Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrała spór o dotację. Urząd pracy ustąpił

Robert Gąsiorek
28-letnia Izabela Włodek od roku sprzedaje ręcznie robione misie, poduszki i kołderki. Nie ma jednak z tego dochodów.
28-letnia Izabela Włodek od roku sprzedaje ręcznie robione misie, poduszki i kołderki. Nie ma jednak z tego dochodów. fot. archiwum rodzinne
Dębica. Izabela Włodek dopięła swego, ale dopiero po tym, jak jej sprawą zajął się resort pracy. Okazało się, że pracownicy dębickiego pośredniaka pogubili się w zawiłych przepisach.

Choć ukończyła studia jako magister archeologii, w swoim zawodzie nie potrafiła się odnaleźć, głównie dlatego, że nie było zleceń. W końcu uznała, że pracę powinna powiązać nie z wykształceniem, ale pasją, jaką jest tkactwo. Miała dużo czasu, bo spodziewała się dziecka i siedziała w domu.

- Szyłam ubranka, robiłam czapki, skarpety, rękawice. Potem jeździłam do szkół, bibliotek, muzeów, gdzie prowadziłam warsztaty dla dzieci i młodzieży - mówi Izabela Włodek. - Wciągnęło mnie to. Pomyślałam, że mogę z tego żyć - dodaje. Jeszcze nie była pewna, czy gdy rzuci się na głęboką wodę i założy własną firmę, to temu podoła.

Dowiedziała się, że istnieje jednak specjalny program unijny, który pomoże jej w podjęciu ostatecznej decyzji. Wzięła udział w szkoleniu w Akademickim Inkubatorze Przedsiębiorczości w Rzeszowie.

- Działa to tak, że inkubator użycza własnej marki, dzięki czemu nie trzeba rejestrować własnej firmy - mówi Sebastian Kolisz z Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości. Jest to po prostu testowanie pomysłu biznesowego.

Kobieta skorzystała z oferty ,,Załóż firmę na próbę''. - W czasie jednej rozmowy udało się załatwić wszystkie formalności i po niespełna godzinie wyszłam z biura AIP jako "właścicielka firmy" - wspomina pani Izabela.

28-latka prowadziła sprzedaż swoich wyrobów z domu za pomocą serwisu internetowego, tak jak zakładał program inkubatora. Wszystkie dochody płynęły na konto AIP. Za zarobione pieniądze mogła poźniej kupić tkaniny do wykonywania kolejnych kołderek, misiów i poduszek. W kwietniu uznała, że jest gotowa na usamodzielnienie, ale z inkubatorem nie zerwała.

- Jako osoba bezrobotna złożyłam wniosek o przyznanie dotacji na założenie działalności gospodarczej do PUP w Dębicy. Wynajęłam już nawet lokal pod sklep stacjonarny, bo liczyłam, że to szybko pójdzie. Nic jeszcze nie sprzedawałam na własny rachunek - zapewnia dębiczanka. Wtedy zaczęły się schody. Urzędnicy z PUP przyszli ją skontrolować.

- Gdy nasi pracownicy weszli do budynku zobaczyli już urządzone pomieszczenia z towarem, który leżał na półkach - mówi Ryszard Telega, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Dębicy. Istniało podejrzenie, że kobieta ma dochody, a mimo to chce dotację, która w takim przypadku się nie należy.

- Dostawałam wiele pism. Po kilka razy musiałam nosić różne oświadczenia. Nie wystarczyło nawet zeznanie z urzędu skarbowego, że nie mam żadnych dochodów, bo pracuję za darmo, a wszystkie pieniądze idą na inkubator - mówi dębiczanka. Pracownicy PUP wciąż mieli jakieś wątpliwości.

- Problem wynikał z tego, że przepisy dotyczące takich osób nie zostały dotychczas nigdzie uregulowane. Poprosiliśmy więc o opinię Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej - przyznaje Ryszard Telega.

Resort pracy po kilku tygodniach odpowiedział. Zaznaczył, że jeśli przepisy nie są uregulowane, to sprawę załatwia się na korzyść danej osoby. Dzięki temu kobieta otrzyma dotację na założenie firmy, z której będzie już mogła czerpać korzyści.
- Niestety, kosztowało mnie to bardzo dużo. Bo sprawa toczyła się od kwietnia i musiałam zrezygnować z wynajęcia tego lokalu - żali się kobieta. - Ale nie poddaję się, jeszcze założę swoją firmę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski