Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wymęczone zwycięstwo dublerów

Redakcja
Janusz Gol (z lewej) w starciu z Anatolijem Dorosem Fot. PAP/EPA/LUSA/Luis Forra
Janusz Gol (z lewej) w starciu z Anatolijem Dorosem Fot. PAP/EPA/LUSA/Luis Forra
REPREZENTACJA POLSKI. Szczęśliwy gol Dawida Plizgi po kuriozalnym błędzie mołdawskiego bramkarza

Janusz Gol (z lewej) w starciu z Anatolijem Dorosem Fot. PAP/EPA/LUSA/Luis Forra

Polska - Mołdawia 1-0 (1-0)

1-0 Plizga 15.

Sędziował Ivo Santos (Portugalia). Żółte kartki: Plizga - Tigirlas, Epureanu, Golovatenko, Armas. Widzów 150.

Polska: Sandomierski - Kikut, Celeban, Wojtkowiak, Wołąkiewicz - Pawłowski, Gol, Plizga, Borysiuk (77 Wilk) - Kucharczyk (46 Rzeźniczak), D. Nowak.

Mołdawia: Namasco - Bordian, Golovatenko (77 Armas), Racu (64 Bulgaru), Bolohan - Tigirlas (46 Patras), Epureanu, Cebotariu (53 Andronic), Suworow (64 Kalincov) - Picusciac (59 Bugaiov), Doros.

Wczorajszy mecz w portugalskim Vila Real de Santo Antonio przejdzie do historii polskiej reprezentacji. Jednak nie ze względu na poziom gry, ani nawet zwycięstwo, dość szczęśliwe. Trener Franciszek Smuda jeszcze nigdy nie miał do dyspozycji tak wąskiej grupy zawodników. W kadrze meczowej znalazło się ich zaledwie czternastu, w tym dwóch bramkarzy!

Do problemów związanych z konfliktem na linii reprezentacja - Polonia Warszawa (wszyscy piłkarze tego klubu zostali pozbawieni powołań) doszła jeszcze sobotnia kontuzja Tomasza Bandrowskiego, jednego z najbardziej doświadczonych zawodników na zgrupowaniu. Piłkarz Lecha został uderzony piłką na treningu przez Dawida Plizgę tak niefortunnie, że lekarze stwierdzili skręcenie lewego kolana i prawdopodobne zerwanie więzadła przyśrodkowego. Środkowy pomocnik najwyraźniej nie ma szczęścia w kadrze, bo ostatni mecz, w którym wystąpił (we wrześniu przeciwko Ukrainie) również zakończył się dla niego przed czasem. Z powodu kontuzji.

- Jeszcze nie prowadziłem drużyny w takim spotkaniu - przyznawał selekcjoner i od razu starał się szukać pozytywnych konsekwencji nowej sytuacji. - To dla nas żadna tragedia... Piłkarze będą mieli możliwość zaprezentowania swoich umiejętności przez 90 minut.

Absencja Bandrowskiego mogła oznaczać, że trener Smuda postawi na gracza krakowskiej Wisły Cezarego Wilka. Ostatecznie wybrał jednak Plizgę.

I paradoksalnie, pomocnik Zagłębia Lubin, w drugim występie w biało-czerwonych barwach, już w 15 minucie udowodnił, że nie była to zła decyzja. Po jego dość łatwym strzale, mołdawski bramkarz popełnił fatalny błąd, puszczając piłkę między nogami.

Inny paradoks polegał na tym, że był to pierwszy i przez długi czas jedyny strzał Polaków w "światło" bramki. Co rusz dało się zauważyć, że biało-czerwoni grają w eksperymentalnym składzie. Było wiele niecelnych podań i kłopoty z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy, a jednocześnie kilka akcji, które mogły się podobać. Dawid Nowak trzykrotnie stawał niemal sam na sam z bramkarzem, ale za każdym razem brakowało mu albo odrobiny szczęścia albo zachowania zimnej krwi. Zawodnik z Bełchatowa już do przerwy mógł przesądzić o wyniku spotkania. Natomiast co najmniej dwa prostopadłe podania od Szymona Pawłowskiego były dużej klasy. Dlaczego Nowak ich nie wykorzystał, wie tylko on sam.

Z drugiej strony niepewnie grała polska obrona. Rywale mieli przynajmniej kilka okazji do pokonania Sandomierskiego. Pierwszą dobrą sytuację wypracował... piłkarz Cracovii Aleksandr Suworow, który znakomicie dośrodkował z prawego skrzydła w pole karne, a tam pozostawiony bez opieki Doros trafił w polskiego bramkarza. Zresztą, ten duet sprawiał najwięcej kłopotów naszej obronie. Tylko nieskuteczności Dorosa gracze Smudy mogli zawdzięczać czyste konto. Poza tym, dobrze spisywał się Sandomierski, który w 29 minucie wygrał pojedynek sam na sam z Igorem Picusciakiem. Polski bramkarz popełnił jedyny poważny błąd w 72 min, gdy źle obliczył lot piłki. Doros trafił jednak w boczną siatkę.
Druga połowa była znacznie mniej interesująca, a Polacy dzielnie stawiali opór rywalom, którzy seryjnie dokonywali zmian. Nasi piłkarze z powodu "krótkiej" ławki nie mieli takich możliwości, choć to oni stworzyli najlepszą okazję w ostatniej minucie meczu. Pawłowski najpierw niepotrzebnie zaplątał się z piłką, a potem idealnie zagrał do Plizgi, który zmarnował sytuację sam na sam. Trener Smuda był jednak zadowolony nie tylko z wyniku. - Potrzeba nam jeszcze więcej takich spotkań - podsumował.

W ostatnim kwadransie na boisku pojawił się Cezary Wilk.

W środę przeciwko Norwegii wystąpi już całkowicie inny skład. Selekcjoner ma jednak kolejny problem, bo na zgrupowanie nie przyjedzie kontuzjowany Przemysław Tytoń. Oznacza to, że w Portugalii zostanie na dłużej jeden z dwóch bramkarzy: Sandomierski, który pozostawił wczoraj dobre wrażenie, albo Sebastian Małkowski. - Umawialiśmy się z trenerami Jagiellonii i Lechii, że obydwaj wracają w poniedziałek do swoich klubów. A zatem będę musiał jeszcze z nimi porozmawiać - który z nich będzie przychylny, aby jego zawodnik został na zgrupowaniu - powiedział Smuda. (RP)

Jak padła bramka

1-0 Dawid Plizga zdecydował się na strzał prawą nogą zza pola karnego. Piłka była silnie uderzona, ale zmierzała w środek bramki. Bramkarz Namasco już miał ją w rękach, jednak popełnił fatalny błąd, przepuszczając piłkę między nogami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski