Wykopali długi rów, teraz go zasypują...

Koparka musiała zasypać część rowu Fot: Zbigniew Wojtiuk

CHODÓW. Brak zgody części mieszkańców uniemożliwił odwodnienie gruntów znajdujących się na terenie należącym do kolei

Na podtopionym terenie łyżka koparki zsuwa ziemię na spornym odcinku, zasypując kilkadziesiąt metrów świeżego wykopu. - Zrobiłem jeszcze dojazd do kartofli dla sąsiada zza miedzy, aby nie miał pretensji, że ma przeszkodę - pokazuje operator.
Sporne tereny ciągnące się od Zagorzyc w gminie Miechów do Chodowa i Uniejowa Kolonii (w gminie Charsznica) znajdują się w pobliżu trasy nieistniejącej już od kilkunastu lat kolejki wąskotorowej. Są one nadal własnością kolei, ale niektórzy rolnicy (zwłaszcza ci, których pola graniczą z dawnym torowiskiem), najzwyczajniej je użytkują. To gospodarowanie nie na swoim spowodowało między innymi, iż rowy biegnące równolegle do dawnej wąskotorówki zostały zaorane. Nie ma zarządcy, nie ma rowów odwadniających. Problem ma za to gmina.
- Rozmawiałem z zainteresowanymi rolnikami w środę. Poszedłem na rękę, dałem koparkę, bo trzeba w takiej sytuacji pomóc. Ale jeśli nie ma powszechnej, sąsiedzkiej zgody na wykop, bo na rów nie zgodzili się Szczepan Micyk i Paweł Szczepka, to musiałem wykop zasypać i koparkę zabrać - uzasadnia swoją decyzję wójt gminy Jan Żebrak.
Gmina jako jednostka samorządowa ma w tym przypadku ograniczone pole manewru. Trudno bowiem decydować o czymś co nie jest majątkiem gminnym.
- Wystąpiliśmy o komunalizację tych nieruchomości gruntowych. Dopóki nie staniemy się właścicielami, trudno będzie cały ten teren kompleksowo zagospodarować. A pomysłów i propozycji jest wiele. Jeden gospodarz chce rowu, drugi kanalizacji, a trzeci drogi. W planach znajduje się również wytyczenie na pokolejkowym szlaku międzygminnej ścieżki rowerowej - informuje wójt Żebrak.
Tereny będące własnością PKP są obecnie użytkowane niezgodnie z prawem. Ale są wykorzystywane pod uprawy i użytkujący je rolnik może zakazać jakichkolwiek robót, choć to nie jego własność...
- Gmina nie ma obowiązku, by wszystkie pola odwadniać. Nie tylko w tej jednej miejscowości pozalewało. I nie jedynie w tej części województwa małopolskiego - dodaje na usprawiedliwienie wójt.
Tomasz Szwaja i Krzysztof Szostak z niepokojem patrzą na pokaźne rozlewiska. Nieopodal swoich obejść także mają takie zalewy. A jeśli dalej sięgnąć wzrokiem, to również przysiółek Chodów - Mury ledwo dochodzi do siebie po ostatnich nawałnicach. Uprawy toną w wodzie i błocie.
- Rolnicy chcą przede wszystkim nowych dojazdów, dróg. Rowy są dla nich rzeczą jakby mniej ważną. Wszystko jest dobrze jak nie pada, a tak było przez ostatnie trzy lata. Teraz dolało i mamy ogólne larum - komentuje Piotr Pacia z Urzędu Gminy w Charsznicy.
Wczoraj o godz. 14 wójt Jan Żebrak miał się spotkać z delegacją właścicieli posesji i gospodarstw z Chodowa, by wreszcie coś konkretnego ustalić. A Rafał Maj i Tomasz Szwaja zbierają podpisy pod pismem opowiadającym się za kontynuacją odwadniających wykopów.
ZBIGNIEW WOJTIUK
[email protected]