Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wychowany wśród pączków i ciastek

Redakcja
Maciej Rzankowski od kilku lat pracuje także w samorządzie FOT. ŁUKASZ BOBEK
Maciej Rzankowski od kilku lat pracuje także w samorządzie FOT. ŁUKASZ BOBEK
Jak wyglądała droga do wielkich pieniędzy, którą przebył Maciej Rzankowski? Od najmłodszych lat był wychowywany wśród pączków i ciastek. Maciej Rzankowski, właściciel największej i najpopularniejszej sieci cukierni Samanta w powiecie tatrzańskim, nie ukrywa, że rodzinna tradycja i przygotowane przez dziadków, a potem rodziców, "podłoże" pomogło mu w biznesie.

Maciej Rzankowski od kilku lat pracuje także w samorządzie FOT. ŁUKASZ BOBEK

ŻYCIORYSY. - W 1989 roku wyjechałem do USA, do Chicago. To była dla mnie szkoła życia i biznesu - opowiada Maciej Rzankowski

Nie zawsze jednak pracował ze słodyczami. Były momenty, że nie do końca legalnie pracował jako budowlaniec na dachach Ameryki.

Rzankowski urodził się w rodzinie, która ze słodyczami związana była od czasów przedwojennych. Pierwszą kawiarnię - Mieszczańską - w której serwowane były ciastka otworzył jego dziadek w 1927 r. przy ulicy Kościeliskiej, obok starego kościoła. Po II wojnie światowej działał - do 1956 roku - w budynku przy Krupówkach, vis a vis obecnej cukierni Samanta, to była kawiarnia Zacisze. - Ten czas na Krupówkach to był rozkwit firmy dziadka. Sporo znanych osób przewijało się przez kawiarnię. Babcia często opowiadała mi o Witkacym, który raczył się kawą i ciastkiem - opowiada.

Władza komunistyczna zabroniła jednak prywatnej aktywności obywateli. W latach 50. firma produkowała wypieki m.in. dla sklepu Chramca (vis a vis Poraju na Krupówkach), a także kilku obiektów wypoczynkowych. Wówczas główną siedzibą cukierni była kamienica przy Kasprusiach 26. W 1961 r. dziadek zmarł, a interes przejął ojciec Macieja. - W roku, gdy zmarł mój dziadek, ja się urodziłem. Od najmłodszych lat byłem więc przyzwyczajany do pracy w cukierni - wspomina. - W 1966 roku rodzice otworzyli lokal przy ulicy Witkiewicza - dodaje.

W latach 80., choć studiował na Akademii Ekonomicznej w Krakowie, cały też czas pomagał w cukierni. - To były bardzo trudne czasy. Możliwości produkcyjne były ograniczone, a nieograniczony był zbyt. Pamiętam, że były dni, że otwieraliśmy cukiernię o godz. 10, a już o godz. 11.30 ją zamykaliśmy, bo nie było co wypiekać i co sprzedawać. Wtedy milicja nachodziła nas w domu. Funkcjonariusze władzy ludowej poszukiwali ukrytego cukru - opowiada.

Obecny radny miejski początkowo nie myślał o tym, żeby związać los z rodzinną firmą. Jednak śmierć ojca w 1985 roku spowodowała, że musiał mocniej włączyć się w działanie cukierni.

- W 1989 r. wyjechałem do USA, do Chicago. To była dla mnie szkoła życia i biznesu - dodaje Rzankowski. Pierwszą robotę znalazł w... cukierni. Pracował w niej w weekendy, a w tygodniu na amerykańskich dachach.

- Pobyt w Stanach był dla mnie szkołą. Jak większość pracowałem na czarno. W firmie budowlanej przeszedłem - można tak powiedzieć - całą ścieżkę kariery budowlańca. Jednak doznałem też tych trudnych przeżyć emigracji, jak choćby cały miesiąc ciężkiej pracy, za który nie dostałem ani dolara - wspomina.

W 1990 r. zdecydował się wrócić do kraju, gdzie czekała na niego żona i dzieci. - Zastanawiałem się, co w Polsce zrobić z zarobionymi pieniędzmi. Nie byłem przekonany w inwestowanie w cukiernię - mówi.

Ostatecznie jednak zdecydował się pozostać przy rodzinnej tradycji. Pożyczył pieniądze od chrzestnego i rozpoczął modernizację firmy.

Obecnie jego firma przeniosła produkcję do Kościeliska. W powiecie tatrzańskim ma pięć punktów handlowych - w Zakopanem i Kościelisku. Jest jedną z najbardziej znanych cukierni pod Tatrami.

Łukasz Bobek

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski