Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystawić agenta do wiatru

EK
Raz przedstawia się jako szef wywiadowni gospodarczej. Innym razem podaje, że pracuje dla firmy ubezpieczeniowej, której nazwy nie chce wyjawić. Oszukuje zarówno "pracowników", jak i firmy ubezpieczeniowe. Łamie prawo publicznie.

Zainteresowani nieubezpieczeniem się

   "Asertywnym oraz sympatycznym po 30-stce. 300 zł na miesiąc" - tej treści ogłoszenie od kilku miesięcy regularnie zamieszcza w gazetach. Podaje numer telefonu komórkowego, na spotkania umawia się zazwyczaj w biurowcach lub w bankach. Zwerbowanym podaje różne nazwiska. Jeszcze inaczej przedstawia się w firmach ubezpieczeniowych, którym proponuje współpracę. Odpowiedzieliśmy na jego ofertę. Przez telefon nie chciał wyjawić szczegółów, zaproponował spotkanie w barze kawowym jednego z biurowców przy al. Pokoju.
   - Będzie pani moim informatorem. Praca polega na tym, by chodzić na spotkania z agentami ubezpieczeniowymi i wyrażać zainteresowanie ubezpieczeniem na życie w trzecim filarze. Podczas rozmów z agentami może pani koloryzować, zwłaszcza jeśli idzie o zarobki. W żadnym razie nie wolno się przyznać do przebywania na bezrobociu. Agent musi uwierzyć, że ma do czynienia z poważnym klientem. Potem, po 3 - 4 tygodniach, musi ich pani jakoś spławić. Od każdego spotkania płacę 10 zł. Trzeba ich zaliczyć 30 - nieważne czy w tydzień, czy w ciągu całego miesiąca - instruuje w czasie spotkania krótko ostrzyżony, ciemnowłosy mężczyzna około czterdziestki. Podkreśla, że działa wyłącznie w branży ubezpieczeniowej. Stara się przekonać, że jest rzutkim przedsiębiorcą.
   Podobne spotkania organizuje 2 - 3 razy w tygodniu. Przeważnie na każdym pojawia się kilku zainteresowanych możliwością dodatkowego zarobku. Żąda od nich podania numerów telefonu. Niektórym zwerbowanym wprost mówi, że jest to praca "na podstawionego klienta". Trzeba umówić się na podpisanie umowy z agentem, a przed jej finalizacją wymyślić jakiś powód i zrezygnować z ubezpieczenia. - Przyczyna musi być wiarygodna: dłuższy wyjazd, choroba albo utrata pracy. Tak, by nikt nie zorientował się, że to oszustwo - podkreśla.
   Jak dotąd, żaden ze zwerbowanych "pracowników" nie otrzymał od niego pieniędzy. "Wy mu pewnie wierzycie i płacicie za każdego umówionego klienta. A on oszukuje i was, i pracowników. Nie płaci, nie odbiera telefonów, znika. Nie jest to duża kwota, więc nikt nie zgłasza oszustwa. A on pewnie nieźle na tym zarabia" - anonimowy list tej treści otrzymały niedawno krakowskie firmy ubezpieczeniowe.
   Krótko ostrzyżony, ciemnowłosy "przedsiębiorca", około czterdziestki rzeczywiście odwiedził już kilka krakowskich agencji. W każdej przedstawił się jako telemarketer i zaproponował współpracę. Twierdził, że posiada szerokie kontakty i zna wiele osób zainteresowanych ubezpieczeniem. Od każdego przysłanego klienta żądał 20 zł.
   - Rzeczywiście, przysłał nam już kilka klientek. Wszystkie wstępnie wyraziły zainteresowanie ubezpieczeniem, żadna jednak dotąd nie podpisała umowy - słyszymy kolejno m.in.: w Zurichu, Amplico Life, Prevoir oraz w Wintherthurze. Ile już zarobił sprytny oszust - na razie nie wiadomo, bo agenci niechętnie przyznają się do tego, że pozwolili wystawić się do wiatru.
   Monitoring ogłoszeń to cenne źródło informacji o świecie przestępczym - przyznają policjanci z wydziałów ds. przestępczości gospodarczej. Pod ogłoszeniami typu "kupię zadłużoną firmę", "kamery tanio, gwarancja", "indywidualne sprowadzanie samochodów" czy "Kajmany, Liechtenstein - zakładanie spółek, funduszy, kont numerycznych" - mogą kryć się przestępcze usługi. W ten sposób reklamują się m.in.: złodzieje samochodów, sprzętu elektronicznego, specjaliści od prania brudnych pieniędzy. Poprzez ogłoszenia oszuści żerują też na bezrobotnych. (EK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski