Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystarczy przyjść i biec

Katarzyna Hołuj
Night Runners w miniony wtorek. Ze spotkanie na spotkania frekwencja rośnie.
Night Runners w miniony wtorek. Ze spotkanie na spotkania frekwencja rośnie. Fot. Katarzyna Hołuj
Rekreacja. Moda na bieganie nie ominęła Myślenic, dotąd nie było tu jednak mniej lub bardziej zorganizowanej grupy amatorów tego sportu. Teraz taka się tworzy i choć staż ma niedługi, bo kilkutygodniowy, szybko zyskuje na popularności. To Night Runners, czyli nocni biegacze.

Myśleniccy Night Runners , to miejscowa część drużyny biegowej, która ma swoje „filie” w wielu polskich miastach. Na przykład we Wrocławiu „night runnersi” obchodzili niedawno jubileusz setnego spotkania. Myśleniccy biegacze mają za sobą dopiero trzecie. Na pierwszym było 10 osób, na ostatnim już… 27.

- Jestem zaskoczony, bo myślałem że będzie nas mniej, ale też zadowolony z takiej frekwencji - mówi Wojciech Cygan, koordynator myślenickich Night Runners. Sam biega już od dłuższego czasu i obserwuje, że moda na bieganie nie tylko nie zanika, ale wprost przeciwnie. - Wiatr pod tytułem bieganie ciągle wieje - mówi i dodaje, że biegać warto przede wszystkim dla siebie, dla swojego zdrowia i kondycji. - Sam w ten sposób zszedłem z wagi i to dość konkretnie - zdradza.

Przeszczepić ideę nocnego biegania nad Rabę postanowił po półmaratonie w Krakowie, w którym brał udział. Tam właśnie na trasie zobaczył biegaczy z wrocławskiej drużyny Night Runners. Pozazdrościł im tego, jak dopingowali się nawzajem. Zaimponowali mu też postawą wobec koleżanki z grupy, której nie zostawili samej na trasie. To ukłucie zazdrości, ale zdrowo pojętej, aby mieć przy sobie na takich imprezach podobną ekipę, stało się początkiem myślenia o Night Runners w Myśleniach.

Na pierwsze nocne bieganie tu, nad Rabą skrzyknął znajomych. Po skonfrontowaniu, jaki komu dzień pasuje, jaki mniej, a jaki w ogóle, stanęło na wtorku. Godzina 20 była zaś kompromisem pomiędzy „wystarczająco późno, aby zdążyć dojechać po pracy”, a „wystarczająco wcześnie, aby po powrocie mieć jeszcze trochę czasu dla rodziny”.

Miejscem spotkań jest parking na Zarabiu (przy boisku KS Dalin). Rozgrzewkę robią w parku miejskim (przy placu zabaw), a po niej biegną ścieżką rowerowo-biegową wzdłuż Raby w stronę mostu osieczeńskiego lub ścieżką przez park w kierunku „małpiego gaju”. Obie trasy liczą ok. 5 km. Pierwsza jest nieoświetlona („night runnersi” liczą na to, że to się wkrótce zmieni), ale niektórzy biegacze korzystają z latarek-czołówek, poza tym ich motto brzmi „you’ll never run alone”. Ta parafraza słynnego „you’ll never walk alone” oznacza, że nigdy nie zostawiają nikogo samego z tyłu na biegowych ścieżkach (ani - jak piszą na swoim oficjalnym blogu Night Runners - w życiu codziennym). Każdy więc może czuć się bezpiecznie, nawet jeśli przygodę z bieganiem dopiero zaczyna i obawia się, że nie nadąży za resztą.

Zresztą biegacze dzielą się na grupy (na razie dwie): początkującą i bardziej zaawansowaną. Pierwsza biegnie tempem, któremu jak zaręczają ci, którzy mieli okazję spróbować, podołają nawet ci, dla których to pierwszy bieg w życiu. - Ze sportem mam do czynienia, bo trenuję crossfit, ale będąc pierwszy raz na spotkaniu Night Runners orientacyjnie zacząłem od przebiegnięcia trasy z grupą początkującą. Tempo jest faktycznie dostosowane dla początkujących i każdy, nawet „zastany”, niebiegający, który chciałby coś ze sobą zrobić, podoła mu - mówi Kamil Żądło.

Jak dodaje, przewaga grupowego biegania nad indywidualnym tkwi przede wszystkim w tym, że jest osoba wiodąca, która narzuca tempo i dzięki której bieg jest równy i przyjemny. Sam już po pierwszym spotkaniu połknął bakcyla i planuje pojawiać się we wtorki zawsze, kiedy tylko czas mu pozwoli.

- Moim zdaniem NR to idealne rozwiązanie dla osób chcących zacząć biegać, zarówno pań jak i panów, ponieważ dużo łatwiej jest zacząć biegać w grupie - mówi Ela Skawska, która też dołączyła do Night Runners. - Myślę, że wiele osób ma ochotę biegać, ale podświadomie szuka wymówek: „nie dam rady”, „to może jutro, bo wieje, pada, zimno...” albo „a coś jeszcze trzeba zrobić, pójdę jutro”, a świadomość, że we wtorek o 20 zawsze ktoś czeka w umówionym miejscu, motywuje do tego,by jednak nie odkładać tego na kolejne dni.

Brak zapisów, rejestracji, listy obecności czy czegokolwiek podobnego jest też jedną z ważnych cech Night Runners. Wystarczy po prostu przyjść na miejsce zbiórki o stałej porze. I można być pewnym, że zastaniemy koordynatora, który poprowadzi bieg. - Nie odwołujemy spotkań. Z tego co wiem, nie zdarzyło się w ciągu ostatniego półtora roku, aby gdziekolwiek odwołano spotkanie Night Runners - mówi Wojciech Cygan.

Jedną z pierwszych osób, która odpowiedziała na hasło Wojtka Cygana był jego imiennik - Wojciech Klakla. Jak podkreśla, to przedsięwzięcie non-profit. Nie ma wpisowego, składek itp. - Robimy to, bo może są ludzie, którzy chcieliby więcej się poruszać, ale z jakiś powodów tego nie robią. Bo może się wstydzą, albo nie mają towarzystwa.

Jedynie jeśli ktoś chciałby kupić koszulkę z logo Night Runners, musi się liczyć z wydatkiem, ale jest to całkowicie dowolne, tak jak strój, w którym przychodzi się biegać. Z ewentualnym wpisowym można się zaś liczyć dopiero, jeśli ktoś zechce wystartować w jakimś zorganizowanym biegu, ale to są dopiero plany na przyszłość.

Dobczyce też biegają
Dobczycki Klub Biegacza w ciągu dwóch lat, odkąd istnieje, rozrósł się dość znacznie i ma już ponad 40 członków. Jego członkowie biorą udział w biegach organizowanych w różnych miastach (właśnie szykują się do kolejnej edycji Biegu Sylwestrowego w Krakowie, a wieść niesie, że tym razem wystąpią jako… smerfy). Mają już też na koncie samodzielnie zorganizowane imprezy biegowe tj. Dobczycki Bieg Uliczny, czy Półmaraton Mustanga i planują kolejne, nowe (pierwszy towarzyski cross po lesie ma się odbyć jeszcze tej zimy). Poza tym regularnie spotykają się na treningach. Ich pora to czwartek godz. 18.30, a miejsce zbiórki - parking przy placu zabaw i plenerowej siłowni (przy RCOS). Dzielą się na trzy grupy w zależności od zaawansowania, każda biegnie przez godzinę pokonując krótszy (mniej zaawansowani) lub dłuższy (bardziej zaawansowani) dystans, średnio od 6 do 11 km.

Na tym krótszym dystansie, jako że jest w grupie początkującej, biega Justyna Koczwara, 34-latka z Dobczyc, mężatka i mama 5-latki. - Z DKB zaczęłam biegać około dwa miesiące temu. Chciałam się sprawdzić, a biegać lubiłam od zawsze, choć biegałam z przerwami. Grupa motywuje, ale też jako kobieta biegając z grupą czuję się bezpiecznie. Dziś już nie wyobrażam sobie nie wyjsć w czwartek na spotkanie. Dla samej przyjemności biegania, ale też aby spotkać się zludźmi, których tam poznałam. I każdego, kto jeszcze się waha, zachęcam do dołączenia do nas - mówi. Osoby w jej wieku dominują w grupie, ale przedział wiekowy sięga od 16 do ok. 60 lat.

Oprócz tego prezes dobczyckiego DKB Piotr Korbas prowadzi dwa razy w tygodniu gimnastykę dla biegaczy. We wtorki o godz. 19 w sali TKKF w Dobczycach (składają się na opłacenie sali średnio po ok. 3 zł od osoby) a w soboty o godz. 8.30 w Femi Sferze ,także w Dobczycach (tu salę mają za darmo, a więc wstęp jest wolny).
(KAR)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski