Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrać co najmniej raz. Osłabione wiślaczki w środę i czwartek wystąpią we Wrocławiu

Justyna Krupa
DeNesha Stallworth w drugim spotkaniu półfinałowym zdobyła dla Wisły Can-Pack 14 punktów
DeNesha Stallworth w drugim spotkaniu półfinałowym zdobyła dla Wisły Can-Pack 14 punktów fot. Anna Kaczmarz
Ekstraklasa koszykarek. Czy „Biała Gwiazda” będzie w stanie wywieźć choć jedno zwycięstwo z trudnego terenu we Wrocławiu? To warunek konieczny, by zachować szanse na awans do finału TBLK. Na razie w półfinałowej rywalizacji Wisły Can-Pack ze Ślęzą Wrocław jest remis 1:1.

Krakowianki przed startem rywalizacji miały „przywilej własnego parkietu”, czyli zaczynały od dwóch meczów u siebie. Jeden z nich jednak przegrały.

- Czwarta kwarta niedzielnego meczu to już było takie „ratuj się, kto może” w naszym wykonaniu. Zabrakło zimnej głowy - podkreślała po spotkaniu Magdalena Ziętara.

Wiślaczki były w stanie dokonać niezwykłej rzeczy i odrobić aż 17 punktów straty do rywalek. Ale nic to im ostatecznie nie dało.

- W końcówce meczu pojawiły się głupie błędy. Miałyśmy zapas fauli, a zamiast sfaulować Sharnee Zoll przed rzutem, pozwoliłyśmy jej wjechać pod kosz - wzdychała Ziętara.

Jak to możliwe, że zespół, który w tym sezonie dwukrotnie ogrywał późniejszego finalistę Euroligi, ma problemy z trzecią drużyną ekstraklasy? Odpowiedź jest prosta: ekipa „Białej Gwiazdy” jest bardzo osłabiona kontuzjami. I trudno jej rywalizować dzień po dniu z wymagającym rywalem, mając w składzie zaledwie siedem zdrowych zawodniczek. A właściwie sześć, bo w sobotnim meczu urazu doznała Cristina Ouvina.

- Gosia Misiuk i Katka Zohnova właściwie już skończyły ten sezon - przyznał trener Jose Hernandez. Obie leczą poważne kontuzje. - Mamy też problem z Cristiną, zobaczymy, czy uda się ją postawić na nogi.

Czy w tej sytuacji przywiezienie przynajmniej jednej wygranej z Wrocławia jest realne?

- Z jednej strony to wszystko wydaje się być trochę misją niemożliwą. Ale z drugiej, w niedzielę walczyłyśmy i w czwartej kwarcie nagle wykrzesałyśmy z siebie resztkę sił - zwraca uwagę Ziętara.

To może dowodzić, że przy odpowiedniej mobilizacji i zastrzyku adrenaliny, wiślaczki są w stanie we Wrocławiu przezwyciężyć ograniczenia własnych organizmów.

- Wisła zawsze walczy o najwyższe lokaty. Mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, by znów być w finale TBLK. 1:1 to nie jest zły wynik, a zawężona rotacja nie może być wymówką - przekonywała Ziętara.

- Trzeba wygrać pierwsze spotkanie w hali Ślęzy. Nie ma innej opcji. Musimy podejść do niego maksymalnie skoncentrowane. Jestem dobrej myśli.

Polka ma swoją receptę na to, by tę „misję niemożliwą” jednak zakończyć sukcesem.

- Musimy zacząć środowe spotkanie zdecydowanie, od początku grać na sto pięćdziesiąt procent. Każda z nas musi dać z siebie więcej, niż do tej pory - wylicza Ziętara. - Mam nadzieję, że ze zdrowiem Cristiny Ouvinii będzie w środę wszystko w porządku i uda nam się dotrwać tym siedmioosobowym składem do końca sezonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski