Myśleniccy Night Runners , to miejscowa część drużyny biegowej, która ma swoje „filie” w wielu polskich miastach. Na przykład we Wrocławiu „night runnersi” obchodzili niedawno jubileusz setnego spotkania. Myśleniccy biegacze mają za sobą dopiero trzecie. Na pierwszym było 10 osób, na ostatnim już… 27.
- Jestem zaskoczony, bo myślałem że będzie nas mniej, ale też zadowolony z takiej frekwencji - mówi Wojciech Cygan, koordynator myślenickich Night Runners. Sam biega już od dłuższego czasu i obserwuje, że moda na bieganie nie tylko nie zanika, ale wprost przeciwnie. - Wiatr pod tytułem bieganie ciągle wieje - mówi i dodaje, że biegać warto przede wszystkim dla siebie, dla swojego zdrowia i kondycji. - Sam w ten sposób zszedłem z wagi i to dość konkretnie - zdradza.
Przeszczepić ideę nocnego biegania nad Rabę postanowił po półmaratonie w Krakowie, w którym brał udział. Tam właśnie na trasie zobaczył biegaczy z wrocławskiej drużyny Night Runners. Pozazdrościł im tego, jak dopingowali się nawzajem. Zaimponowali mu też postawą wobec koleżanki z grupy, której nie zostawili samej na trasie. To ukłucie zazdrości, ale zdrowo pojętej, aby mieć przy sobie na takich imprezach podobną ekipę, stało się początkiem myślenia o Night Runners w Myśleniach.
Na pierwsze nocne bieganie tu, nad Rabą skrzyknął znajomych. Po skonfrontowaniu, jaki komu dzień pasuje, jaki mniej, a jaki w ogóle, stanęło na wtorku. Godzina 20 była zaś kompromisem pomiędzy „wystarczająco późno, aby zdążyć dojechać po pracy”, a „wystarczająco wcześnie, aby po powrocie mieć jeszcze trochę czasu dla rodziny”.
Miejscem spotkań jest parking na Zarabiu (przy boisku KS Dalin). Rozgrzewkę robią w parku miejskim (przy placu zabaw), a po niej biegną ścieżką rowerowo-biegową wzdłuż Raby w stronę mostu osieczeńskiego lub ścieżką przez park w kierunku „małpiego gaju”. Obie trasy liczą ok. 5 km. Pierwsza jest nieoświetlona („night runnersi” liczą na to, że to się wkrótce zmieni), ale niektórzy biegacze korzystają z latarek-czołówek, poza tym ich motto brzmi „you’ll never run alone”. Ta parafraza słynnego „you’ll never walk alone” oznacza, że nigdy nie zostawiają nikogo samego z tyłu na biegowych ścieżkach (ani - jak piszą na swoim oficjalnym blogu Night Runners - w życiu codziennym). Każdy więc może czuć się bezpiecznie, nawet jeśli przygodę z bieganiem dopiero zaczyna i obawia się, że nie nadąży za resztą.
Zresztą biegacze dzielą się na grupy (na razie dwie): początkującą i bardziej zaawansowaną. Pierwsza biegnie tempem, któremu jak zaręczają ci, którzy mieli okazję spróbować, podołają nawet ci, dla których to pierwszy bieg w życiu. - Ze sportem mam do czynienia, bo trenuję crossfit, ale będąc pierwszy raz na spotkaniu Night Runners orientacyjnie zacząłem od przebiegnięcia trasy z grupą początkującą. Tempo jest faktycznie dostosowane dla początkujących i każdy, nawet „zastany”, niebiegający, który chciałby coś ze sobą zrobić, podoła mu - mówi Kamil Żądło.
Jak dodaje, przewaga grupowego biegania nad indywidualnym tkwi przede wszystkim w tym, że jest osoba wiodąca, która narzuca tempo i dzięki której bieg jest równy i przyjemny. Sam już po pierwszym spotkaniu połknął bakcyla i planuje pojawiać się we wtorki zawsze, kiedy tylko czas mu pozwoli.
- Moim zdaniem NR to idealne rozwiązanie dla osób chcących zacząć biegać, zarówno pań jak i panów, ponieważ dużo łatwiej jest zacząć biegać w grupie - mówi Ela Skawska, która też dołączyła do Night Runners. - Myślę, że wiele osób ma ochotę biegać, ale podświadomie szuka wymówek: „nie dam rady”, „to może jutro, bo wieje, pada, zimno...” albo „a coś jeszcze trzeba zrobić, pójdę jutro”, a świadomość, że we wtorek o 20 zawsze ktoś czeka w umówionym miejscu, motywuje do tego,by jednak nie odkładać tego na kolejne dni.
Brak zapisów, rejestracji, listy obecności czy czegokolwiek podobnego jest też jedną z ważnych cech Night Runners. Wystarczy po prostu przyjść na miejsce zbiórki o stałej porze. I można być pewnym, że zastaniemy koordynatora, który poprowadzi bieg. - Nie odwołujemy spotkań. Z tego co wiem, nie zdarzyło się w ciągu ostatniego półtora roku, aby gdziekolwiek odwołano spotkanie Night Runners - mówi Wojciech Cygan.
Jedną z pierwszych osób, która odpowiedziała na hasło Wojtka Cygana był jego imiennik - Wojciech Klakla. Jak podkreśla, to przedsięwzięcie non-profit. Nie ma wpisowego, składek itp. - Robimy to, bo może są ludzie, którzy chcieliby więcej się poruszać, ale z jakiś powodów tego nie robią. Bo może się wstydzą, albo nie mają towarzystwa.
Jedynie jeśli ktoś chciałby kupić koszulkę z logo Night Runners, musi się liczyć z wydatkiem, ale jest to całkowicie dowolne, tak jak strój, w którym przychodzi się biegać. Z ewentualnym wpisowym można się zaś liczyć dopiero, jeśli ktoś zechce wystartować w jakimś zorganizowanym biegu, ale to są dopiero plany na przyszłość.
Dobczyce też biegają
Dobczycki Klub Biegacza w ciągu dwóch lat, odkąd istnieje, rozrósł się dość znacznie i ma już ponad 40 członków. Jego członkowie biorą udział w biegach organizowanych w różnych miastach (właśnie szykują się do kolejnej edycji Biegu Sylwestrowego w Krakowie, a wieść niesie, że tym razem wystąpią jako… smerfy). Mają już też na koncie samodzielnie zorganizowane imprezy biegowe tj. Dobczycki Bieg Uliczny, czy Półmaraton Mustanga i planują kolejne, nowe (pierwszy towarzyski cross po lesie ma się odbyć jeszcze tej zimy). Poza tym regularnie spotykają się na treningach. Ich pora to czwartek godz. 18.30, a miejsce zbiórki - parking przy placu zabaw i plenerowej siłowni (przy RCOS). Dzielą się na trzy grupy w zależności od zaawansowania, każda biegnie przez godzinę pokonując krótszy (mniej zaawansowani) lub dłuższy (bardziej zaawansowani) dystans, średnio od 6 do 11 km.
Na tym krótszym dystansie, jako że jest w grupie początkującej, biega Justyna Koczwara, 34-latka z Dobczyc, mężatka i mama 5-latki. - Z DKB zaczęłam biegać około dwa miesiące temu. Chciałam się sprawdzić, a biegać lubiłam od zawsze, choć biegałam z przerwami. Grupa motywuje, ale też jako kobieta biegając z grupą czuję się bezpiecznie. Dziś już nie wyobrażam sobie nie wyjsć w czwartek na spotkanie. Dla samej przyjemności biegania, ale też aby spotkać się zludźmi, których tam poznałam. I każdego, kto jeszcze się waha, zachęcam do dołączenia do nas - mówi. Osoby w jej wieku dominują w grupie, ale przedział wiekowy sięga od 16 do ok. 60 lat.
Oprócz tego prezes dobczyckiego DKB Piotr Korbas prowadzi dwa razy w tygodniu gimnastykę dla biegaczy. We wtorki o godz. 19 w sali TKKF w Dobczycach (składają się na opłacenie sali średnio po ok. 3 zł od osoby) a w soboty o godz. 8.30 w Femi Sferze ,także w Dobczycach (tu salę mają za darmo, a więc wstęp jest wolny).
(KAR)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?