Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyjechali z Myślenic do obozów śmierci

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Pierwsze spotkanie pod tablicą, rok 2004
Pierwsze spotkanie pod tablicą, rok 2004 archiwum
Historia. Dziś mijają 74 lata od deportacji ponad 1300 myślenickich Żydów do obozów zagłady. W wyniku tego bezprecedensowego w historii miasta wydarzenia, Myślenice straciły wówczas blisko jedną trzecią ludności.

Na rozkaz Niemców zostali zgromadzeni na Rynku, skąd furmankami, na które załadowali kilka drobiazgów, wywieziono ich w kierunku Skawiny.

- Do transportu zmuszono Polaków, którzy mieli furmanki. Przydzielono im żydowskie rodziny, których przewiezieniem mieli się zająć. Jeden z takich myślenickich chłopów wspominał później, jak namawiał „swojego” Żyda, aby wysiadając tam, gdzie dojadą, pod jakimś pledem czy pakunkami ukrył i zostawił na furmance dziecko. Chłop obiecał je uratować, ale Żyd na to nie przystał - mówi Agnieszka Cahn ze Stowarzyszenia Wspólnota Myślenice, od lat zajmująca się historią myślenickich Żydów.

Zdrajcy i bohaterowie

Opowiada też, że odpowiedzialnym za sprawną deportację i autorem spisu myślenickich Żydów był Konrad Ziegler z polsko-niemieckiej rodziny, który dzieciństwo i młodość spędził w Myś-lenicach, a potem wyjechał na studia do Berlina i wrócił już jako oficer SS. - Na liście, którą sporządził byli też jego szkolni koledzy! A on stał wtedy na Rynku i pilnował, czy wszyscy się zgłosili - mówi.

Deportacji uniknęli nieliczni. Nie licząc tych, którzy zaraz po wybuchu wojny ruszyli na wschód, byli to ci, którzy znaleźli schronienie u znajomych albo nawet obcych, katolickich rodzin, w ich stodołach lub piwnicach. Jedna z rodzin wyjechała trzymając w ramionach... lalkę zamiast kilkumiesięcznej córeczki. W ten sposób ocalała i żyje do dziś Monika Goldwasser.

Niemowlę przygarnęła rodzina spod Myślenic. Niedługo potem ktoś je przekazał do klasztoru sióstr Urszulanek w Krakowie, a stamtąd zabrała i adoptowała dziewczynkę inna katolicka rodzina. W niej się wychowała i to właśnie małżeństwo zostało w tym roku pośmiertnie uhonorowane tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Nie uratował się nikt

Z transportu, który wyjechał z Myślenic 22 sierpnia 1942 nie ocalał nikt. Żydzi trafili do obozu w Skawinie. Tu część z nich rozstrzelano, a pozostali pojechali na śmierć do obozu w Bełżcu.

- Byli jeszcze tacy, którzy stawili się na myślenickim Rynku spóźnieni, po tym jak transport już wyjechał. Niemcy rozstrzelali ich na miejscowym kirkucie.

Spotkania w rocznicę deportacji odbywają się od momentu, kiedy to na kamienicy w Rynku zawisła tablica pamiątkowa. Stało się to dopiero w roku 2004, mimo że starania trwały już wcześniej. Dopiero prywatna osoba, właściciel kamienicy wyraził przychylność dla umieszczenia tablicy na budynku.

Dziś zapłonie znicz

Przy kamienicy nr 10 w Rynku, pod pamiątkową tablicą zostanie dzisiaj zapalony znicz pamięci. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 16. - Co roku staramy się wspomnieć jakąś konkretną grupę spośród tych ponad 1300 deportowych po to, aby nie myślano o nich jako o bezimiennym tłumie przypadkowych osób - mówi Agnieszka Cahn. - W tym roku będą to członkowie Stowarzyszenia „Hatikwa”, co po hebrajsku znaczy „Nadzieja”. Tworzyła je grupa kilkunastu osób pochodzących z inteligenckich i bardzo zasymilowanych rodzin żydowskich. Prowadzili teatr, bibliotekę, organizowali odczyty, promując w ten sposób polsko-żydowską kulturę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski