Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrywają poza Kętami

Redakcja
Ataki kęckich siatkarzy pozostawiały wiele do życzenia FOT. JERZY ZABORSKI
Ataki kęckich siatkarzy pozostawiały wiele do życzenia FOT. JERZY ZABORSKI
I LIGA SIATKARZY. Kibice Kęczanina dali wyraz niezadowoleniu z postawy zespołu. Kęczanin Kęty - Avia Świdnik 1:3 (21:25, 25:18, 21:25, 18:25)

Ataki kęckich siatkarzy pozostawiały wiele do życzenia FOT. JERZY ZABORSKI

Kęczanin: Macionczyk, Mysera, Kantor, Zarankiewicz, Gaweł, Pietraszko, Toczko (libero) oraz Biegun, Faron, Janiak, Popik

Avia: Guz, Gonciarz, Pawłowski, Peszko, Stępień, Szaniawski, Głód (libero) oraz Zalewski, Misztal, Kołodziejczyk

- Słabość, słabość i jeszcze raz słabość - tymi słowami Marek Błasiak, trener kęczan, podsumował występ swojego zespołu. - Moi zawodnicy sprawiali wrażenie mocno zdziwionych, że rywale w ogóle chcieli grać w siatkówkę. Wydawało im się, że po łatwym niż się spodziewali wcześniejszym sukcesie w Nysie mecz się sam jakoś dla nich dobrze ułoży. Całkowicie błędny tok rozumowania.

Czujność gospodarzy uśpiło dodatkowo szybkie prowadzenie 4:2. Zanim się zorientowali o co chodzi, przegrywali już 5:7. Kęczanom udało się wprawdzie doprowadzić do remisu 10:10, ale znowu musieli gonić wynik (17:19). Jednak od stanu 21:21 punktowali już tylko przyjezdni.

Po zmianie stron niewiele zmieniło się w grze miejscowych. Znowu przypadła im rola goniących wynik. Było 6:8 i 7:9. Wreszcie od stanu 9:9 nastąpił mały zwrot akcji. Tym razem kęczanom udało się odskoczyć na 13:10. Wprawdzie pozwolili rywalom podejść się na 14:13, ale po kolejnej serii dobrych zagrań zrobiło się 17:14 i trener przyjezdnych, Marcin Jarosz, musiał wziąć czas, by poukładać grę swoich podopiecznych. Niewiele to pomogło, bo przy 19:15 znowu wzięciem czasu starał się wybić miejscowych z rytmu. Nie udało się. Przy stanie 21:16 wiadomo było, że to spotkanie rozpocznie się od nowa.

W trzeciej odsłonie gospodarze znowu źle zaczęli. Przegrywali 1:4 czy 3:5, a dopiero od stanu 9:9 kibice byli świadkami wymiany ciosów. Czasami prowadzili 13:11, czy 14:12, ale też i gonili wynik. Sporo było remisów. Ostatni przy stanie 20:20. Wtedy miejscowym trafił się przestój (20:23) i tym samym goście znowu podnieśli głowy, licząc na końcowe zwycięstwo.

W kolejnym secie miejscowi już się nie podnieśli. Owszem, od stanu 3:6 potrafili doprowadzić do remisu 7:7. Jednak szybko musieli gonić wynik, bo zrobiło się 10:13. Jednak od stanu 14:20 bardziej niecierpliwi kibice zaczęli opuszczać halę. Wiedzieli, że cudu nad Sołą nie będzie...

Jerzy Zaborski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski