Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystawy

Redakcja
Redaguje Łukasz Gazur

Męska przygoda

W Muzeum Narodowym w Krakowie z okazji obchodów 5. rocznicy ponownego otwarcia Galerii Sztuki Polskiej XX wieku w Gmachu Głównym odbywa się pokaz prac Zbigniewa Libery, jednego z najbardziej znanych artystów współczesnych. Zaskoczeniem może być fakt, że zdjęcia te do 31 marca 2011 roku zobaczymy w... Galerii Broń i Barwa w Polsce.
Zabieg zaskakujący nieco, ale trafiony. Współczesny artysta wszedł ze swoim projektem właśnie w galerię prezentującą historię broni i działań wojennych. I przyznać trzeba, że fotografie z cyklu „Szczęśliwi, niewinni i bezduszni” osadzone zostały w świetnym kontekście.
Zbigniew Libera, tworzący w latach 80. w łódzkiej Kulturze Zrzuty, poza oficjalnym obiegiem, w latach 90. stał się protoplastą nurtu polskiej sztuki krytycznej. Na naszych oczach zrodził się klasyk. To artysta, który bezbłędnie wskazuje problemy życia w kulturze pop, rozpychania się rozrywki, życia pod dyktando teleobrazków i fotosów z gazet. Tak było, gdy pokazywał projekt „Mistrzowie”, czyli spreparowane gazety, w których newsem stały się doniesienia o... artystach. Tak było z „Pozytywami”, gdy w fotografiach, które wstrząsnęły światem, zmieniony został sens – więźniowie są rozbawieni, partyzanci ze szlifierką wywołują uśmiech.
Zbigniew Libera cały czas pyta o sens fotografii, jej dokumentalną wartość dla zbiorowej pamięci. Nie inaczej jest tym razem. W Galerii Broń i Barwa w Polsce oglądamy zdjęcia partyzantów. Stworzona zostaje narracja nawiązująca do zdjęć, jakie znamy z czasów wojny. Tytułowi „Szczęśliwi, niewinni i bezduszni”, schowani w lesie, to odbicia współczesnego Piotrusia Pana, chłopca, który nie chciał dorosnąć. To opowieść o zabawie z bronią, pytania o męskość realizującą się w oparciu o wojnę i wpływ, jaki na kształt mężczyzny mają fotodoniesienia z linii frontu, niezależnie od czasów.

Tworzą nie w imieniu innych, lecz przeciw nim

„Ten, co sam się karze. Stefan Bertalan, Florin Mitroi, Ion Grigorescu. Sztuka i Rumunia w latach 80. i 90.” to wystawa krakowskiego Bunkra Sztuki, która zabierze nas w obręb rumuńskiej mentalności. Ten tytuł jest istotny. Nie będzie to przegląd tego, co sobą prezentuje sztuka rumuńska. Raczej spojrzenie na kraj, jego obsesje, narodowe wady. Bo – jak piszą organizatorzy – wymienieni artyści „tworzą nie w imieniu innych, lecz przeciw nim”. To sztuka z krytycznym zacięciem, obracająca się wokół rumuńskich obsesji, problemów z tożsamością, zmaganiem się z bagażem historii. To bolesne rozrachunki z narodowym „samym sobą”.
„Występują przeciw światu, w którym ludzkość zeszła na samo dno przystosowania, godząc się na akceptację tego, czego nie można akceptować jako podstawowy parametr nie tylko codziennych poczynań, ale także i najwznioślejszych aspiracji duchowych i intelektualnych. Nawet odrzucenie systemu nastąpiło według wskazówek określonych przez sam system, a opozycja i insurekcja zdegenerowały się z aktów heroicznych w akty hedonistyczne. Wysuwanie alternatyw przestało być podejmowaniem ryzyka, a stało się niczym więcej niż kolejnym modnym przejawem niedojrzałości i frywolności, samozadowolenia, akceptacji i adaptacji” – tłumaczą organizatorzy.
Warto przy tym zaznaczyć, że do Krakowa zjeżdżają prace artystów w niektórych wypadkach dość znanych, wpisanych już na karty rumuńskiej historii sztuki. I nie tylko zresztą. Dość wspomnieć, że Ion Grigorescu nie tylko prezentowany był już w Polsce w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie ze swoją wystawą retrospektywną, ale brał udział w międzynarodowych prezentacjach, jak zeszłoroczne berlińskie Biennale. To już powinno wystarczyć za glejt gwarantujący jakość tych prac. Czy wszystkich – czas pokaże.

REKLAMA:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski