, zwana unijnym rządem, odgrywa istotniejszą rolę niż PE.

Fachowcy kładą nacisk na fakt, że w Unii wciąż wyraźny jest prymat państw nad instytucjami europejskimi, a zatem i parlamentem. Reguła jest prosta: im silniejsze państwo, tym więcej może. Zatem obecnie najwięcej do powiedzenia mają Niemcy, którzy skutecznie narzucają swój punkt widzenia w ważnych dla nich kwestiach, np. funkcjonowania strefy euro czy rdzenia polityki zagranicznej Unii. Duże znaczenie ma też Francja, Włochy i Wielka Brytania, po Niemczech najludniejsze i ekonomicznie najsilniejsze państwa.

Parlament Europejski w fundamentalnych sprawach z punktu widzenia państw, np. w kwestiach polityki zagranicznej, finansowej, gospodarczej, nie mówiąc już o obronnej, nie odgrywa pierwszoplanowej roli. Dr Łukasz Stach przyznaje, że możliwości kluczowych polityków unijnych w najważniejszych kwestiach są znikome w porównaniu do tych, którymi dysponują przywódcy najważniejszych krajów Unii.

Łyżka miodu
Jednocześnie warto pamiętać, że pomimo tych ograniczeń waga Parlamentu Europejskiego rośnie. Przeszedł on drogę od typowego klubu dyskusyjnego, ciała doradczego, którym był praktycznie do początku lat 90., do organu mającego pewien wpływ na stanowienie prawa oraz sprawującego częściową kontrolę nad niektórymi instytucjami unijnymi. _– _Nie mają racji ci, którzy przekonują, że PE nie ma kompletnie żadnego znaczenia – mówi dr Stach. Zwraca uwagę, że ma pewien wpływ na kształt budżetu europejskiego oraz na szereg dziedzin, które podlegają prawu UE, m.in. rolnictwo, ochronę środowiska, energetykę, transport czy finanse unijne. Nie ma, podobnie jak cała Unia, prawa ingerowania w kwestie światopoglądowe czy religijne, np. dotyczące uregulowań w sprawie eutanazji czy aborcji.

Dr Grzegorz Pożarlik z Instytutu Europeistyki UJ zwraca uwagę, że ponad 70 proc. prawa obowiązującego w Polsce to prawo europejskie. Można zatem powiedzieć, że żyjemy pod jego rządami, a współuchwala je PE z Radą UE. Nieraz śmiejemy się z przepisów unijnych, narzekamy na tępych unijnych biurokratów, tymczasem, w istocie rzeczy, sami z siebie się śmiejemy, bo pośrednio odpowiadamy za taki stan rzeczy, wybierając do PE ludzi kompletnie nieprzygotowanych.

Dr Stach radzi nie łudzić się, że bliski jest czas, w którym PE przerodzi się w parlament z prawdziwego zdarzenia, czyli stanie się w pełni władzą ustawodawczą. Również przekształcenie Unii w państwo federalne jest dziś niemożliwe.

Chociaż Parlament Europejski nie jest ciałem, które ma wiele do powiedzenia, to jednak wybory do niego są dziś niemal farsą. Stały się swego rodzaju sondażem na potrzeby wewnątrzkrajowe. Próbą sił z jednej strony między największymi partiami (PO i PiS), z drugiej – testem na popularność stronnictw średnich i mniejszych. Takie podejście liderów tych formacji do wyborów do PE jest w oczywisty sposób szkodliwe dla interesów Polski w UE.
Eksperci są zgodni, że europosłowie, w tym polscy, powinni szczególnie troskliwie dbać o to, by prawo unijne było możliwie jasne, logiczne, spójne i nie pęczniało. Niestety, jest odwrotnie, prawo wychodzące z Brukseli jest często mętne, zrozumiałe tylko dla fachowców, a tych jest garstka w każdym kraju, i niezwykle obszerne. Obecnie liczy przeszło 82 tys. stron i stale ich przybywa.

_– _Od europosłów mamy prawo domagać się, by skutecznie zabiegali o sprawy ważne dla interesów Polski, jak choćby zadbanie o możliwość bezproblemowego eksploatowania gazu łupkowego czy kwestie dotyczące emisji dwutlenku węgla – twierdzi dr Stach. Zwraca uwagę, że europarlament jest mocno podatny na lobbing, a w gigantycznym gąszczu przepisów unijnych nie tak trudno jest wprowadzić pozornie błahe, nieszkodliwe, lecz mające poważne konsekwencje zapisy.

Politolog z Krakowa uważa, że obowiązkiem polskich parlamentarzystów powinno być lobbowanie na forum PE o rozwiązania korzystne dla naszego kraju. Powinni nauczyć się, wzorem kolegów z wielu krajów, walczyć o polskie interesy, używając do tego unijnej nowomowy. – Unia, w tym PE, jest takim organizmem, w którym sprawne posługiwanie się nowomową, jest opłacalne. Proeuropejska retoryka często maskuje interesy narodowe poszczególnych krajów –mówi dr Stach.

Na kogo głosować
Dr Grzegorz Pożarlik radzi, byśmy zwracali uwagę, czy kandydat w dotychczasowym życiu zawodowym wykazywał się znajomością spraw europejskich, głównie prawa, kwestii gospodarczych, finansowych. Podkreśla, byśmy patrzyli również, czy kandydat wykazał się umiejętnością lobbowania, ma dar negocjowania, budowania koalicji, bo to umiejętności niezbędne do tego, by być skutecznym europosłem.

Dr Agnieszka Łada z Instytutu Spraw Publicznych podkreśla, że kandydaci powinni być specjalistami w jednej lub kilku dziedzinach, w których istotne decyzje zapadają na poziomie unijnym. Szczególnie cenni są eksperci od gospodarki, finansów, funduszy strukturalnych, wspólnego rynku, polityki rolnej, energetycznej czy ochrony środowiska. – _Tylko takie osoby mogą skutecznie wpływać na europejskie prawodawstwo –_ twierdzi dr Łada.

Przypomina, że większość aktów prawnych rozpatrywanych przez PE ma charakter bardzo rozbudowany i skomplikowany. _– _Kompetentni kandydaci to szansa na zwiększenie wpływu Polaków na decyzje UE__– dodaje dr Łada. Za warunek konieczny uważa znajomość języka angielskiego na bardzo dobrym poziomie. Biegła znajomość innych języków obcych też jest mocno wskazana. Jednak sama ich znajomość to tyle co nic; świetna rzecz, gdy się ubiega o pracę tłumacza w Brukseli. Agnieszka Łada przekonuje, że kandydata powinna cechować także komunikatywność, otwartość na inne poglądy, zdolność do negocjacji.

***

– Czym różni się Parlament Europejski od krajowego?

Nie sprawuje klasycznej funkcji ustawodawczej. PE współtworzy prawo razem z unijną radą ministrów, czyli Radą UE.

– Kogo reprezentują posłowie do PE?

Obywateli państw UE, czyli są przedstawicielami ok. 500 mln jej mieszkańców.

– Ile miejsc pracy ma PE?

Brukselę, Luksemburg i Strasburg.

– Jakie miasto jest siedzibą PE?

Strasburg, w którym odbywają się raz w miesiącu sesje plenarne PE.

–Gdzie mieści się Sekretariat Generalny PE?

W Luksemburgu.

– Jaka jest rola Brukseli?

W praktyce jest to główna siedziba PE. Tam obywają się sesje plenarne, ale przede wszystkim wykonują swoją prace posłowie w komisjach.

– Ile kosztuje PE?

Roczny koszt jego utrzymania to 7,3 mld zł, z czego ponad 2 mld idą na utrzymanie europosłów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski