Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wychowanie do wolności

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
REPORTAŻ. Pomogła znaleźć drogę do dorosłości tysiącom osób, zamieniając ich szaro-bure ulice na bezpieczne podwórka. SIEMACHA, o której mowa, sama wchodzi w dorosłość kończąc w niedzielę osiemnaście lat życia.

Fot. Anna Kaczmarz

Pierwsza placówka SIEMACHY powstała 2 października 1993 roku przy ulicy Długiej 42. Uroczystego otwarcia Centrum Młodzieży "U Siemachy" dokonał kardynał Franciszek Macharski. Od samego początku jednym z podopiecznych placówki był Wojciech Wasilewski. - Mieszkałem w okolicy i od kolegów dowiedziałem się, że powstaje takie miejsce - opowiada 31-letni dziś mężczyzna prowadzący własną firmę. - To była jedyna, jaką mieliśmy w okolicy, alternatywa dla siedzenia przed telewizorem czy rozrabiania na ulicy - wyjaśnia.

Ksiądz Siemaszka z Kleparza i komputery

Działające obecnie Stowarzyszenie SIEMACHA jest spadkobiercą dzieła księdza Kazimierza Siemaszki ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy. Duchowny ten, pracujący w rejonie Kleparza pod koniec XIX wieku, często miał okazję stykać się z ubogą młodzieżą. Pod wpływem tych kontaktów doszedł do wniosku, iż katechizację powinna poprzedzać poprawa sytuacji materialnej ludzi żyjących w nędzy. Na ich potrzeby przy ulicy Długiej założył "Dom schronienia i dobrowolnej pracy dla biednych i opuszczonych chłopców". - Naszym celem było ożywienie tej niezwykle szlachetnej idei stworzonej przez księdza Kazimierza Siemaszkę - wyjaśnia ks. Andrzej Augustyński CM, inicjator powołania SIEMACHY oraz jej dyrektor generalny.

Początki funkcjonowania SIEMACHY przypadły na trudny okres transformacji systemowej w Polsce. - Świat powoli się otwierał, a młodzi ludzie bardzo chcieli go poznawać - opowiada ks. Andrzej Augustyński. - Jednak nie mieli do tego zbyt wielu możliwości, ponieważ poza państwowymi, często archaicznymi placówkami nie było dla nich żadnej oferty - wyjaśnia. Trudne czasy paradoksalnie ułatwiły start pierwszej placówce przy ulicy Długiej. - Staraliśmy się stworzyć dla młodych jak najlepsze warunki rozwoju - podkreśla szef Stowarzyszenia. Dlatego w placówce pojawiały się wszelkie możliwe nowinki, co na pewno przyciągało młodych. - Internet był u nas już w 1995 roku - podkreśla twórca SIEMACHY. - Osoby, które wtedy zaczynały tu z niego korzystać, dziś pracują jako wysokiej klasy informatycy - dodaje.

Podwórko z zasadami i odpowiedzialność

Centrum Młodzieży "U Siemachy" na początku przypominało więc posiadający ciekawą ofertę dom kultury. - Była sala komputerowa, warsztaty teatralne, pracowanie plastyczna i muzyczna, siłowania - wylicza Wojciech Wasilewski. Jednak pomysłodawcy powołania placówki nie mieli zamiaru wyręczać państwowych ośrodków. - Traktowano nas trochę jak przedłużenie szkoły albo punkt pomoc dla rodzin - wyjaśnia ks. Andrzej Augustyński. Ideą ośrodka była jednak przede wszystkim zamiana anonimowej i niebezpiecznej ulicy na podwórko z zasadami i międzyludzkimi relacjami. - Zależało nam na zbudowaniu społeczności, która będzie czuła się za to miejsce odpowiedzialna - wyjaśnia Andrzej Augustyński. - To taka edukacja nieformalna czy inaczej rówieśnicza - dodaje. Na początku było z tym jednak sporo problemów. - Przychodziły tu osoby, które chciały tylko za darmo skorzystać z siłowni lub komputera - opowiada Wojciech Wasilewski. Młodzi ludzie pod opieką wychowawców powoli zaczęli uczyć się odpowiedzialności. - Po jakimś czasie wyklarowała się wśród nas grupa, która uwierzyła w to, że razem można zrobić coś wartościowego - dodaje 31-latek.
Do powstających w kolejnych latach ośrodków SIEMACHY przychodziły tysiące młodych osób. Dano im szansę wszechstronnego rozwijania zainteresowań i realizowania pomysłów. - Gdy chcieliśmy zorganizować wyjazd w Gorce, dostawaliśmy część środków, ale resztę musieliśmy sami zorganizować - opowiada Wojciech Wasilewski. - Tak było ze wszystkim, a ta grupa, która wtedy wybrała się w góry, do dziś razem zdobywa szczyty - dodaje.

Na wyciągnięcie ręki i inne gry

W 1997 roku najstarsi podopieczni placówki utworzyli grupę PROGRES, która sama zajmowała się organizowaniem działań. - To było niezwykłe, otwarły nam się oczy na możliwości będące na wyciągnięcie ręki, a z istnienia których nie zdawaliśmy sobie sprawy - podkreśla. Dla większości podopiecznych SIEMACHA stworzyła szansę pierwszych wyjazdów za granicę, nauki języków obcych, jazdy na nartach, gry na instrumentach oraz odkrywania innych zainteresowań. - Pamiętam wakacje w Wielkopolsce, obóz w środku lasu nad jeziorem, pierwsze prawdziwe przyjaźnie, no i niesamowite gry, które organizował dla nas Jacek Wądzyński, dzisiaj szef ośrodka w Bonarce - opowiada ze wzruszeniem wychowanek SIEMACHY.

SIEMACHĘ tworzą jej podopieczni, ale też wychowawcy. Dla wielu z nich organizacja jest prawie jak rodzina. - Byłam świeżo po studiach, a ksiądz Andrzej zaproponował mi wyjazd w charakterze opiekuna na obóz dla przyszłych podopiecznych placówki do Krynicy - opowiada Anna Litwora, pedagog, dziś dyrektor zarządzający placówek dziennych SIEMACHY. - Mimo początkowych obaw wakacje były tak inspirujące, że związałam się z grupą na stałe - opowiada. Jak przyznają pracownicy SIEMACHY, przez te 18 lat zmieniała się forma ich działań, ale nie treść. - Potrzeby młodych ludzi są dokładnie takie same - podkreśla Anna Litwora. - Zmianie uległa jednak rzeczywistość. Żeby dziś przyciągnąć młodych ludzi, musimy szukać nowych rozwiązań - dodaje.

Centra handlowe i milioner z domu dziecka

Od kilku lat Stowarzyszenie konsekwentnie realizuje projekt tworzenia nowoczesnych placówek dla młodzieży w galeriach handlowo-rozrywkowych. Jest on odpowiedzią na zmiany zachodzące w przestrzeni miejskiej. - Olbrzymie centra handlowe nie różnią się wiele od zwykłych ulic, są w nich również sklepy, restauracje, kina, a przede wszystkim spędzający czas młodzi ludzie - mówi ks. Andrzej Augustyński - Konsumpcja nie służy jednak tworzeniu więzi, natomiast wspólne działanie i zaangażowanie tak - podkreśla. Dlatego SIEMACHA postanowiła ze swoimi placówkami wejść właśnie do galerii.

Pierwszą placówkę w kontekście centrum handlowego otwarto w listopadzie 2010 roku obok tarnowskiej galerii Gemini Park. - Budynek zaprojektował nasz wychowanek Bartek Kuśnierz - mówi Anna Litwora. Pomysł docierania do młodych ludzi w tego typu przestrzeni pojawił się jednak o wiele wcześniej. Pierwszy punkt w naszym mieście próbowano otworzyć w Centrum Handlowym M1 już w 2000 r. - Uzyskaliśmy wstępną aprobatę ówczesnego dyrektora Dariusza Rudzińskiego, ale niestety w centrali firmy pomysł nie został zaakceptowany - opowiada ks. Andrzej Augustyński. Los jednak sprzyjał i kilka lat później przychylny dyrektor rozpoczął pracę w powstającej właśnie Bonarka City Center. Dzięki temu SIEMACHA zyskała większe szanse na przekonanie do tego pomysłu szefa firmy TriGranit Sándora Damian, jeden z najbogatszych ludzi Europy. - Zostałem przez niego zaproszony do Budapesztu i po długiej i bardzo interesującej rozmowie przyznał, że trzeba w Bonarce zrobić coś dla młodych ludzi - opowiada ks. Andrzej Augustyński - O tyle łatwiej było go przekonać, gdyż on sam wychowywał się w domu dziecka - wyjaśnia.

Bardzo podoba nam się dorosłość

Dziś Stowarzyszenie SIEMACHA prowadzi 25 placówek w Krakowie, Tarnowie, Wrocławiu, Kielcach, ale i mniejszych miejscowościach, takich jak Kłaj czy Lubień. Wśród nich są ośrodki o różnym profilu, m.in. sportowe, terapeutyczne, opiekuńczo-wychowawcze dzienne i całodobowe. - Już niebawem planujemy otwarcie kolejnych placówek, m.in. w Rzeszowie, Kielcach, Bielsku - Białej i Częstochowie - mówi ksiądz Andrzej Augustyński. Placówki SIEMACHY chcą mieć u siebie również kolejne galerie. Jak podkreśla szef stowarzyszenia zaczyna rozwijać się prawdziwe partnerstwo społeczno-publiczno-prywatne, które daje najbardziej wymierne efekty. - Najważniejsze, że zmienia się myślenie właścicieli centrów handlowych - podkreśla. Celem SIEMACHY obok świadczenia skutecznej pomocy jest gromadzenie i popularyzacja wiedzy o pomaganiu. - Jakość, trwałość, jawność, systemowość i przywództwo to wartości naszej organizacji - wylicza ks. Augustyński. Stowarzyszenie wchodzi w pełnoletniość z jasnym planem dalszego działania. - Bardzo podoba nam się ta dorosłość - dodaje z uśmiechem ks. Augustyński.

Piotr Malinowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski