- Boli, ale jestem cały. Na quadzie też da się jechać - zapewnił wczoraj krakowski kierowca.- Może być tylko lepiej - dodał.
Co takiego stało się na 454-kilometrowym etapie z Asuncion do Resistencii? Do 39 km odcinka specjalnego krakowianin wystartował jako pierwszy. - Jechałem tuż za motocyklistami, w potwornym kurzu. Nic nie było widać. W pewnym momencie znalazłem się w powietrzu... - opowiadał.
Gdy się pozbierał okazało się, że uszkodzeniu uległa kolumna kierownicy, wydech i panel nawigacyjny. Dało się jednak jechać. Na mecie zameldował się jako 25., tracąc 6,45 minuty. Jadący z nim w jednym zespole Kamil Wiśniewski był 17 (+3,17).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?