Manifestację przygotowały dwa z trzech działających w filharmonii związków zawodowych: ZZ Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych i ZZ Pracowników Filharmonii Krakowskiej. Uczestnicy akcji przypomnieli, że od marca bezskutecznie próbują nawiązać dialog z władzami Małopolski m.in. w sprawie naruszania statutu i braku realizacji umowy dyrektorskiej.
Autor: Adam Wojnar
- To rozpaczliwe wezwanie do dialogu, żeby traktowano muzyków podmiotowo. Czas, kiedy artystów chowano na niepoświęconych cmentarzach się skończył. Należy traktować nas jak fachowców, którzy powinni mieć coś do powiedzenia w sprawie losów swojej instytucji, tak jak to się dzieje na Zachodzie - tłumaczył chórzysta Jerzy Łysiński ze związku zawodowego PAMO. Jego zdaniem muzycy nie mogą pozwolić, by filharmonia trwała w stagnacji, za co winią dyrektora Bogdana Toszę. - Nie chcemy, żeby było u nas tak, jak w kopalniach, które miały problemy. Pojawili się źli zarządcy, po czym uznano, że są nierentowne - dodał.
Tuż przed godz. 14 związkowcy odpalili symbolicznie dźwiękową rakietę nazwaną „Zegzda1”, „wystrzeliwując arogancję urzędników w Kosmos”. - To właśnie Pan Leszek Zegzda, członek Zarządu Województwa Małopolskiego powiedział, że nie mamy prawa opiniowania tego, jak realizowana jest umowa między dyrektorem a organem założycielskim - mówił Łysiński.
Do zarzutów odniósł się Zegzda: - To nie lekceważenie, ale trzeźwa ocena funkcjonowania filharmonii. Frekwencja jest wysoka, wróciły też piątkowe koncerty. Nie możemy ciągle wymieniać dyrektorów, bo protesty powtórzą się za kilka miesięcy - powiedział „Dziennikowi Polskiemu”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?