Tym razem „Słoniki” przegrały na Górnym Śląsku z Ruchem Chorzów aż 1:4.
– Najbardziej boli mnie to, że w trzech poprzednich meczach wyjazdowych straciliśmy pięć bramek, tymczasem w Chorzowie rywale strzelili nam aż cztery gole. Zupełnie niepotrzebnie w końcówce meczu straciliśmy dwie bramki, przez które wynik 1:4 w żadnym wypadku nie odzwierciedla wydarzeń boiskowych – stwierdził trener Termaliki Bruk-Betu Piotr Mandrysz.
Ostatnią bramkę niecieczenie stracili chwilę po tym, jak czerwoną kartką ukarany został lewy obrońca „Słoników” Sebastian Ziajka. – Chorzowianie przeprowadzili wtedy akcję stroną, na której grał Sebastian. Po tym, jak został wykluczony z gry, zrobiła się tam w naszej obronie dziura i rywale natychmiast to wykorzystali – podkreśla szkoleniowiec niecieczan. – Inna sprawa, że zachowanie Ziajki w „akcji” z Rołandem Gigołajewem było wyjątkowo naganne. To doświadczony zawodnik, tymczasem zachował się jak jakiś młokos, nie utrzymując nerwów na wodzy. Oglądając czerwoną kartkę, osłabił drużynę nie tylko w sobotnim meczu z Ruchem, ale przede wszystkim w najbliższym, w którym zmierzymy się z Lechem.
W tym tygodniu, w ostatniej kolejce ligowej przed dwutygodniową przerwą dla reprezentacji, zespół z Niecieczy stanie przed niezwykle trudnym zadaniem, w spotkaniu z mistrzem Polski, który słabo rozpoczął sezon. „Słonikom” z pewnością łatwo o punkty nie będzie. Tymczasem trener Mandrysz może mieć deficyt zawodników w defensywie. Obok pauzującego za czerwoną kartkę Ziajki, w drużynie z Niecieczy nie ma już bowiem Adriana Chomiuka, którzy odszedł do Bytovii, natomiast Dariusz Jarecki od 2 sierpnia z powodu kontuzji nie zagrał w żadnym meczu.
– Nie muszę chyba nikomu przypominać z jak utytułowanym rywalem przyjdzie nam się zmierzyć. Całe szczęście, że po wyleczeniu kontuzji coraz lepiej dysponowany jest Dariusz Jarecki i niewykluczone, że na mecz w Lechem wróci do zespołu. Trudno jednak przewidzieć jak po tak długiej przerwie Jarecki wytrzyma spotkanie pod względem fizycznym – podkreślił szkoleniowiec „Słoników”.
W sobotnim spotkaniu w Chorzowie debiut w zespole Termaliki Bruk-Betu zanotował Czech Mario Liczka. Na boisku pojawił się jednak dopiero w 77 min, nie miał więc zbyt wiele czasu na zaprezentowanie swoich możliwości. – _Rzeczywiście przez kwadrans gry ciężko jest wejść w mecz, dlatego trudno jest mi ocenić postawę Czecha. Mimo krótkiego pobytu na boisku Mario popisał się kilkoma prostopadłymi podaniami, takimi, jakich od __niego oczekuję _– stwierdził trener niecieczan.
Przed meczem z Lechem nieco optymizmu niecieczanom dodaje fakt, że w dwóch dotychczas rozegranych meczach na Stadionie Miejskim w Mielcu zdobyli komplet punktów i nie stracili jeszcze ani jednej bramki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?