Roman Ciochoń, szkoleniowiec Wolanii: - Po ostatnim nerwowym meczu z Lubaniem (duży wpływ na to miała postawa sędziego prowadzącego te zawody), spotkanie z Dunajcem było pojedynkiem, który miał duży wpływ na to, czy Wolania będzie miała jeszcze szansę na walkę o utrzymanie się. Stawka tego meczu sparaliżowała zespół. Zaczęliśmy nerwowo, nasze akcje były rwane, a do tego doszła słaba gra w defensywie. Mimo to zdobyliśmy bramkę po rzucie karnym. Grający z dużą ambicją gospodarze stworzyli sobie w pierwszej połowie - po chaotycznych dość akcjach - kilka okazji bramkowych, ich napastnicy byli jednak nieskuteczni. My też mieliśmy do przerwy jeszcze trzy dobre sytuacje, ale dopiero w drugiej połowie zespół zagrał na takim poziomie, jaki zawsze chciałoby się oglądać. Dyktowaliśmy wówczas warunki gry, a przeciwnik miał problemy z wyjściem z własnej połowy. Zdobyliśmy wówczas trzy bramki, a mogliśmy strzelić jeszcze przynajmniej kolejne trzy, nie wykorzystując m. in. paru sytuacji sam na sam z bramkarzem. Na pewno podkreślić trzeba bardzo dobrą grę napastników: Marcina Gąsiora i Grześka Jasiaka. Oprócz tego, że zdobyli oni trzy bramki, bardzo często nękali bowiem obronę Dunajca i siali zamieszanie w szeregach obronnych gospodarzy. Podkreślić chciałbym także bardzo obiektywne prowadzenie meczu przez Tomasza Żelaznego z Krakowa. Po wspomnianym już spotkaniu z Lubaniem mieliśmy bowiem pewne obawy, ale okazały się one całkowicie bezpodstawne. (STM)
Dunajec Nowy Sącz - Wolania Wola Rzędzińska (0-4)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!