Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyprawa na K2: Kiedy nastąpi atak szczytowy? Czy polskim himalaistom uda się zdobyć K2 zimą? Najbliższe dni mogą być decydujące

Dorota Kowalska
K2 to ostatni ośmiotysięcznik niezdobyty zimą. Polacy mogą się zapisać w historii himalaizmu
K2 to ostatni ośmiotysięcznik niezdobyty zimą. Polacy mogą się zapisać w historii himalaizmu Fot. Polski Himalaizm Zimowy / D. Urubko
To byłby wielki sukces polskich wspinaczy i wspaniałe zwieńczenie sukcesów polskiego himalaizmu zimowego. Walka o K2 wciąż trwa.

Przed polskimi himalaistami, którzy próbują dokonać pierwszego zimowego wejścia na K2, najtrudniejszy i być może decydujący o sukcesie tydzień wyprawy. W najbliższe wtorek i czwartek, przynajmniej tak wynika z dzisiejszych prognoz pogody, na K2 będą panowały sprzyjające atakowi szczytowemu warunki pogodowe. „20 lutego prognoza pogody jest dobrym dniem na szturm na szczyt. Ups” - napisał na swoim blogu Denis Urubko. Owo „Ups” znaczy pewnie tyle, że Polacy nie będą na taki atak gotowi. Jak stwierdził Krzysztof Wielicki, atak szczytowy możliwy będzie do przeprowadzenia nie wcześniej niż 26 lutego.

Ale walka o K2 trwa. W niedzielę himalaiści mocno pracowali. „Pogoda dziś dobra. Adam Bielecki i Denis Urubko idą pod Komin House’a założyć C2 i próbują iść wyżej do C3. Liny z 2017 roku na tej drodze są w bardzo dobrym stanie. Adam i Denis są zaopatrzeni w sprzęt biwakowy. Dwa zespoły: Marek Chmielarski i Artur Małek oraz Janusz Gołąb i Maciej Bedrejczuk, z C1 idą w stronę C2, żeby dalej ubezpieczyć drogę. Zespół HAPsów idzie dziś na starą drogę, żeby zlikwidować obozy i zdjąć liny” - donosi portal Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera.

W sobotę Denis Urubko i Adam Bielecki pokonali tysiąc metrów w górę. W niedzielę przeszli Komin House’a na wysokości około 6500 m. Teraz przed nimi najtrudniejszy odcinek w drodze do obozu III, czyli tak zwana Czarna Piramida - 400 metrów oblodzonej skały, która jest nachylona pod kątem 60 stopni. Jeśli uda im się pokonać Czarną Piramidę, w poniedziałek założą C3, czyli trzeci obóz, na wysokości 7350 m.

„Meldunki od chłopaków są dobre. Pogoda się poprawiła, choć jest lekkie zachmurzenie. Jutro i pojutrze ma być nawet słonecznie, choć jutro rano ma powiać, ale to dwa dni, podczas których możemy coś zrobić. Prognozy pokazują, że 25 lutego już absolutnie pogoda nie pozwoli na akcję. Musimy coś zrobić w tych dwóch dniach. Denis z Adamem są teraz (około 14 pakistańskiego czasu, 10 polskiego) pod Czarną Piramidą. Wiemy, że Denis mocno prze do przodu, Adam próbuje utrzymać to tempo. Ale w końcu Denis musiał zwolnić, tak aby we dwójkę podeszli pod Czarną Piramidę. Wygląda na to, że gdzieś tam będą biwakować. Ale wtedy mają szansę, aby jutro ją pokonać i zrobić biwak już w granicach obozu 3 - mają ze sobą sprzęt biwakowy” - mówił w niedzielę Krzysztof Wielicki w wywiadzie dla portalu Wspinanie.pl.

Krzysztof Wielicki: Dla mnie nie ma znaczenia, kto wejdzie na szczyt. Ważne, żeby którykolwiek z Polaków zostawił tam ślad

Później Polacy wcale nie będą mieć łatwiej, bo przed nimi mocno nachylona ściana zwana The Bottleneck, czyli „szyjką od butelki”, powyżej 8000 m, nad którą wisi ogromny, kilkusetmetrowy serak (wielotonowa bryła lodowa). A trzeba pamiętać także o tym, że przed atakiem szczytowym himalaiści powinni spędzić noc przynajmniej 1000 m poniżej wierzchołka, zejść do bazy, odpocząć kilka dni i dopiero zaatakować szczyt. W innym wypadku mogą nabawić się choroby wysokościowej. Więc zadanie przed polskimi wspinaczami arcytrudne, ale przy odrobinie szczęścia jednak wykonalne.

Himalaiści na pewno są mocno zmobilizowani, ale też podczas wyprawy nie zawsze dopisywało im szczęście. Dokładnie tydzień temu zmieniono trasę wejścia na K2. Kierownictwo wyprawy zrezygnowało z Drogi Basków, teraz Polacy wspinają się Żebrem Abruzzi. Powód? Względy bezpieczeństwa. Na Adama Bieleckiego, który razem z Januszem Gołąbem kierował się do pierwszego obozu, spadł kamień. Bielecki miał pokiereszowane czoło, złamany nos - rany były głębokie, wymagały szycia. 9 lutego doszło do kolejnego wypadku pod K2. Tym razem spadający głaz uderzył Rafała Fronię i złamał mu przedramię. Fronia wrócił do kraju, wcześniej w Polsce zameldował się Jarosław Botor, inny uczestnik wyprawy. Tym samym polska ekipa straciła dwóch świetnych himalaistów. Ale nie tylko spadające głazy stoją na drodze Polaków, przez wiele dni wspinaniu nie sprzyjała pogoda: przede wszystkim wiatr wiejący z prędkością ponad 50 km/h. Adam Bielecki i Denis Urubko ruszyli też pod Nanga Parbat na ratunek Tomaszowi Bieleckiemu i Elisabeth Revol.

Himalaistka Agnieszka Bielecka o zmianie trasy wyprawy na K2

Źródło:
TVN 24

Jednak Krzysztof Wielicki nie traci nadziei, choć wszyscy zdają sobie sprawę, że czas ucieka - 20 marca kończy się kalendarzowa zima. Dla Wielickiego ostatnia sobota była zresztą dniem szczególnym.

Dokładnie trzydzieści osiem lat temu, 17 lutego 1980 r., Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki jako pierwsi alpiniści w historii zdobyli zimą najwyższą górę świata - Mount Everest. 20-osobową, narodową wyprawą kierował prekursor zimowego himalaizmu Andrzej Zawada.

„Moje pierwsze słowa brzmiały: »Halo, Andrzej, wiesz gdzie jesteśmy?«. Potem razem krzyknęliśmy do słuchawki: »Na szczycie Everestu!«. Cieszyliśmy się, że odnieśliśmy sukces. Byliśmy tam w imieniu wszystkich uczestników. Każdy dał z siebie tyle, ile mógł. Na wierzchołku spędziliśmy 40 minut i pozostawiliśmy tam m.in. różaniec” - wspominał swego czasu Leszek Cichy.

Co ciekawe, Krzysztof Wielicki nie uzyskał miejsca na pierwszej liście uczestników i pojechał na wyprawę z trzeciego miejsca na liście rezerwowej. Z powodu braku specjalistycznego sprzętu korzystał na wyprawie, także podczas ataku szczytowego, z okularów spawalniczych. Inni uczestnicy byli zaopatrzeni w gogle narciarskie. Z ciekawostek - kierownik wyprawy wysłał telegram z wiadomością o zdobyciu szczytu m.in. do papieża Jana Pawła II i otrzymał od niego list z gratulacjami, co spotkało się z dezaprobatą polskich komunistycznych władz i razem z wiadomością o różańcu spowodowało, że I sekretarz PZPR Edward Gierek nie podał ręki Andrzejowi Zawadzie w czasie przywitania uczestników wyprawy na lotnisku w Warszawie.

Żadna z zimowych ekspedycji na K2 nie przekroczyła progu 7650 metrów, a takie wyprawy, oprócz obecnej, były trzy

Reinhold Messner, legenda wśród himalaistów, próbował wprawdzie umniejszyć wyczyn ekspedycji, insynuując, że zdobycie szczytu miało miejsce po zakończeniu terminu zezwolenia na atak szczytowy udzielony przez władze Nepalu (został on przedłużony drogą radiową) i nie jest to wejście zimowe, ale jego opinie nie spotkały się z aprobatą innych himalaistów. Jak się później okazało, Messner sam przygotowywał zimową wyprawę na Czo Oju i chciał sam po raz pierwszy zdobyć ośmiotysięcznik zimą. Zresztą potem w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” z sierpnia 2014 r. przyznał, że „to najważniejsze wejście na ośmiotysięcznik w historii alpinizmu”.

Ale na K2 nikt jeszcze zimą nie wszedł. Na przełomie 1987 i 1988 r. taką próbę podjęła międzynarodowa grupa pod kierunkiem Andrzeja Zawady, w 2003 r. ekipą dowodził Wielicki, a w 2012 r. wspinali się Rosjanie. Żadna z tych ekspedycji nie przekroczyła jednak progu 7650 m. „Dla mnie nie ma znaczenia, kto wejdzie na szczyt. Ważne, żeby którykolwiek z Polaków zostawił tam ślad i żebyśmy bezpiecznie wrócili. Liczy się sukces zespołu, a jak to będzie interpretowane później, nie ode mnie zależy” - mówił przed wyjazdem Krzysztof Wielicki.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Wyprawa na K2: Kiedy nastąpi atak szczytowy? Czy polskim himalaistom uda się zdobyć K2 zimą? Najbliższe dni mogą być decydujące - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski