Prezydencka nadzieja lewicy potwierdza pożegnanie z polityką
Marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz, który gościł w środę w Krakowie, czuje się politykiem spełnionym - wyznał w "Salonie Polityki" w Klubie Pod Jaszczurami. Karierę kończy zaś zrażony "prymitywizowaniem" i "wulgaryzowaniem" dialogu publicznego w kraju.
O polskich politykach nie chce nawet mówić w kategoriach elit czy klasy. To - według niego - tylko "środowiska zajmujące się polityką". Jednak mimo postępującej degeneracji życia publicznego w kraju, póki miał poczucie wagi spraw, którymi się zajmował, póty to robił. Teraz odchodzi m.in. dlatego, że centrolewica nie potrafi zachowywać się racjonalnie i nie ma szans na zjednoczenie środowisk mu bliskich. Jak zapowiedział, ma co robić - potrzebują go np. żubry, które dokarmia zimą w Puszczy Białowieskiej, ponadto zamierza założyć na swym rodzinnym terenie instytucję związaną z opieką nad zwierzętami.
Zapewnił, że nie dopuści do zmian w ordynacji wyborczej w ostatniej chwili, które umożliwiłyby korzystniejsze np. dla SLD i PSL przeliczanie głosów. Ale, choć wycofuje się z polityki, ostro krytykuje też postępowanie polskiej prawicy. - Trzeba walczyć z jej prowincjonalnymi poglądami na politykę zagraniczną - oświadczył. - Wielu polityków prawicy czerpie bowiem wiedzę o świecie z Sienkiewicza - z "Trylogii" i "Krzyżaków". To grozi ośmieszeniem i izolacją Polski.
Pytany przez uczestników spotkania, czy jest szansa na dobre stosunki z Rosją, wyraził spory optymizm. Nawet jeśli nieco rozbawiło go pytanie: "Czy Putin nas przeprosi"?. - Wiele zależy od nas, ale i od konsekwentnej, wspólnej polityki USA i Unii Europejskiej w stosunku do Rosji - przekonywał. - Rosjanie wycierpieli być może jeszcze więcej niż my, ale choć trzeba to zrozumieć, to nie po to, by ich wizję historii zaakceptować. _Jednak, zdaniem byłego szefa naszej dyplomacji, "narodowa tromtadracja" w stosunku do Rosjan niczego pozytywnego nam nie przyniesie. Nawet jeśli polityk dostrzega, iż u naszych sąsiadów "nastąpił nawrót do myślenia o zapachu imperialnym"._
Debaty Wałęsa-Jaruzelski Cimoszewicz nie widział, bo "oglądał żubry", jest jednak zwolennikiem pojednania dotyczącego historii i przyznaje, iż sam "był po niewłaściwej stronie". (EŁ)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?