Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory samorządowe 2018. Pełniący funkcje publiczne mają łatwiej

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Tydzień w Krakowskiej Polityce. Czy o wiele mniejsza liczba billboardów Łukasza Gibały w Krakowie to efekt tego, że teraz działacze jego stowarzyszenia reklamują się w Czechach?

Wszystkie sondaże wskazują, że w Krakowie nie dojdzie do zmiany prezydenta. Ale za to gołym okiem możemy zobaczyć, że zmieniła się kampania wyborcza. Dla osoby, która nie interesuje się wyborami samorządowymi, praktycznie jej nie ma. A przecież głosowanie już za trzy tygodnie.

Skąd wrażenie, że kampanii prawie nie ma? Bo Kraków nie został zalany billboardami wyborczymi. Nawet Łukasz Gibała, który słynął do tej pory z zalepiania Krakowa własnym wizerunkiem oszczędniej wystawia swoją twarz na wielkich formatach. A mogę porównać wizerunkową kampanię w Czechach, przez które ostatnio przejeżdżałem - np. Brno zalepione jest plakatami wyborczymi. Na marginesie - pomyślałem sobie, że może tam reklamuje się Łukasz Gibała, bo pełno było plakatów kandydatów „Rozumnej Alternatywy”…

Oczywiście można ripostować, że teraz rządzi internet, że to w wirtualnej sieci rozgrywa się walka o głosy krakowian, ale jakoś i tam idzie to niemrawo. A do tego warto pamiętać, że lajki na Facebooku to nie to samo co pójście na wybory i wrzucenie karty do urny. To drugie wymaga większego wysiłku niż wciśnięcie odpowiedniej ikonki w smartfonie.

Dlaczego w Krakowie nie widać kampanii? Może jest tak, jak z reprezentacją Niemiec w piłce nożnej, o której mówiono, że wszyscy grają, a na końcu i tak wygrywają Niemcy. Warto przypomnieć urzędującemu prezydentowi, że ten slogan jest już nieaktualny. A może kandydatce PiS nie aż tak bardzo zależy na tym, by zostać prezydentem Krakowa.

I Łukasz Gibała chyba zrozumiał, że im większe billboardy ze swoją twarzą rozmieści po Krakowie, tym bardziej krakowianie nie będą skłonni mu zaufać.

Nie zmieniło się jedno - nadal osoby pełniące funkcje publiczne mogą wykorzystywać to w kampanii. Niedawno do skrzynki dostałem gazetkę... Kolei Małopolskich, spółki podległej marszałkowski województwa małopolskiego, w której aż roi się od fotek marszałka i sejmikowych radnych PO.

Wczoraj na przystanku tramwajowym wręczono mi „krakow.pl” - gazetę wydawaną przez Urząd Miasta, na okładce której bije po oczach tytuł „Kraków miasto zmian 2014-2018”. A lektura 32-stronicowego, kolorowego wydawnictwa prowadzi do wniosku, że pod Wawelem mamy krainę szczęśliwości. To prawda - zdjęcie prezydenta Jacka Majchrowskiego jest tylko jedno i do tego małe. To bardziej subtelna reklama wyborcza niż w gazetce Kolei Małopolskich…

Nawet kandydatce PiS Małgorzacie Wassermann można zarzucić, że w swojej kampanii wykorzystuje członków rządu, którzy pojawiają się na jej konferencjach wyborczych. Gdy w kraju rządziła koalicja PO-PSL, też wspierała samorządowych kandydatów tych partii. Tak było, jest i pewnie jeszcze długo będzie.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski