Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrana w doliczonym czasie gry

Jerzy Zaborski
III liga. Miejscowi kibice zadawali sobie pytanie, czy ich pupile przedłużą zwycięską serię, liczącą już pięć spotkań. Rywalem był beniaminek, teoretycznie kolejna łatwa zdobycz dla trzeciego zespołu minionych rozgrywek.

Soła Oświęcim 1 (0)
Spartakus Daleszyce 0

Bramki: 1:0 Czapla 90+3.
Soła: Koper - ZąbekI, WadasI, Drzymont, W. Jamróz - Gleń (65 J. Jamróz), Wowra (83 Szewczyk), Dynarek, Hałgas - Cygnar, Snadny (70 Czapla).
Spartakus: Kołomański - Stefański, Gębura, Bętkowski, Kaczmarek (78 Kozubek) - SkrzypekI, Kaleta, Ostrowski (58 Sitarz), Jeziorski (85 Gil) - Blicharski, Mojecki (60 KabaniukI).
Sędziował: Rafał Pąchalski (Kraków). Widzów: 150.

Tymczasem oświęcimianie długo nie mogli sobie wypracować pozycji strzeleckiej. Pierwszą dopiero w 41 min; Mateusz Gleń przechwycił piłkę w środku pola, by uruchomić na prawej stronie Jakuba Snadnego. Ten podciągnął niemal do linii końcowej boiska, zagrał wzdłuż bramki, lecz Pawłowi Cygnarowi nie udało się wepchnąć piłki do siatki.
Goście szukali prostopadłych podań na szybkiego Karola Mojeckiego. W 20 min główkował z bliska w Marcina Kopra, po dograniu od Łukasza Kaczmarka.

Jednak najlepszą okazję dla gości miał Kaczmarek, który na prawej stronie "oszukał" Łukasza Ząbka, wpadł z pole karne, minął już Kopra, lecz odskoczyła mu piłka, więc szansa na gola przepadła (27 min).

Po kiksie Dawida Wadasa Mojecki pędził na samotne spotkanie z Koprem, ale czując na plecach "oddech" powracającego obrońcy, uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć oświęcimskiego bramkarza.

Po zmianie stron Cygnar trafił w poprzeczkę (47 min) i kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, w polu karnym gości doszło do zamieszania. Piłkę na wolne pole dostał Arkadiusz Czapla, dopełniając formalności. Po golu sędzia nie wznowił już gry.

Zdaniem trenerów

Sebastian Stemplewski, Soła:
- Nie po raz pierwszy, odkąd jestem w Oświęcimiu, udaje nam się wygrać mecz siłą charakteru.

Andrzej Więcek, Spartakus:
- W sytuacji poprzedzającej zdobycie bramki jeden z rywali wszedł "nakładką" w Bartosza Gęburę. Moi chłopcy byli przekonani, że sędzia odgwiżdże nam spalonego. Tymczasem puścił akcję, która przesądziła o losach meczu . (ZAB)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski