Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wychowanie lubi ciszę. Hałas pogarsza uwagę, wzmaga agresję

Rozmawiała Grażyna Starzak
Gotowość szkolna to równowaga między wymaganiami, jakie stawia przed dzieckiem szkoła, a jego rozwojem fizycznym, społecznym, umysłowym, emocjonalnym, motywacyjnym i percepcyjno-motorycznym
Gotowość szkolna to równowaga między wymaganiami, jakie stawia przed dzieckiem szkoła, a jego rozwojem fizycznym, społecznym, umysłowym, emocjonalnym, motywacyjnym i percepcyjno-motorycznym fot. archiwum prywatne
Rozmowa z prof. Teresą Olearczyk, pedagogiem, wykładowcą w Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, o tym, że gdy wzrasta liczba dzieci nadpobudliwych, z zaburzeniami zachowania, depresjami, warto podjąć rozważania nad rolą ciszy w życiu człowieka

– Słyszałam, że Pani Profesor chce zaproponować kuratorowi krakowskiej oświaty, by do szkół wprowadził kursy medytacji…

– Myślałam o tym. Chodziłoby mi o wprowadzenie paru minut – około pięciu – ciszy, bezruchu, żeby dzieci mogły się skoncentrować przed zajęciami lub przed trudną lekcją. To szczególnie ważne dzisiaj, w sytuacji wszechobecnego chaosu i hałasu. W sytuacji narastającej nerwowości, nadpobudliwości oraz depresji dzieci i młodzieży potrzebne są planowe działania wychowawcze w szkole i w domu, mające na celu wyciszenie się ludzi młodych. Może to zabrzmi trochę dziwnie, ale wychowanie lubi ciszę. Cisza wyraża się na wiele sposobów: w milczeniu, w kontemplacji, może też przybrać formę medytacji. Każda z tych postaci ciszy pełni specyficzną funkcję w budowaniu relacji społecznych, a także stosunku młodego człowieka do siebie samego.

– W swojej książce pt. „Pedagogia ciszy” dowodzi Pani, że jedną z funkcji milczenia jest dochodzenie do prawdy. Czy są na to jakieś dowody?

– Są. I to liczne. Pitagorejczycy, na przykład, do prawdy dochodzili długimi latami milczenia i jeżeli zaczynali mówić, ich słowo zyskiwało na sile, wypełniało się wartościowym przekazem. Żyjący w VI wieku p.n.e. Pitagoras założył szkołę, w której kształcił swoich uczniów. Jedną z podstawowych zasad tam panujących była reguła ciszy. Każdemu zaczynającemu naukę w szkole wyznaczono czas – dla każdego inny, w którym uczniowie pozostawali w ciszy. Wykładów Pitagorasa mogli tylko słuchać. Nie wolno im było o nic pytać, nawet jeśli czegoś nie rozumieli.

Nie mogli też niczego komentować. Po wyznaczonym przez Pitagorasa czasie uzyskiwali prawo do komentowania, mówienia, zabierania głosu. Pitagoras tłumaczył potrzebę takiego długiego milczenia faktem, iż kiedy jego uczniowie nie mówili – byli zmuszeni myśleć. Mieli czas na przemyślenia, refleksje. To, co jest wypowiedziane – jest zamknięte, skończone, nie można tego zmienić, można już tylko komentować. Zanim wypowie się myśl, należy ją zweryfikować, pomyśleć, czy nie będzie w niej niepotrzebnych słów.

– Problematyka ciszy pojawia się często w muzyce, literaturze, w malarstwie, filozofii, jednakże na gruncie pedagogiki to zagadnienie jest dotychczas nieznane.

– Pedagogika ciszy bada wpływ i skuteczność ciszy, zarówno w procesie wychowania młodego pokolenia, jak i w procesie samowychowania człowieka. Także wpływ czynników pośredniczących, które decydują o skuteczności podejmowanych działań. Pedagogika ciszy, podejmując problematykę wychowawczą, ukazuje pozytywne walory milczenia, kontemplacji, medytacji. W sytuacji, gdy wzrasta liczba dzieci nadpobudliwych, z zaburzeniami zachowania, depresjami, z poczuciem osamotnienia, warto podjąć rozważania nad rolą i znaczeniem ciszy w życiu człowieka. Nara- stanie hałasu w przestrzeni życia współczesnego człowieka i ujawnianie się jego skutków, zauważalnych szczególnie w szkole wymaga pogłębionej i krytycznej analizy.

– Na jakie pozytywne walory ciszy zwróciłaby Pani uwagę?

– Cisza jest przestrzenią, w której dokonuje się refleksja, akt poznania samego siebie i przemiana wewnętrzna. Pomaga ona w „zarządzaniu” własnym „ja”, przez co uzyskuje się równowagą wewnętrzną. Stąd postulat zastosowania ciszy jako jednej z metod w praktyce pedagogicznej. Proces wychowania związany jest z rozwojem dziecka. Zakłada on osiąganie pewnej harmonii wewnętrznej. Tempo rozwoju, dynamika życia, zaburzony rozwój dzieci i młodzieży stawia nas przed nie lada wyzwaniem, by zjawisko hałasu opanować ciszą.

Wnikliwy wychowawca, dostrzegający potrzeby rozwojowe w procesie wzrastania młodego człowieka z powagą i konsekwencją potraktuje obszar ciszy. Wprowadzenie ciszy do edukacji nie wymaga nadzwyczajnych reform ani nakładów finansowych. Potrzebny jest nauczyciel-mistrz, który rozumie istotę ciszy, jej wartość i wie, dlaczego to robi. Poznanie aspektów ciszy, zrozumienie, czym różni się od milczenia, pozwoli na przyjęcie jej także jako metody wychowawczej.

– A czym różni się cisza od milczenia?

– Milczenie jest wyborem, aktem woli. Milczeć można w hałasie. Cisza nie znosi hałasu. Hałas ją niszczy, zabija. Milczenie jest okresem niezabierania głosu i chwilą ciszy, która zalega wokoło. Osoba, która milczy, jednak coś komunikuje, przekazuje informacje. Niemówienie niczego wyjaśnia jedynie część zagadnienia, jakim jest milczenie. Może ono mieć podobnie jak cisza wiele wymiarów i znaczeń.

Umiejętność zachowania milczenia pozwala zastanowić się nad wypowiadanym słowem. Powstrzymanie się od wypowiadania słów daje czas, by zastanowić się nad ich treścią. Nadmierne wypowiadanie słów prowadzi do ich dewaluacji. Cisza jest ruchem wewnętrznym, wprowadzeniem w stan spokoju i równowagi, zawiera element ufności i estetyki, jest elementem relacji międzyludzkich. Potrzeba ciszy rodzi się u człowieka stopniowo, wiąże się z refleksją nad własnym postępowaniem, wymaga odwagi. Cisza dziecka jest inna i inaczej jemu służy niż cisza w życiu dorosłego człowieka.

– W naszych szkołach, zwłaszcza na przerwach, trudno o ciszę. Nie będzie chyba łatwo wytłumaczyć młodym ludziom, jak groźny dla nich może być nadmierny hałas.

– Słyszałam, że niebawem ma być badane natężenie hałasu w placówkach podlegających Małopolskiemu Kuratorowi Oświaty. Takie badania przeprowadzono już w placówkach oświatowych w innych miastach. W dwóch szkołach podstawowych w Warszawie zainstalowano bezobsługowe stacje monitorowania hałasu. W Łodzi w Szkole Podstawowej nr 162 zainstalowano w klasach I-III „elektroniczne ucho”; urządzenie wyposażone w diody informuje uczniów i nauczycieli, że hałas w klasie przekracza bezpieczny dla zdrowia poziom.

Uzyskane do tej pory wyniki są alarmujące – ocenił prof. Andrzej Czyżewski z Katedry Systemów Multimedialnych Politechniki Gdańskiej. Hałas podczas przerw dochodził w obu szkołach do 110 decybeli. Taki poziom hałasu powoduje pogorszenie słuchu na kilka godzin. W takiej sytuacji do dziecka nie dociera część informacji przekazywanych przez nauczyciela, co może pogarszać jego koncentrację uwagi i wydajność nauki oraz powodować rozdrażnienie.

Większość ludzi, szczególnie młodych, najczęściej nie uświadamia sobie zagrożeń, jakie niesie ze sobą hałas, przeciążenie informacyjne, brak ciszy i spokoju. A tymczasem zagrożenia te realnie istnieją i są już dzisiaj zauważalne w zachowaniu dzieci i młodzieży, w poziomie agresji. Objawia się to trudnościami w nauce, odbija się na zdrowiu. Jednak negatywne skutki tych zagrożeń mogą też być odroczone w czasie i ujawniać się w przyszłych pokoleniach. Aby temu zapobiec, trzeba niezwłocznie wprowadzać ciszę w proces wychowawczy.

– Z tego, co wiem, w niektórych szkołach „lekcje ciszy” są obowiązkowe.

– W pedagogice naukowej po raz pierwszy kategoria ciszy pojawia się świadomie w systemie Marii Montessori. Dzięki wieloletnim badaniom odkryła, że najmłodsi posiadają zdumiewającą łatwość uczenia się zgodnie ze swoimi zdolnościami i umiejętnościami, ale muszą być spełnione określone warunki. Jednym z nich jest cisza, która pomaga skupić się, regeneruje system nerwowy. Drugi to pozwolenie na samodzielne wykonanie zadania. Opracowała ona specjalne materiały i ćwiczenia, które pomagają dziecku wejść w wewnętrzny świat ciszy. „Lekcje ciszy” znalazły się w codziennym planie zajęć placówek, które czerpią z doświadczeń Marii Montessori.

– W swoich publikacjach sugeruje Pani, że „wychowanie do ciszy” przydałoby się także dorosłym.

– To prawda. Współczesny człowiek coraz bardziej zacieśnia przestrzeń, w jakiej żyje. Zamiast domu czy kamienicy mamy wielkie blokowisko. Nie ma ogrodów i podwórek. Zatłoczone ulice i drogi przesączone są hałasem. Proces transformacji ustrojowej spowodował parcelację i prywatyzację przestrzeni. Całe poprzednie pokolenia wychowywały się w parkach i na podwórkach, których dzisiaj architekci nie uwzględniają w swoich planach. Luksusowe apartamentowce odgradzają ludzi od siebie, odcinają się z przestrzeni miasta, tworząc przestrzeń prywatną, zamykając do niej dostęp innym. Parcelacja przestrzeni miejskiej potęguje hałas, wypierając coraz dalej ciszę.

Życie w wielkim mieście wpływa na stan zdrowia i samopoczucia. Zawrotne tempo życia, nieustanny pośpiech, pęd do nie zawsze właściwie pojętego sukcesu, powodują, że zarówno dorośli, jak i dzieci żyją w ciągłym stresie. Nie sposób wychować młodego pokolenia w należytej kondycji psychicznej i dobrym samopoczuciu bez troski o ich zdrowie. Promując aktywność życiową, zapominamy, że organizm ludzki, zwłaszcza mózg, potrzebuje przemiennie aktywności i wyciszenia. Współczesny człowiek komunikuje się wirtualnie z innymi, ale ma problem ze skomunikowaniem się ze sobą samym, zrozumieniem siebie, sensu swojego działania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski